środa, 30 lipca 2014

Moment For Me Rozdział 63


Patrzyła się na mnie z wielką pogardą. Jej oczy byłe zapełnione złością, a ja nie miałam ochoty obok niej przebywać. Nie wiedziałam co mam zrobić, ale jedno było pewne. Ona nie odpuszczała i zdecydowanie chciała ze mną porozmawiać. Tylko, że ja nie miałam ochoty. Nie przepadałam za nią. Mało powiedziane, nienawidziłam suki.
- Nie mam ochoty, na jakąkolwiek rozmowę z tobą. – Zaczęłam otwierać drzwi, a ona stała z założonymi rękoma.
- Spójrz na chwilę na mnie. – Brzmiało to dosyć komicznie.
- Słuchaj, nie mam pojęcia co chcesz mi przekazać, ale nie za bardzo chce mi się tego wysłuchiwać. – Stanęłam naprzeciwko niej.
- No właśnie, nie masz. – Uśmiechnęła się. – Jednak lepiej, abyś się dowiedziała.
- Proszę, mów. – Dlaczego ona taka była? Nie mogła mi dać spokoju? Cały czas ciągnęła się za mną i przeszkadzała w normalnym życiu. Była jak…wrzód na tyłku. Dosłownie.
- Może mnie zaprosisz? – Nie wytrzymywałam psychicznie. Czy ona uważała, że zaparzę jej herbatki? Otworzyłam drzwi z hukiem i poszłam w stronę salonu. Nie obchodziło mnie czy łaskawie wejdzie i wyjawi mi to, po co przyszła. Miałam to gdzieś. Po raz pierwszy od wieków ruszyłam w stronę barku. Nie miałam pojęcia czy cokolwiek w nim się znajduje. Jednak byłam tym wszystkim zmęczona i potrzebowałam czegoś, dzięki czemu poczuję się lepiej. Na całe szczęście, coś się w nim znajdowało. Kilka butelek alkoholu. Popędziłam do kuchni po lód i jakikolwiek napój. Kiedy robiłam sobie drinka, mój „gość” zażyczył sobie tego samego. Dlaczego miałabym odmówić? Przecież picie z byłą swojego chłopaka jest jak najbardziej na miejscu.
- Zastanawiałaś się czasami czemu z nim jesteś? – Jej pytanie mnie zaskoczyło. Więc zanim na nie odpowiedziałam wypiłam do dna mojego drinka. O dziwo dziewczyna zrobiła to samo.
- Bo go kocham? – Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- A on ciebie? – Kolejne pytanie, kolejna pusta szklanka. – Mnie nie kochał, tak myślę.
- Dlaczego? – To samo wyleciało z moich ust.
- Po prostu nie chciałam, aby mnie tak traktował. Bawiłam się nim i mogę się do tego przyznać. Tylko, że kiedy nagle odszedł, zaczęło mi go brakować. – Dolała wódki do naszych szklanek. - Wkurza mnie to, że traktuje ciebie aż tak poważnie.
- I dlatego przychodzisz i cały czas mnie nękasz?
- Nękam? – Zaśmiała się. – Nic takiego nie robię.
- Droczysz się z nami, bawisz w kotka i myszkę. Nie rozumiem tylko dlaczego. Z zazdrości? Za to, że jest ze mną?
Zamilkła i wstała. Coś ją ruszyło czy może nie chciała już siedzieć? Podeszła do okna i przyglądała się, jakby za nim było coś wspaniałego. Nie miałam zamiaru ją popędzać, bo może układała sobie jakąś przemowę? Kto tam wie. Ona jest do wszystkiego zdolna.
- Nie chce cię martwić. – Zaczęła ostrożnie. – On nie jest taki kochany, na jakiego wygląda. Ma mnóstwo tajemnic, o których nie masz pojęcia i nawet nie zamierza ci ich zdradzić. To sukinsyn, który jeszcze nie pokazał swojego oblicza.
- Brawo. – Zaśmiałam się. – Coś jeszcze?
- Jak myślisz, dlaczego nie przyznawał się, że Harry to jego brat? Dlaczego tak bardzo bał się, że ktoś się dowie?  On jest taki sam jak Styles. – Prychnęła. – Wstydził się jego, tak to można wytłumaczyć. Tylko, że on się od niego nie różni.
- I co ja mam z tym teraz zrobić? – Mruknęłam. – Twoim zdaniem powinnam go rzucić?
- Po prostu miej go na oku. – Uśmiechnęła się. – Z chęcią bym ci jeszcze potowarzyszyła, ale muszę już uciekać. W końcu bal z rodziną Nialla jest o wiele ciekawszy.
Nie odezwałam się słowem. Zamknęłam usta i nie odpowiadałam. Miałam już tego dosyć. Co to miało znaczyć? „W końcu bal z rodziną Nialla jest o wiele ciekawszy.” Jaki bal? Czekałam tylko na zatrzaśnięcie się drzwi. Potem coś we mnie ruszyło. Cała wściekłość na tą osobę chciała się wydostać. Złapałam za pierwszą lepszą rzecz i tak po prostu trzasnęłam nią o podłogę. Czy mi ulżyło? Nie powiedziałabym tego. Dalej było mi niedobrze na samą myśl, że tutaj przebywała. Denerwowałam się, kiedy myślałam o nich. Razem. Wkurzałam się nie tylko na nią, ale i na niego. Usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. Jak małe dziecko. Byłam zazdrosna mimo tego, że ich już nic nie łączyło.
To wszystko co powiedziała…czy to miało w sobie choć trochę prawdy? Czy była na tyle stuknięta, że tak po prostu to sobie zmyśliła?
****
Obudziłam się sama, a on dalej nie dał znaku życia. Nie przerosił za swoje zachowanie, ani nie spytał, co ze mną. Zostawił mnie w szpitalu i tak po prostu odszedł. Chociaż go wyrzuciłam, myślałam, że wróci. Byłam tego pewna. A teraz? Teraz jestem sama. Leżę na łóżku we wczorajszych ciuchach i nie dam rady wstać. Moja głowa jest zapełniona tysiącem myśli, które nie dają mi spokoju. Złość mi nie przeszła, a serce dalej cierpi.
Zastanawiałam się gdzie teraz jest i co robi. Czy o mnie myśli? Może ma wyrzuty sumienia za to całe zdarzenie? Nie miałam pojęcia, co siedzi w jego głowie. Co tak naprawdę o tym wszystkim sądzi i czy mówi mi wszystko. Może naprawdę ma jakieś tajemnice, tak jak zasugerowała Rose? Przestań o niej myśleć. Skarciłam samą siebie, ale to nic nie pomogło. Ta osoba nie chciała wyjść z mojej głowy. Ona była obecna przez cały czas.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i od razu zaczęłam tego żałować. Wczorajszego wieczoru nie pożałowałam sobie alkoholu, co było totalną głupotą. Zeszłam z łóżka i natknęłam się na koszulkę Horana. Dawno był w tym miejscu, a ja za tym tęskniłam. Właściwie to dość dawno czułam ulgę z jego obecności. Brakowało mi takiej bliskości, jaka kiedyś między nami była. Teraz to wszystko wyglądało inaczej. Jednak nie chciałam być tą osobą, która jako pierwsza się w tej sprawie odezwie. Niby dlaczego miałabym to robić? To on powinien o to zadbać, ale może wcale nie chciał.
Na zegarku widniała godzina siódma rano, a ja już byłam na nogach. Dziwne, prawda? Podążyłam do kuchni w której rozbrzmiewało radio. Najwidoczniej zapomniałam o jego wyłączeniu. Powolna piosenka źle wpływała na moje niesamowicie okropne samopoczucie. Jednak nie chciałam jej przełączyć. Wolałam usiąść i jej wysłuchać. Czy ja popadałam w depresje? Nagle podskoczyłam do góry. Ktoś chciał się dostać do środka. Dzwonek do drzwi, pierwszy, drugi.
- Otwarte. – Powiedziałam pod nosem, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że ten ktoś i tak nie usłyszy. Musiałam wstać z miejsca i temu komuś otworzyć. Nie miałam siły krzyczeć. W drzwiach stanął Harry. Harry Styles o siódmej rano. Ciekawe.
- Po co tu przyszedłeś? – Może było to nieco nieuprzejme, ale wiedziałam, że to Niall go wysłał. Jakby nie mógł sam.
- Słyszałem, że byłaś w szpitalu. – Usiadł naprzeciwko mnie i wpatrywał się ze współczuciem.
- Dobrze słyszałeś. – Odpowiedziałam chłodno.
- Słuchaj, jeśli myślisz, że on mi kazał…- Przerwałam mu.
- Tak. Dokładnie tak myślę.
- O niczym nie wie. Widziałem się z nim wczoraj, ale nie chciał nic powiedzieć. Co zrobił i jak do tego doszło. Wiem tylko tyle, że był tam jeszcze raz. Tylko, że ciebie już nie było. Wypisali ciebie.
- Był w szpitalu? – Spytałam zdziwiona.
- Tak, Charlie, był.
- A teraz gdzie jest? – Uśmiechnęłam się chytrze. – Może na tym całym balu?
- Czym? – Spytał zdziwiony. Wyglądał jakby o niczym nie wiedział.
- Nie wiem Harry, naprawdę. – Westchnęłam. – Rose mi powiedziała.
- Kto? – Zaśmiał się. – Nie wiedziałem, że się przyjaźnicie.
W tamtej chwili miałam małe zaćmienie. Wstałam od stołu i zaczęłam parzyć kawę. Musiałam się skupić, w ciszy. Powoli ułożyć wszystko w całość i zastanowić się nad tym wszystkim. Jednak przez kilka minut, nie było to do końca możliwe. Potrzebowałam czasu.
*** Z perspektywy Harrego ***
Nie nadążałem za tą dwójką. Cały czas między nimi było napięcie, które zanikało tylko na krótką chwilę. Spędziłem z nią trochę czasu i muszę przyznać, że mi tego brakowało. Gdyby nie to, że mnie o to poprosił za pewne bym do niej nie wpadł. Tak, okłamałem ją. Tylko, że dla jej dobra.
- Louis, ty idioto! – Wydarłem się. – Znowu nie posprzątałeś!
- Nie ma zapłaty, nie ma sprzątania. – Kiedy zszedł na dół doznałem szoku. Nie widziałem go dwa dni. Przez ten czas zmienił się nie do poznania. Był cały zapuchnięty i zarośnięty. Odkąd pojawił się Jackson, Lou przestał widywać się z El. Nie rozumiałem tego, ale z dnia na dzień to coraz bardziej do mnie dociera. Narkotyki, to jest to czym się teraz zajmują. Niestety nie mogłem nic z tym zrobić. Co więcej, sam się w to wplątywałem. Po tym co było parę miesięcy temu…te wydarzenia powinny nas czegoś nauczyć. Tylko, że tak nie było. My chcieliśmy więcej adrenaliny.
- Dzisiaj dostałem prochy. – Odparł dumnie. – Mamy je przekazać kolesiowi z Nowego Yorku.
- My? – Zdziwiłem się. – To, że pojechałem dwa razy z Jacksonem nie znaczy, że będę z wami cokolwiek kręcił.
Nagle ktoś zaczął się dobijać. Usłyszałem dźwięk dzwonka, a potem drzwi same się otworzyły. Kate wpadła do środka, wyglądała jak milion dolarów. Uśmiechnęła się do naszej dwójki i mnie przytuliła. Mimo tego, że widzieliśmy się zaledwie wczoraj już zdążyłem za nią zatęsknić.
- Musimy porozmawiać. – Westchnęła.
- Zostawię was. – Przyjaciel zaczął wychodzić z kuchni, ale ona go szybko powstrzymała. Usiedliśmy wszyscy przy stole i zerkaliśmy na siebie porozumiewawczo.
- Wiem więcej niż wam się wydaje chłopaki. – Nie wiedziałem co to ma znaczyć, ale zdecydowanie nie brzmiało najlepiej. - Nie chce aby coś wam się stało. Rozumiecie?
- Harry rozumiesz? – Louis zaczął się śmiać, ale kiedy dziewczyna na niego spojrzała, przestał. – Nie możesz tego ode mnie wymagać. Robię co mi się podoba. – Jęknął.
- Tak, ale przez to Harry także w tym ląduje. Po za tym nie sądzę, że Eleanor chce aby coś ci się stało.
- Przestańcie mi o niej pieprzyć! – Wrzasnął. – Dlaczego mi ciągle mieszacie w głowie?! Nie ma nas, jasne?!
- Uspokój się. – Złapałem przyjaciela za ramię, ale on mnie odepchnął.
- Dlaczego miałbym to zrobić? Mam prawo do własnych ruchów i własnego zdania. – Odchrząknął. – Jeszcze niedawno się kłóciliście, a teraz wszystko w porządku? Może Kate znowu z kimś się liże? Co Harry?
Co on powiedział? Moje dłonie zaciskały się w pięści. Popchnąłem go, ale śmiał mi się prosto w oczy. Zachowywał się jak dziecko, którego nie można upomnieć. Przesadził mówiąc o tym. Jest moim przyjacielem i nie powinien się w tej sprawie odzywać. Zwłaszcza przy niej.
- Harry. – Widziałem po minie Kate, że ją to dotknęło. Jednak jest taką osobą, że w każdej sprawie chce mnie powstrzymać.
- No Styles, powstrzymaj się. – Zaśmiał się.
- Masz chwilę, aby to odwołać! – Krzyknąłem. – To co się dzieje pomiędzy nami…nie powinieneś…
- Mówię tylko prawdę. – Uśmiechnął się, a ja nie wytrzymałem. Dostał raz, drugi i przestał. Był wystraszony i zdziwiony. Z jego nosa leciała krew co mnie cieszyło. Powinien dostać nauczkę i tak się stało.
- Popieprzyło cię. – Mruknął. – Wszystkich was popieprzyło.
Zniknął z mojego pola widzenia, a ja zmęczony opadłem na kanapę. Nie dowierzałem, że uderzyłem własnego przyjaciela. A może on już nim nie był? W końcu jest Jackson, jego kumpel od prochów. Poczułem jej rękę na moim ramieniu, dodawała mi otuchy. Za co byłem wdzięczny. Nie patrząc na nią pociągnąłem ją na górę. Nie miałam zamiaru dłużej tu siedzieć. W każdej chwili mógł się zjawić i znowu mogło się zacząć. Wolałem pobyć z nią sam na sam. Zaciągnąłem ją do pokoju i usiadłem na łóżku. Kiedy do mnie podeszła zauważyłem cieknące po jej policzkach łzy.
- Nie chce, abyś przeze mnie…- Urwała.
- Zmienił się i to wyłącznie jego wina Kate. – Dziewczyna usiadła na moich kolanach. Wyglądała na zamyśloną i zmartwioną.
- Masz coś wspólnego z Jacksonem, prawda?
- To nie jest temat na teraz. – Warknąłem.
- Jesteś w to zamieszany czy nie? Jedno proste pytanie Harry. – Jej oczy były zaszklone, nie chciałem aby dalej płakała.
- Nie tak, jak myślisz. – Odpowiedziałem wymijająco.
- Harry do cholery! – Teraz nade mną stała, z założonymi rękoma.
- Pomogłem mu dwa razy, nic więcej. – Burknąłem. – A teraz mnie przytul.
- Jeśli mnie oszukałeś…- Urwała.
- Czekam. – Próbowałem to wszystko załagodzić. – Kate.
****
Widać było, że się denerwuje. Siedział z założonymi rękoma i tupał nogami. Wszedłem do kawiarni i od razu wstał. Trochę mnie to śmieszyło, ale starałem się tego nie pokazywać. W końcu musiałem mu pomóc. Kto by pomyślał…
- Cała i zdrowa. – Zająłem miejsce naprzeciwko blondyna. Kelnerka od razu mnie obsłużyła, a ja podziękowałem jej najpiękniejszym uśmiechem pod słońcem.
- Mówiła coś…no wiesz o tym. – Skrzywił się.
- Nie, ale jest gorsza sprawa. – Wiedziałem, że to się jemu nie spodoba. – Rose z nią gadała.
- Kurwa! – Wrzasnął, a wszyscy ludzie dziwnie na nas spojrzeli. – Co jej powiedziała? – Tym razem ściszył głos.
- O jakimś balu. – Wywróciłem oczami. – Naprawdę nie chcę robić za waszego pośrednika.
- Gdybyś nim był, przekazywałbyś wiadomości. – Prychnął. - Hmm…dzięki Harry.
- Też dziwnie się czujesz w tej sytuacji? – Zaśmiałem się.
- Taa…- Na jego twarzy pojawił się mały uśmieszek. – Tylko nie mówmy o tym nikomu.
*** Z perspektywy Charlie ***
Rozłożyłam się w salonie przed telewizorem i zaczęłam oglądać kolejna komedie romantyczną. Niedawno doznałam wielkiego zdziwienia ze strony Naomi. Przyniosła mi własnoręcznie upieczone babeczki. Nie miałam pojęcia, że ta dziewczyna umie piec.
- Trzymaj. – Podała mi ciasteczko. – To jest o smaku jagód.
- Są naprawdę pyszne, ale więcej nie wcisnę. – Zaśmiałam się.
- Co jest z Niallem? – W tym momencie poczułam skurcz w żołądku. Ona o niczym nie wiedziała. Nie miała pojęcia o wypadku i naszym braku porozumienia. Nikomu nic nie mówiłam, bo po co? Udawałam, że jestem zainteresowana właśnie lecącą scenką. Jednak ona dalej czekała na moją odpowiedź. Co ja miałam do diaska robić? – Ziemia do Charlie. – Machnęła mi ręka przed oczami. Chciała odpowiedzi. Cholera.
- Hmm…poszedł do Zayna. – Mruknęłam.
- Pewnie i tak ciągle siedzicie razem. – Zaśmiała się. – Nie mogę trochę w to uwierzyć, że zaraz znikniesz z Londynu.
- Tak…ja też. – Nie miałam pojęcia, czy przez to całe zajście coś się zmieniło. Musiałam z nim porozmawiać, ale nie miałam zamiaru jako pierwsza wyciągać ręki. Przecież nic nie zrobiłam. To on od samego początku się na mnie rzucał. Zachowywał się…tak jakby chciał mnie się pozbyć. A co jeśli chciał iść na ten bal. Co jeśli kogoś ma? Nie chodzi mi o Rose, bo już dawno by o tym gadała. Tylko o kogoś…innego. Może to jest ta tajemnica o której wspomniała blondynka. Opanuj się! Moja podświadomość znowu wysyłała mi znaki ostrzegawcze, ale to by miało sens.
- Słyszysz mnie w ogóle? – Zerknęłam na Naomi. Siedziała wpatrzona we mnie i miała dość dziwną minę. Co mnie ominęło?
- Tak, jasne. – Uśmiechnęłam się przepraszająco.
- To otwórz drzwi…ale sama to zrobię. – Wstała z kanapy i podążyła korytarzem. Nie słyszałam nawet dzwonka. To wszystko mnie wykańcza, za dużo o tym wszystkim myśleć. Zdecydowanie. Rozpraszam się i tracę poczucie czasu. Wszystko wtedy dzieje się w mgnieniu oka.
I to się stało. Znowu. Serce przyśpieszyło, a nogi zmiękły. Nie widziałam go tylko kilka dni, a teraz nie mogę złapać oddechu. Dlaczego on tak na mnie działa? To tak jakbym widziała go po raz pierwszy. Miłość od pierwszego wejrzenia. Miał na sobie biały t-shirt, który idealnie na nim leżał. Przegryzłam wargę, ale mam nadzieje, że nic nie widział. Mam być na niego wściekła. Nie może mnie pociągać, ale te włosy. Przeczesuje je i zbliża się do mnie. Opanuj się! Postrząsam głową i wracam do żywych.
- Dziewczyna uciekła sprzed ołtarza…- Naomi wyjaśnia fabułę mojemu chłopakowi, ale jestem przekonana, że ma to gdzieś. Czuje, że chce ze mną porozmawiać. Tylko, że sam na sam. Niech ona nie odchodzi. Muszę wymyśleć strategie. Nie spodziewałam się go aż tak szybko.
Blondyn siada po mojej prawej stronie na fotelu. Ufff…lepiej wybrać nie mógł. Nie jestem zmuszona zerkać w jego stroną, ani go dotykać. Chociaż, chciałabym. Raz, dwa, trzy. Potrząsam głową i znowu czuje gotującą się we mnie złość. Muszę mieć jakiś plan. Nie może wygrać, znowu.
Do końca filmu zostało dwie minuty. Za cztery powinniśmy zostać sami. Zaczynałam się denerwować, ale miałam nadzieje, że tego nie zdradzam. Zamknęłam oczy tylko na chwilkę i usłyszałam ulgę z ust przyjaciółki. To koniec. Teraz czekało mnie istne piekło lub gorące pojednanie.
- Do zobaczenia. – Zamknęłam za nią drzwi, a moje serce o mało co nie wyskoczyło z klatki piersiowej. Okropnie się bałam. Weszłam do kuchni i po prostu czekałam na jakikolwiek ruch z jego strony. Oparłam się o blat kuchenny i zaczęłam się zastanawiać jak to wszystko będzie wyglądać. Usłyszałam kroki, szedł tutaj.
- Porozmawiamy? – Jego głos był dość cichy.
- Znowu nic nieznacząca rozmowa, po której znowu będziemy się kłócić? – Specjalnie naciskałam na jedno ze słów.
- Jeszcze nic nie powiedziałem, a ty już wiesz jak będzie. Dlaczego? – Stanął blisko mnie. Nie miałam zamiaru się odwracać i patrzeć na niego. To by wszystko popsuło.
- Dlaczego? – Zaśmiałam się nerwowo. – Może ty mi powiesz?
- Nie rozumiem ciebie…nie możemy usiąść i spokojnie porozmawiać? – Zaczynał się denerwować.
- Możemy, ale odpowiedz mi na jedno pytanie. – Przytakną, a się odwróciłam. – Jak myślisz czego chciała ode mnie Rose? – Widziałam ten strach w jego oczach. Otworzył usta, a potem natychmiast je zamknął. Tego właśnie się obawiałam, miał coś na sumieniu.

___________________
Ta dam :)
Kolejny w niedziele ;)

PS. Jeśli macie twittera to zapraszam do obserwowania, z chęcią się odwdzięczę, tylko musicie dać znać :D
@Bellezzael
A jeśli rozdział wam się spodobał, możecie go skomentować również na TT - wpisujecie:
, swój komentarz i gotowe :D

9 komentarzy:

  1. Super! Ciekawe kiedy Charlie dowie sie prawdy! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurcze... Nie podoba mi sie to . Chodzi nie o bloga, tylko o to, że ona zaraz się wszystkiego dowie! A może teraz by się okazało że Charlie jest w ciąży!! Nie podobają mi sie relacje głównych bohaterów. Dodaj romantyczną scenę . Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :* . Tak właściwie zgadzam sie z komentarzem wyżej :-) Pisz kolejny rozdział ! *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze ze Harry uderzył louisa moze wreszcie sie ogarnie . Biedna El ;-( fajny rozdział . Ciekawe czy niall odważy sie wyznać prawdę czy zastąpi go Rose?

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne! Jackons zle wpływa na Lou . Trochę mnie ta ciekawi , co z nim dalej . / Hania PS Charlie moze zajść w ciąże ( pomysł z komów wyżej)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czemuuu teraz ? :"( czemuuuu ? Ja ich kochaaam . Neeext !

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty!! Dodaj szybko następny rozdział :* Proszeeee <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Kooocham to opowiadanie i czekam na kolejny rozdział :)
    Rozdział genialny!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wytrzymam do następnego rozdziału!
    Ciążka Charlie to dobry pomysł :D

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz buduję mnie do dalszego pisania. :)