sobota, 13 września 2014

Moment For Me - Epilog



*** 10 lat później ***
Wszystko potoczyło się zupełnie inaczej niż myślałam. Oczywiście po drodze mieliśmy kilka upadków, ale zazwyczaj po nich było jeszcze lepiej.
- Mamo! Mamo!
- Co się stało? – Spojrzałam zaniepokojona.
- Tato nie pozwala mi włożyć koszulki, którą mi wczoraj kupiłaś.
- Kochanie, zaraz przychodzą do nas goście i musisz wyglądać elegancko.
- Ele…co? – Zaśmiał się.
- Po prostu załóż tą koszulę, która tam leży. – Wskazałam na fotel.
Chłopczyk skinął głową i bez żadnej kłótni pomaszerował do niebieskiej koszuli. Tony miał cztery latka, a jego rozumowanie było przekomiczne.
Denerwowałam się tym przyjęciem. Razem z Niallem postanowiliśmy zaprosić wszystkich naszych znajomych z czasów, kiedy się poznaliśmy. Niektórych nie widziałam dobre kilka lat, a z innymi dalej utrzymywałam bliskie kontakty.
Dzwonek do drzwi rozległ się po całym domu. To było to - pierwsi goście zaczęli się schodzić. Miałam nadzieje, że to wszystko wypali.
- Ciocia Naomi! – Ed rzucił się na szyje rudowłosej kobiety. Przemalowała się dwa lata temu i tak zastało. Lubiłam ją w tym kolorze, a mój syn jeszcze bardziej. Skończył już dziesięć lat, a ja dalej w to nie wierzyłam.
Przyjaciółka weszła do środka, razem ze swoim mężem. Nie darzyłam go wielkim uczuciem. Jak dla mnie był zbyt ponury. Jednak ona go kochała i to był tylko i wyłącznie jej wybór.
Następnym gościem był Louis i Eleanor, razem z ich córeczkę Nicki. Miała cztery latka i wspaniale dogadywała się z moim synem. Lou był na odwyku aż trzy razy. Eleanor go nie opuściła, była przy nim każdej chwili. W końcu zrozumiał, że ona naprawdę go kocha. Zaręczyli się, a potem pobrali. Teraz tworzą szczęśliwą rodzinę, a El spodziewa się kolejnych dzieci. Tym razem bliźniaków.
Co z Jacksonem? Nie żyje.
Rok po naszych spięciach przedawkował narkotyki. Miał z tym spory problem i nie chciał przestać. Teraz może jest w lepszym świecie.
To wszystko mnie nie dziwi. Jednak jest pewna osoba, który zmieniła się nie do poznania. Jest kochająca, uczciwa i przede wszystkim szczęśliwa u boku ukochanej. Mowa o Harrym. Ojciec dał mu niesamowitą szansę, a on ją wykorzystał. Oczywiście na początku nie chciał, był zbyt dumny. Teraz jest szefem ogromnej firmy, a razem z Niallem mają niesamowite kontakty. W pracy, jak i w życiu prywatnym. Kate obecnie jest w drugiej ciąży. Pierwszym razem urodziła martwe dziecko. To była dla niej straszna trauma. Jednak po pięciu latach postanowili spróbować znowu.
Liam zerwał kontakty z Danielle. Potem byli ze sobą dwa miesiące i nikt o tym nie wiedział. Dwa lata później zeszli się ponownie, a potem znowu zerwali. Jednak miłość nie zna granic i postanowiła dać im prezent – synka o imieniu David. Kiedy chłopczyk miał roczek, pobrali się. Nie widziałam ich dwa lata, ale z rozmów telefonicznych wynika, że Payne jest cholernie szczęśliwy.
Malik wyjechał do Stanów na cztery lata. Na początku Niall nie mógł znaleźć sobie miejsca i tylko czekał na jego powrót. Jednak on ciągle się przedłużał. Razem z Perrie wzięli tam ślub. Do tej pory są samotnym małżeństwem, bez potomstwa.
O Rose nie słyszałam praktycznie nic. Odcięła się od nas kilka lat temu i szczerze mówiąc nie żałuje. Suka nie ma nawet do czego wracać. Tutaj każdy ma jej dosyć.
Vanessa, moja najdroższa kuzynka, także trafiła do lepszego świata. Zadawała się z Jacksonem i to chyba wszystko wyjaśnia.
- Zdrowie! – Wszyscy stuknęliśmy się kieliszkami.
- Naprawdę minęło sporo czasu, od takiego spotkania.
- Jakieś kilka lat, Liam.
- Nigdy nie mogliśmy się zgrać, aż do teraz. Dobrze was wszystkich widzieć. – Louis uśmiechnął się do wszystkich.
- Tato! – Nasz toast został wstrzymany przez Ed’a. – Obiecałeś, że wujek Zayn ze mną zagra.
- Wujek jest zajęty, kochanie. – Odpowiedział.
- Już idę! – Zayn zerwał się od stołu i pobiegł do chłopca.
- Stęsknił się za swoim chrześniakiem. – Pezz posłała mi ciepły uśmiech.
Wszyscy byliśmy szczęśliwi, że mogliśmy się znowu spotkać. Każdy zmienił się przez te kilka lat. Byliśmy dojrzalsi, ale patrząc na Louisa czy Nialla dalej wydawali się być małymi dziećmi. Wszystko się ułożyło i chyba tak powinno być. Prawda?

______
Nie sądzę, aby była potrzeba robić go długiego. Wszystko co chciałam, aby tu było. Zostało napisane. :)
Jeszcze raz wam dziękuję za to że byliście ze mną!
Tutaj znajdziecie moją najnowszą pracę ---> http://imaginy-5sos.blogspot.com/ 
Może kiedyś stworzę nowego bloga, ale jak na razie nic na to nie przewiduje.
TWITTER:
@Bellezzael ---> Tutaj będę informować, jeśli taki zostanie stworzony :)
Dziękuje i kocham :))))))

sobota, 6 września 2014

Moment For Me Rozdział 71 - Ostatni



Od całej imprezy minęło kilka dni, a ja ciągle byłam niespokojna. W nocy nie mogłam spać, a kiedy już to zrobiłam nawiedzały mnie okropne sny. 
- Mam wspaniałą wiadomość. – Przez ten czas zamieszkiwałam u Nialla. Był miły, nadopiekuńczy, a ja byłam suką. – Jedziemy na małą wycieczkę.
- Nie mam ochoty. – Burknęłam.
- Od czasu Halloween nie wychodziłaś nigdzie z domu. – Usiadł naprzeciwko mnie, a w ręku trzymał jakąś kartkę. – Co się dzieje?
- Nic. Mówiłam ci już, tak? – Wyłączyłam telewizor i na niego spojrzałam. – Jak z tobą pojadę to przestaniesz mnie w końcu torturować tymi pytaniami?
Byłam dla niego nie miła i dobrze o tym wiedziałam. Tylko, że to wszystko było dla mnie zbyt wielkim wysiłkiem. Nie mogłam się przed nim otworzyć, co mnie bolało.
Założyłam na siebie długie jeansy i gruby sweter. Na dworze było strasznie zimno, przynajmniej tak mi się wydawało. Jak mówił Horan…nigdzie nie wychodziłam przez kilka dni. Niech mu będzie.
Nasza jazda trwała w zupełnej ciszy. Na miejscu byliśmy po jakiejś godzinie. Byłam pewna, że w tym czasie zdążyliśmy wyjechać z Londynu. Jak się okazało, byliśmy po drugiej stronie miasta. Wjechaliśmy do jakiejś dzielnicy. Pełno pięknych domów, a raczej willi. Było dość późno, więc dookoła domów świeciły się światełka. To wszystko zapierało dech w piersi. Wjechaliśmy na pojazd jednej z willi, a brama sama się przed nami otworzyła. Odpięłam pasy i bez żadnego słowa wysiadłam z auta. Poczułam jak po nogach przechodzą mi dreszcze. Tu było niesamowicie, a do tego cholernie zimno.
- Wejdźmy do środka.  – Złapał mnie za rękę i zaprowadził przed drzwi wejściowe. Kiedy się otworzyły byłam w totalnym szoku. Marmurowe schodki prowadziły do wielkiego salonu. Podłoga w nim była drewniana, a na środku stała wielka kanapa. Miała miejsce dla dziesięciu osób, jak nie więcej.
- Kto tu mieszka? – Szepnęłam.
Nie odpowiedział. Pociągnął mnie za rękę, a my mogliśmy zwiedzić więcej. Podłoga tym razem była pokryta marmurem, tak jak i schodki. Nie mogłam się nadziwić. To miejsce było cudowne. Ściany pokryte czystą bielą i pełno dopasowanych ozdób. Jedna z najpiękniejszych rzeczy jaką widziałam.
- Możesz mi w końcu powiedzieć, po co tu jesteśmy? – Jęknęłam.
- Jasne, ale najpierw musisz coś zobaczyć. Coś wyjątkowego. – Uśmiechnął się.
Na piętrze otworzył białe drzwi. Weszliśmy do sypiali pokrytej beżem i bielą. Na suficie świeciło się kilkanaście światełek, a naprzeciwko wielkiego łóżka wisiało gigantyczne lustro.
- Podoba ci się? – Usiadł na fotelu i bacznie mnie obserwował.
- Czy mi się podoba? Tu jest…niesamowicie. – Uśmiechnęłam się. – Ale może w końcu powiesz mi, dlaczego tu jesteśmy.
- Jeśli się zgodzisz…zamieszkamy tu.
- Co takiego? – Moje oczy się rozszerzyły. Miałam zamieszkać w pałacu? Tak odbierałam to miejsce, było naprawdę cudowne.
- Zgadzasz się, czy nie? – Zaśmiał się. – Na dole czeka pan, z którym mam podpisać umowę.
- A-ale… - Jąkałam się. – To kosztuje majątek, Niall.
- Chcesz ze mną zamieszkać? Tak czy nie?
- T-tak, ale…
- No to postanowione. –Usiadłam na jego kolanach i przycisnęłam swoje wargi do jego.
- To niesamowite. – Szepnęłam. – I szalone.
- Kupujemy dom, nie ma w tym nic szalonego. – Zaśmiał się.
- Zapomniałeś dodać, cholernie drogi dom.
- Po prostu się tym ciesz, okej? – Mruknął.
- Jasne. – Uśmiechnęłam się.
****
Pełno pudeł i zamieszania. Nie lubiłam przeprowadzek, a ta szczególnie mnie irytowała. Dlaczego? To dosyć proste. W przeprowadzce pomagał nam mój największy wróg. JACKSON. Nie rozumiałam po co był tutaj potrzebny, skoro i tak tylko siedział. Niall nie zwracał na niego uwagi, a ja denerwowałam się jeszcze bardziej. To było dość żenujące.
- Ostatnie pudło! – Usłyszałam znajomy głos, Harry także tutaj był.
- Na reszcie, jestem zmęczony. – Niall opadł na wielką kanapę i ciężko westchnął. Zaś ja dalej nie mogłam uwierzyć, ze to wszystko jest teraz nasze. Mieliśmy tutaj rozpocząć całkiem nowe życie. Tylko ja nie umiałam się jeszcze przestawić. To wszystko…tego było za dużo.
- Kiedy robimy wielką parapetówkę? – Jackson spojrzał na mnie jak na swoją ofiarę, a potem na Nialla. Brakowało jeszcze tego, aby przychodził tutaj jak do siebie.
- My? – Horan się zaśmiał. – My Jackson nie robimy nic. Zaś MY jeszcze nic nie ustaliliśmy.
- Och daj spokój. – Prychnął. – Musisz się jej pytać o zdanie?
- Musze, to na tym polega związek. Jakbyś nie zauważył.
- Niby tak, ale to ty zapłaciłeś za dom, a nie ona. – W tej chwili poczułam się urażona. Nawet bardzo.
- Myślę, że masz lepsze zajęcia niż siedzenie z nami. – Blondyn chciał go wyprosić, a mi ulżyło. Miał zniknąć, a ja się cieszyłam.
- Kiedyś byłeś inny. Nie miałeś laski i się bawiłeś. Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem. Tylko, że muszę. – Zaczął wychodzić, a moje serce było bliskie wyskoczenia z klatki piersiowej. – Ona cię zmieniła…na gorsze.
- Zamknij się i wypad. – Wrzasnął. – Nie masz tutaj wstępu!
W tej chwili nie wiedziałam co się dzieje. To wszystko było dosyć dziwne. Styles stał między tą dwójką, a ja obawiałam się najgorszego. Dlaczego Niall był taki wściekły? Stało to się tak nagle…
- O co ci znowu chodzi?! – Wills zaczął się śmiać.
- Powinienem cię zabić, wiesz? – Nie, nie nie! Harry mu wszystko wyśpiewał! To nie miało tak wyglądać.
- Niby za co?
- Nie prowokuj mnie! – Z minuty na minutę był bardziej wściekły. – Powinienem dać ci w mordę, tak abyś zapamiętał! Ale tego nie zrobię… - W tym momencie spojrzał na Harrego, a on porozumiewawczo kiwnął głową.
- Ona nie jest taka niewinna jak ci się wydaje. – Uśmiechnął się.
- Wyjdź!
Nie zawahał się. Po prostu opuścił dom. Loczek podszedł i objął mnie ramieniem. Nawet nie zauważyłam, kiedy po moich policzkach spływały łzy. Łzy strachu i szczęścia. On odszedł i mogłam mieć pewność, że prędko nie wróci.
- Przepraszam, ale nie mogłem patrzeć jak cierpisz. – Szepnął i się odsunął.
- Niall…ja… - Urwałam.
Chłopak podszedł do mnie i złożył pocałunek na stroni. Uśmiechnął się i mocno przytulił.
- Proszę, mów mi o wszystkim. Nie miej przede mną tajemnic. Kocham cię i chcę cię chronić Charlie.
- Przepraszam, ja…
- Nic nie mów.
**** Kilka miesięcy później ****
Nie wiesz jak to jest być szczęśliwym, dopóki nie zaznasz tych przykrych rzeczy. Kiedy wszystko się unormuje możesz powiedzieć, że jest w porządku i chcesz tak żyć. Nie będziesz prosić o więcej, bo to co masz zaczniesz w końcu doceniać. Nie będziesz potrzebować więcej, bo to co jest dookoła ciebie zacznie ci wystarczać. Będziesz szczęśliwa i nie będziesz niczego pragnąć. Zaczniesz po prostu żyć chwilą i uśmiechać się z byle drobiazgów.
Nigdy nie wiemy, kiedy przyjdzie na nas kolej. Jak potoczy się kolejny dzień i co przyniesie przyszłość. Każda minuta jest wielką niespodzianką. Dlatego nie powinniśmy spoglądać w przeszłość i się nią zamartwiać. Ważne jest tu i teraz i czy jesteśmy spełnieni. Jeśli nie…powinniśmy walczyć, o to co dobre. Jeśli tak…po prostu powinniśmy się cieszyć.
- Otwieraj! Słyszysz?! – Krzyknęłam. – To nie jest śmieszne, Niall!
- Kto powiedział, że się śmieje? – Nawet zza dźwiękoszczelnych drzwi mogłam usłyszeć jego chichot.
- Jest mi zimno! Przemokłam! – Dalej wrzeszczałam, ale co tam. Ważna była „zabawa”.
- Obiecaj, że powiesz mi o co chodzi! – Mogłam mu powiedzieć? Teraz? Bałam się. – Charlie!?
- Zgoda, ale mnie wpuść!
Drzwi się otworzyły, a ja wparowałam do środka. Byłam cała przemoknięta, a ten idiota nie chciał mnie wpuścić do środka przez najbliższe dwadzieścia minut. Uznał, że musi wiedzieć o czym dyskutowałam z Danielle. To nie jego sprawa…no dobra jego. W pięćdziesięciu procentach jego. W końcu gdyby nie on, to by tego wszystkiego nie było.
Kiedy przebrałam się w suche rzeczy przyszedł czas na rozmowę. Nigdy się tak bardzo nie denerwowałam, jak teraz. Miałam mu zniszczyć życie. Przynajmniej tak to odbierałam. Serce waliło mi jak oszalałe, a on to czuł. Złapał mnie za rękę, aby dodać mi otuchy. Tylko, czy zrobi to samo kiedy się dowie? Tego nie byłam pewna.
Ostatnio nasze życie uległo zmianie. Oboje pracujemy i się dokształcamy. W domu praktycznie nas nie ma, a kiedy wpadamy na siebie to tylko po to aby położyć się wspólnie do łóżka. Dużo imprezujemy, a zwłaszcza Niall. Nie mam nic przeciwko, w końcu jest czas aby się „wyszaleć”.
- Powiesz mi w końcu o co chodzi? Twoje zdenerwowanie przechodzi na mnie. – Uśmiechnął się.
- Nie wiem jak mam to powiedzieć.
- Tylko nie mów, że ze mną zrywasz. – Był przerażony.
- Nie! – Od razu zaprzeczyłam. – Oczywiście, że nie. Kocham cię.
- To o co chodzi? Wywalili cię z pracy? – Zgadywał dalej, a ja wiedziałam, że nie trafi.
- Obiecaj, że jak to usłyszysz mnie nie zostawisz.
- Masz AIDS? – Zaśmiał się.
- To nie jest śmieszne, z takich rzeczy się nie żartuje.
- Więc masz…?
- Nie Niall! – Krzyknęłam. – Skup się, proszę.
- Dobra, dobra. – Zamknął oczy, a potem wypuścił powietrze. Najwidoczniej się ze mnie nabijał. Postanowiłam więc wyjść z pomieszczenia. Weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać coś do jedzenia. Skoro nie umiał poważnie porozmawiać, to miałam go gdzieś.
- Charlotte? – Jego głos był niski. – Przepraszam.
- Możesz mnie uszanować i dać mi dojść do słowa. Chce ci powiedzieć, a ty się ze mnie nabijasz. Więc chyba nie mamy o czym rozmawiać. – Odparłam nie patrząc na niego.
- Obiecuje, że będę poważny. – Złożył pocałunek na mojej szyi. Odwróciłam się do niego, a on delikatnie posadził mnie na blacie. Teraz jeszcze bardziej się bałam. A co jeśli się zdenerwuje?
- Bo chodzi o to…że… - Urwałam.
- No mów, nie mogę się doczekać. – Uśmiechnął się.
- Wiem, że jesteśmy młodzi. Bardzo młodzi. – Zaczęłam moje przemówienie. – Tylko, że czasami jest tak, że…tacy młodzi jak my. No wiesz…stają się bardziej dorośli.
Wiedziałam, że moje słowa brzmią dosyć idiotycznie, ale nie mogłam powiedzieć tego w tak oczywisty sposób. Może sam się domyśli?
- Co masz przez to na myśli? – Próbował być poważny, ale mu to nie wychodziło. Możliwe, że wiedział?
Nic nie odpowiedziałam. Złapałam jego rękę i delikatnie położyłam na moim brzuchu. Taki gest powinien go samego naprowadzić. Nie zabierał dłoni. Uśmiechnął się do mnie i czule pocałował.
- Kocham ciebie. – Szepnął.
- Boje się. – Łza, jedna, druga. Zaczęłam płakać. Spojrzał na mnie pytająco. – Boje się tej odpowiedzialności Niall.
- Przeszliśmy dużo, damy radę.
- Nie wyobrażałeś sobie tego trochę inaczej? Najpierw dom. Mamy go, ale powinniśmy skończyć studia, znaleźć idealną pracę. Wziąć ślub, a potem mieć dzieci.
- Kolejność jest nie ważna. Skoro się kochamy to ważne jest to, że będziemy szczęśliwi.
- Jesteś szczęśliwy?
- Jeśli mam przy sobie ciebie, zawszę będę. – Uśmiechnął się. – Myślisz, że to będzie chłopczyk? Chciałbym, aby się nazywał Ed.
- Ed? – Otarłam łzy. – Myślałeś nad tym?
- Chciałem mieć tak na imię, jak byłem mały. – Zaśmiał się. – Nawet nie wiesz, jaki jestem szczęśliwy.
- Bałam się, że zareagujesz inaczej. Będziesz zły.
- Dlaczego miałbym być zły? – Zmrużył oczy. – Gdybyś wykradła moją spermę mógłbym się złościć, ale w takim wypadku cholernie się cieszę. - Mrugnął.
- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło.
- Kocham cię Charlie. – Zaśmiał się nerwowo. - Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham.
- Dziękuje. – Szepnęłam. – Dziękuje ci za wszystko.
- To brzmi jakbyś się żegnała. Nie rób tego. – Jego mina zrzedła.
- Przestań, nie mam zamiaru cię zostawiać. Będę z tobą tyle ile zechcesz.
- Całe życie? Całą wieczność? Aż do śmierci?
- Tak, Niall. Całe życie, całą wieczność, aż do śmierci. Kocham cię i nigdy nie przestanę.

_____________
NA WASZĄ PROŚBĘ W SOBOTĘ EPILOG!

Zabijecie mnie za to, ale tak musiało być. Koniec bloga ;(
Nie jestem w stanie go dalej pisać. Nie mam teraz zbyt dużo czasu, a dostęp do internetu mam tylko na weekend.
Dziękuje wam z całego serca, że tak długo czekaliście na ten rozdział. Dziękuje każdemu, kto był ze mną i czytał te wypociny. Dziękuje za tak wiele wyświetleń. To niesamowite :)
Ps... Chcieliście, aby była w ciąży więc jest :D
Czy będzie kolejny blog? - Trudno mi powiedzieć, może kiedyś :D
Jak na razie się na to nie zapowiada, ale możecie znaleźć mnie na twitterze ----> @Bellezzael
Czasami moje wypociny będa pojawiać się na: IMAGINY 
Jeszcze raz dziękuje, że dotrwaliście do końca!
Do zobaczenia kiedyś :)))

KAŻDY KTO PRZECZYTAŁ NIECH ZOSTAWI KOMENTARZ, OSTATNI KOMENTARZ ! :)