poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Moment For Me Rozdział 64


Stał bez ruchu kilka minut, jego głowa była spuszczona w dół. Nie patrzył na mnie, a ja nie miałam pojęcia dlaczego.
- Powiedz coś. – Szepnęłam.
- To nie tak jak myślisz, naprawdę. – Skrzywił się.
- Miałeś zamiar powiedzieć mi o balu?
- Nie. – Odparł. – Miałem iść z nią, w ramach przysługi. – Mówił to tak…jakby to w ogóle jego nie ruszało.
- Przysługi? – Zaśmiałam się nerwowo.
- Nie chciałem ci mówić. Wiedziałem, że będziesz zła. Naprawdę nie chciałem.
- I dlatego mnie tam wysłałeś? – Wszystko zaczęło układać się w całość. On tak na poważnie? Chciał mnie się pozbyć, aby z nią tam pojechać. Z Rose!
- To wszystko się skomplikowało. – Podszedł bliżej mnie. – Naprawdę przepraszam.
Nie miałam zamiaru tak po prostu mu ulegnąć. Musiałam być silna i stawiać na swoim. Odsunęłam się od niego i poszłam w stronę salonu. To wszystko…tego było za dużo. Byłam ciekawa jaka to była przysługa, ale chyba nie chciałam się dowiedzieć.
- Charlie. – Stanął nade mną. – Proszę popatrz na mnie.
- Nie chce na ciebie patrzeć, ani z tobą rozmawiać. – Powstrzymywałam łzy. – Zmieniłeś się.
- Może i masz racje. - Usiadł obok. – Ale nie tylko ja.
- Chyba powinniśmy przystopować. – Te słowa ledwo przeleciały mi przez usta. – Ta przeprowadzka…nie jesteśmy gotowi.
- Masz racje. – Co takiego? Nie sądziłam, że się ze mną zgodzi. W tamtym momencie nie miałam pojęcia co się z nim dzieje. Był obojętny. Wkurzało mnie to.
Włączyłam telewizor i zaczęłam przeglądać kanały. Musiałam się czymś zająć. Niall zniknął z pomieszczenia, a ja zostałam sama. Nie miałam pojęcia gdzie poszedł, ale szczerze mówiąc mało mnie to obchodziło. Skoro zachowywał się w ten sposób, to nie mieliśmy o czym rozmawiać.
- Myślę, że powinniśmy się zastanowić nad naszym związkiem. – Jego głos wyrwał mnie z myślenia. Stał w progu z małą torbą. Zabrał swoje rzeczy? Nie miał ich tutaj nie wiadomo ile, a i tak je zabrał?
- Zabierasz…- Urwałam.
- Tak. Powinienem wrócić do domu.
- Rozumiem. – W jednym momencie poczułam cholerną pustkę. On mnie zostawiał? Rzucił mnie? Z jednej strony nienawidziłam go za to kłamstwo, ale z drugiej nie chciałam aby odchodził.
Usłyszałam trzask drzwi, wyszedł. Nie miałam zamiaru biec za nim i prosić, aby nie odchodził. Miałam być na niego zła, ale to mi nie wychodziło. Za bardzo mi na nim zależy, ale on chyba tego nie docenia.
Złapałam za telefon i od razu wykręciłam numer do Naomi. Musiałam się z kimś spotkać i porozmawiać. Tylko, że ona nie odbierała. Kiedy jej najbardziej potrzebuje…musi nawalić.
*** Z perspektywy Nialla ***
- To jest nie dobre, nie znasz się na tym. - Siedziałem razem z Jacksonem w moim mieszkaniu. Po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna jestem tutaj bez rodziców. W końcu pojechali na ten swój idiotyczny bal. Na całe szczęście nic nie traciłem.
- Zadzwońmy po Harrego, on nam doradzi. – Uśmiechnął się chytrze.
- Nie ma mowy. Jeśli tak bardzo chcesz usłyszeć jego opinie, sam się tam wybierz.
- Myślałem, że żyjesz z nim w zgodzie panie Horan.
- Żyje. – Syknąłem. – Po za tym nie sądzę, aby Harry palił to gówno.
- Ty palisz. – Zaśmiał się. – Mówiłeś, że po ostatniej akcji nie dotkniesz tego. Jednak kobieta zmienną jest.
- Powiesz coś jeszcze, to cię zatłukę. – Nienawidziłem jego zachowania. Był bezczelny, zwłaszcza w tym momencie. – To, że ci teraz pomagam…chce odzyskać swoją kasę.
- Dobra, już nic nie mówię. – Uśmiechnął się.
Nie miałem zamiaru się z nim kłócić. Jednak każde jego słowo mnie denerwowało. Miałem ochotę się na kimś wyżyć, ale to przecież by nic nie dało. Musiałem odczekać to wszystko i dać nam czas do namysłu.
Nie mogłem tak po prostu zostać u Charlie, miałem zbyt wielkie wyrzuty sumienia. Pocałunek Danielle, wyparzony język Rose i to to się dzieje teraz. Była i jest dla mnie wszystkim, ale ja także muszę mieć swoje życie. Dopóki się z tym wszystkim nie uporam, nic nie da się zrobić.
- Zrobię coś do jedzenia. – Wstałem od stołu i skierowałem się do kuchni. Byłem cholernie głodny. Wyciągnąłem z lodówki wszystkie możliwe produkty i zacząłem smażyć warzywa. Nie miałem pojęcia co dokładnie robię, ale wiedziałem, że będzie dobre.
- Ta cała Charlotte…dobrze ją znasz?
- To moja dziewczyna, więc tak.
- Jesteście ze sobą blisko, co nie? – Zadawał dziwnie poważne pytania.
- Czego ty chcesz? – Zaśmiałem się nerwowo.
- Zbieram informacje.
- To przestań. – Syknąłem.
****
Było może po piątej nad ranem, a ja już byłem na nogach. Zaparzyłem dwa kubki kawy i szykowałem się na wyjazd razem z Jacksonem. Dwie godziny drogi i nie wiadomo po co. Musieliśmy sprawdzić pewną rzecz, ale to było dość ryzykowne.
- Jak za starych dobrych czasów? – Po jego głosie mogłem dostrzec, że jest strasznie wesoły. Nie rozumiałem za bardzo dlaczego. W tym co robiliśmy nie było żadnej frajdy, przynajmniej dla mnie.
- Bym tak nie powiedział. – Mruknąłem. – Louis jest już na miejscu?
- Tak.
- Weź kawę i idź do samochodu. Pozamykam wszystko i zaraz do ciebie przyjdę.
- Jasne, a kto kieruje?
- Zadajesz idiotyczne pytania. – Prychnąłem. – Pozwolę ci go jedynie wyprowadzić z garażu. Kluczyki są w samochodzie.
- I dlaczego, ja się ciebie słucham? – Zaśmiał się.
- Ponieważ beze mnie nic byś nie zrobił. – Uśmiechnąłem się chytrze. – Nie wiem jak mi się za to wszystko odpłacisz.
Po dwudziestu minutach byliśmy w drodze. W radiu rozbrzmiewała muzyka The Rolling Stones, którą Jackson nucił pod nosem. W tym momencie przypomniało mi się co obiecałem Charlotte. Miałem zagrać jej na gitarze. Strasznie dawno to robiłem, więc mogłem wyjść z wprawy.
Dwie godziny jazdy minęły szybko. Nawet nie zauważyłem, kiedy ten czas minął. Może dlatego, że Wills cały czas nadawał? Uwielbiał gadać o sobie, a jego buzia prawie nigdy się nie zamykała. Czasami można było z nim zwariować, ale także się na coś przydawał. Zapominał o czym może mówić, a o czym nie.
- No to jesteśmy na miejscu. – Uśmiechnąłem się.
- Teraz trzeba ich znaleźć i możemy wracać.
- Nie tak szybko. – Zamknąłem auto i oboje podążyliśmy do wielkiego budynku. Tam miał na nas czekać Louis, oby nic nie spieprzył.
- Co jeśli nam się nie uda. – Jego kolejna wada. Wątpił w ludzi.
- A co ma nie wyjść? Mówimy, że jesteśmy od nich i zabieramy co nam się należy.
- Niby tak, ale…- Urwał. – Nieważne.
*** Z perspektywy Charlie ***
Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Gdzie iść i co zjeść. Chciałam do niego zadzwonić, albo napisać. Tylko, że moja duma mi na to nie pozwalała.
Usiadłam przy wolnym stoliku i czekałam na Naomi. W końcu się odezwała, a mi trochę ulżyło. Potrzebowałam z nią porozmawiać i dowiedzieć się co ona o tym myśli. Od początku nie lubiła Nialla, ale miałam nadzieje, że nie będzie zbyt szorstka.
Po dwudziestu minutach, wiedziała wystarczająco dużo na ten temat. O dziwo nie była w szoku. Jej mina bardziej mówiła „A nie mówiłam, że on taki jest”? Obie z Rose się zgrały, tyle że Naomi nie chodziła z blondynem. Na całe szczęście.
- Te tajemnice…wiesz o jakich mówiła? – Upiła łyk kawy.
- Nie, jego też się nie pytałam.
- Chcesz się dowiedzieć? – Uśmiechnęła się. – No jasne, że chcesz. Też bym chciała.
- Widzę, że to cię nawet cieszy.
- Po prostu ciekawi. – Puściła oczko. – Dobra coś ci powiem, co miałam zatrzymać tylko dla siebie.
- Ty też masz przede mną tajemnice? – Zdziwiłam się.
- To żadna tajemnica, tylko sądziłam, że to nie będzie ci do niczego potrzebne. – Przysunęła się bliżej mnie. – Niall kiedyś się bawił w narkotyki…hmmm…ze swoim kuzynem. Tylko, że nie pamiętam jak się nazywał. Mało brakowało, aby wyrzucili jego ze szkoły. Dzięki ojcu, mógł się dalej uczyć.
- Co takiego? – Szepnęłam. – Ten kuzyn. On ma na imię Jackson?
- Dokładnie, mówił ci o tym?
- Jackson wrócił, tylko że ostatnio cały czas kręci się koło Harrego.
- Styles z tym skończył, przynajmniej mi tak mówił. – Co takiego? Naomi i Harry? – Za to gorzej z Louisem, tym jego współlokatorem.
- Dobra, coś jeszcze?
- Danielle wraca za kilka dni. – Uśmiechnęła się.
- O Dan potem, teraz mi mów skąd tak dobrze znasz się z Harrym. – Tego wszystkiego było za dużo, a ja już się w tym wszystkim nie łapałam.
- Długa historia, ale nie dopowiadaj sobie do tego różnych, dziwnych rzeczy. Przyjaźnimy się, poza tym on jest z tą Kate.
- Szokujesz mnie Caren.
- Wiem, ale nie tylko ciebie. – Jej oczy błyszczały. – Pomogę ci z tym wszystkim. To jest zbyt ekscytujące.

___________
Kolejny w czwartek :)

3 komentarze:

  1. Trochę krótki ale to nic. Czemuu Niall z Charlie nie mogą być normalną parą ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszęęęę, niech Niall w końcu wyzna prawde albo Danielle. A potem niech Charlie mu wybaczy... Nienawidze smutnych zakończeń. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz buduję mnie do dalszego pisania. :)