Po kilku sekundach otworzyła oczy, a ja odetchnąłem z ulga.
W mojej głowie siedziały czarne scenariusze, ale na szczęście na nic takiego
się nie zapowiadało. Przynajmniej na razie.
- Przyjechałeś już. – Jej glos był niewyraźny.
- Tak…ile lekarstw wzięłaś?
- Wystarczająco Niall.- Mruknęła. – Tylko dziwnie się czuje.
- Mam wezwać pogotowie? – W głębi duszy modliłem się, aby zaprzeczyła. Nie chciałem, aby coś jej się stało. A wezwanie karetki, tylko to potwierdzało.
- Nie. Oczywiście, że nie. – Powoli podniosła się do pozycji siedzącej. Jej oczy były niewyraźne, tak jakby się czegoś naćpała. Na tą myśl, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Charlie nigdy nawet by nie wpadła, aby coś takiego zrobić. Była za…za grzeczna. Chyba, że nie świadomie. Tak jak na jej pierwszej imprezie, gdzie napiła się z zielonego kubka z narkotykami. Zresztą teraz jej stan na to nie pozwalał. Jeden głupi wybryk i jej zdrowie było zagrożone.
- Jesteś w stanie jechać ze mną do Zayna? – Złapałem ją za zimna dłoń. Odwzajemniła uścisk i zgrabnie zeszła z łóżka. Miała na sobie krótkie spodenki…”Przestań Niall”. Skarciłem samego siebie i wyszedłem za Charlotte. Musiała mi przecież odpowiedzieć.
Stanęła przed wielkim lustrem i zaczęła poprawiać rozczochrane od snu włosy. Nie odzywałem się. Po prostu stałem w progu i podziwiałem jej każdy ruch. Mogłem tak stać godzinami. Zrobiła delikatny makijaż, a zamiast roztrzepanych włosów mogłem ujrzeć eleganckiego koka. Jej dłonie powędrowały po szklaną buteleczkę perfum. Popsikała swoje ciało i z uśmiechem na twarzy wyszła z pomieszczenia.
- To jakaś specjalna kolacja, czy raczej spotkanie towarzyskiego? – Za pewne nie wiedziała, jak ma się ubrać. Jednak dla mnie nawet w porwanych dresach i za dużej koszulce wyglądała niesamowicie.
- Hmm…to drugie. – Odpowiedziałem zamyślony.
Po kilku chwilach stała tyłem do mnie, w samej bieliźnie. Przegryzłem wargę i wpatrywałem się w nią jak w obrazek. Jej ciało było idealne, a figury mogła pozazdrościć jej każda dziewczyna.
****
Humor dopisywał każdemu, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Nawet Charlie po tak ciężkim dniu zachowywała się jak gdyby, nic się nie stało. Może jednak nic się nie działo? Może faktycznie była zmęczona i potrzebowała odpoczynku, po tych odwiedzinach. Jednak nigdy, po wizycie na cmentarzu nie przespała całego dnia. To mnie niepokoiło.
Oboje z Zaynem usiedliśmy przy kominku i piliśmy zimne piwo. Zaś dziewczyny wybrały się na górę, obejrzeć jakieś zdjęcia. Jednak pewnie wcale o nie, nie chodziło. Czuły potrzebę plotkowania i to pewnie robiły.
- Vanessa wróciła. – Starałem się mówić dość cicho, tak aby żadna z plotkar mnie nie usłyszała. To był dość wrażliwy temat. W końcu ona nie należała do tych kochających osób.
- Na długo? – W jego głosie nie słyszałem żadnego zaskoczenia.
- Ma jakąś pracę i powiedziała, że na stałe. – Mruknąłem.
- Myślisz, że coś kombinuje? – W końcu gadał do rzeczy. – Miała cały świat do wyboru i akurat przyjechała tutaj. Nie sądzisz, że to dziwne? Tak w ogóle to jaka to praca?
- Nie wiem, nie spowiada mi się. – Skrzywiłem się. – Ale podwiozłem ją pod dosyć dobrą restauracje na jakieś spotkanie.
- Podwiozłeś ją? – Wytrzeszczył oczy. – Z całym szacunkiem, ale ja bym tego nie robił.
- Przestań. – Zaśmiałem się. – Przecież żyje.
- Ta szmata jeszcze was załatwi…wiem co mówię.
- Skąd? – Uśmiechnąłem się chytrze. – Jest nie w porządku…to fakt. Ale my nic jej nie zrobiliśmy, poza tym to rodzina Charlie.
- Jak zechce się wybić, to będzie jechać po trupach. Raz się na niej przejechaliście, nie pamiętasz?
- Tak, ale obyś się mylił. – Skrzywiłem się. – A co do rodziny…skończyłem z Jacksonem.
- Ostatnio widziałem go za klubem, bił się z jakimiś kolesiami.- Mówił to tak, jakby to było nic wielkiego. – Nie pytaj się nawet, czy mu pomogłem.
- Nie pytam, wiem, że za nim nie przepadasz.
- Ciężko go lubić, za to co się stało. – Podał mi kolejną butelkę piwa. Zimna ciecz przemknęła przez moje gardło, a ja poczułem ulgę.
*** Z perspektywy Charlie ***
Nienawidziłam miasta w środku dnia. Nie dość, że ludzi było strasznie dużo, to jeszcze padał deszcz. Przez chwilę żałowałam, że zgodziłam się na to spotkanie. Jednak z drugiej strony, cholernie mi jej brakowało. Nie miałam pojęcia, jak mam z nią rozmawiać. Po tym czego się dowiedziałam w mojej głowie panował istny chaos.
Weszłam do kawiarni i od razu poczułam, jak ciepłe powietrze mnie otula. Zdjęłam kurtkę i powiesiłam na prawie pełnym wieszaku. Denerwowałam się i to bardzo. Weszłam w głąb sali i dostrzegłam zgrabną dziewczynę. Siedziała z kubkiem w ręku i wpatrywała się w jeden punkt. Nie miałam pojęcia, czy ona wie o tym, że się wszystkiego dowiedziałam.
Przywitałam się z nią i usiadłam naprzeciwko. Kobieta w granatowej sukience podała mi gorącą czekoladę i zniknęła. Dan zaczęła opowiadać o swoim wyjeździe, ale ja jej nie słuchałam. Czułam złość, na nią i Nialla. Zaczęłam się zastanawiać, kiedy to się wydarzyło. Czy całowali się długo i dlaczego aż dwa razy? Było to jednego dnia, a może się spotykali?
Poczułam ukłucie w sercu. W jednym momencie miałam ochotę się na nią wydrzeć i dać do zrozumienia co takiego mi zrobiła. Tylko, że to nie było wyjście. Skoro wybaczyłam blondynowi do niej także nie powinnam mieć pretensji. Jednak tak nie było. Czułam złość, która wzrastała z każdą minutą.
- Dlaczego go pocałowałaś? – Mówiła o jedzeniu, a ja tak po prostu zadałam jej to pytanie. Była skołowana. Patrzyła na mnie z wielkim bólem i zaskoczeniem.
- Ja…nie chciałam tego.
- Wiem. Tylko, dlaczego to zrobiłaś? – Byłam poważna jak nigdy dotąd.
- Nie wiem. – Jej głos się łamał. – Przepraszam Charlie.
- Co z Liamem? – Próbowałam zejść z tego tematu. Za bardzo się denerwowałam.
- Nie wiem. – Jęknęła. – Nie odezwał się do mnie przez tyle czasu…wiem tylko, że wyjechał.
O dziwo nasza rozmowa była przeprowadzona w spokoju. Trzymałam nerwy na wodzy, ale to dalej nie było to samo co kiedyś. Zmuszałam się do uśmiechu i nawet przez moment nie przestałam myśleć o nich…To było odrażające. Na całe szczęście po niewielkim czasie dołączyła do nas, niczego nieświadoma Naomi. Na jej twarzy widoczny był szczery uśmiech.
- Mam świetny pomysł. – Zawiadomiła nas, na co obie wywróciłyśmy oczami. – Zorganizujemy imprezę z okazji halloween.
- Zwariowałaś? – Zaśmiałam się. – Niby gdzie to chcesz urządzić?
- W moim domu. – Uśmiechnęła się chytrze. – Rodziców nie będzie.
- Wchodzę, w to pod jednym warunkiem. – Danielle skrzyżowała ręce. – Nie sprzątam po tym wszystkim.
- Dobra, zgoda. – Przyjaciółka się zaśmiała. – A ty Charlie?
- W sumie czemu nie, mogę przyjść. – Odparłam z obojętnością. - Ale masz mało czasu. Tylko, cztery dni.
- Wiesz dobrze, że mi się uda. Prawda? – Zaśmiała się. – Nie zapomnicie tego wydarzenia do końca życia.
****
Na zewnątrz strasznie padało, przez co nie było widać świata. Siedziałam przy kominku i oglądałam tandetny serial. Niestety ciekawszych zajęć nie miałam. Niall wyjechał za miasto. Gdyby zrobiłby to sam, martwiłabym się. Jednak towarzyszem był jego ojciec. Blondyn pomagał mu w interesach.
Zaczęłam zastanawiać się nad swoją przyszłością. Ciągłe siedzenie w domu nie wchodziło w grę. Musiałam wrócić do rzeczywistości, do nauki. Horan miał niedługo zająć studia zaoczne, a ja? Nie wiedziałam czego chce.
Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Odkąd się tu wprowadziłam, praktycznie nic się tutaj nie zmieniło. Kanapa stała w tym samym miejscu, a na ścianach wisiały moje obrazy. Kiedy spojrzałam na jeden z nich od razu powróciły wspomnienia związane z Harrym. To jak wparował do mojego domu i zaczął się nim zachwycać. Nigdy bym nie pomyślała, że to wszystko tak się potoczy. Gdyby ktoś mi powiedział…wyśmiałabym go.
Styles już nie był takim idiotą, jak na początku mojej znajomości. Był naprawdę w porządku i nawet znalazł sobie dziewczynę. Chociaż mam małe wątpliwości, co do ich związku. Nie mam pojęcia jak im się układa i co u niego słychać. Dosyć dawno go nie widziałam, ale czy chciałam się z nim spotkać? To było dość trudne pytanie. Ciekawe co by było, gdyby mnie wtedy nie „napadł”. Co by było, gdyby Louis go wtedy nie powstrzymał. „Wyrabiasz sobie o nim złe zdanie. Co było, to było.” Skarciłam samą siebie, ale to była prawda. On się zmienił i to było najważniejsze.
Nagle do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka. Trochę się przeraziłam. W końcu nikt się nie zapowiadał, a ja nie zamawiałam pizzy. Otulona kocem podeszłam do drzwi. Powoli je otworzyłam.
- Hej Charlie. – Uradowany i zmoknięty Jackson.
- Hmm…cześć. – Odpowiedziałam obojętnie. Co on tutaj robił?
- Wpuścisz mnie, czy pozwolisz abym moknął? – Zaśmiał się.
Nie przepadałam za nim, ale to był w końcu kuzyn Nialla. Zostawił w przedpokoju kurtkę i buty. Chociaż to nic nie dało, jego koszulka i tak była mokra. Wszedł do środka, a ja za nim. Miło. Miał ze sobą dwie butelki whisky, których wcześniej nie zauważyłam. Postawił je na stole i rozsiadł się jak u siebie.
- Gdzie jest Niall? – Jęknął.
- Pojechał z ojcem za miasto. Nic ci nie powiedział? – Wtuliłam się w koc i dalej kontynuowałam oglądanie serialu. Mimo tego, że był dość żenujący i tak Jackson jego nie przebijał. Ten chłopak miał coś w sobie…coś co mnie od niego odpychało.
- Nie. – Ziewnął. – Przyszedłem do niego, aby coś opić. Tylko, że znowu mnie wystawia.
- Znowu? – Nie za bardzo chciałam wchodzić z nim w dyskusje, ale to mnie zainteresowało.
- Taa…- Wstał z miejsca i poszedł do kuchni. Nie powiem, trochę mnie to zdziwiło. Zwłaszcza jak usłyszałam stukające o siebie szkło. – Masz lód? – Wrzasnął? – Znalazłem!
- Bierz, co tylko chcesz. W końcu jesteś u siebie. – Szepnęłam z irytacją.
- No więc mnie wystawił. – Usiadł na swoim miejscu i nalał do dwóch szklanek alkoholu. Jedną podał mi, a drugą szybko opróżnił. – Odmówił współpracy ze mną, ale jak on twierdzi, to była tylko pomoc.
- Nie pije. – Odstawiłam szklankę. – Pomoc w czym?
- Nie zrozumiesz, mała. – Uśmiechnął się. – Dotrzymaj mi towarzystwa.
- Przyszedłeś do niego, nie do mnie. – Mruknęłam. – Nie mogę pić.
- Jak chcesz, więcej dla mnie. – Zabrał szklankę i ją także opróżnił. Jeśli zamierzał pić w takim tempie, to już wiem po co mu te dwie butelki alkoholu. Jackson zaczął mi opowiadać o tym gdzie był i co zwiedził. Szczerze? Mało mnie to interesowało, ale udawałam, że słucham go uważnie. W końcu każdy zasługiwał na trochę uwagi, nawet taki Wills.
Było już przed północą, a on opróżnił już połowę drugiej butelki. Był strasznie pijany, ale gadał do rzeczy. Nie plątał mu się język i chodził w miarę. Musiał mieć mocną głowę. Kiedy wrócił z łazienki usiadł obok mnie. Byłam nieco śpiąca, ale nie miałam serca go wyrzucać. W końcu to był kuzyn Nialla, co powtarzałam sobie przez cały wieczór.
- Masz naprawdę śliczne oczy. – Uśmiechnął się.
- Hmm…dzięki. – Odwzajemniłam uśmiech.
- Horan jest totalnym idiotą i zdecydowanie na ciebie nie zasługuje. – Upił kolejny łyk alkoholu.
- Czasami też tak myślę…ale on mnie kocha.
- Taa…kocha. – Zaśmiał się. – Nie, no okej. Tylko ty zasługujesz na kogoś lepszego. Jesteś naprawdę śliczną i wartościową dziewczyną Charlotte.
- W porządku. – Siedzieliśmy naprzeciwko siebie, dzieliły nas centymetry. Jego ręka zaczęła gładzić mój policzek. – Co ty robisz? – Spojrzałam na niego z przerażeniem.
- Masz delikatną skórę. – W jego oczach mogłam dostrzec malutki iskierki. Swoja dłoń przeniósł na moje udo. Prowadził ją do góry, a po chwili mocno je zacisnął.
- Przestań. – Próbowałam wstać, ale on mi to uniemożliwił. Nie mam pojęcia jak, ale w jednym momencie leżałam na kanapie. Cała się trzęsłam. On był pijany, zbyt pijany.
- Wiem, że tego chcesz. Widzę jak na mnie patrzysz. – Jedną ręka powstrzymywał mi ucieczkę, a drugą zdjął swoją koszulkę. W tej chwili nienawidziłam go jeszcze bardziej.
- Zostaw mnie. – Jęknęłam. – Jesteś nienormalny.
Poczułam pieczenie na policzku. Jego dłoń zetknęła się z moją twarzą. Pisnęłam, ale jego to mało co obchodziło. Powstrzymał moje nadgarstki nad głową i próbował się do mnie dobierać. Jego ohydna twarz zbliżyła się do mojej. Zaczęłam się wiercić, ale on i tak zrobił swoje. Wepchnął mi swój język do gardła. Zaczęłam płakać, a on zaczął się parszywie śmiać.
- Niall odmówił, ty też to robisz. Nie ładnie. – Prychnął. – Chce poczuć jak sprawiam ci przyjemność, ale nie dzisiaj. Jestem zbyt pijany.
Zaczął się dziwnie uśmiechać, a ja nie miałam pojęcia co chce jeszcze zrobić. Moje policzki były już mokre od płaczu, ale on nie zwracał na to uwagi. Jego usta dotknęły mojej szyi. Wiedziałam co robi. Zaczął ją przegryzać, a ja coraz bardziej się wierciłam. Chciałam od niego uciec.
- Teraz mnie zapamiętasz. – Odsunął się ode mnie. Puścił moje nadgarstki i szybko wstał. Zaś ja próbowałam złapać oddech. Moje serce biło jak oszalałe, a sama trzęsłam się jak galareta.
- Aha i jeszcze jedno. Jeśli powiesz jemu cokolwiek to wiedz, że obrócę to przeciwko tobie. Jestem jego przyjacielem od dziecka, a co najważniejsze kuzynem. Jak myślisz uwierzy mi, czy tobie?
- Wynoś się stąd! – Wrzasnęłam.
- Nie tym tonem, bo zrobię tak, że będzie boleć kochanie. – Uśmiechnął się chytrze.
Usłyszałam trzask drzwiami. Szybko pobiegłam w ich stronę, zamknęłam się na cztery spusty i zsunęłam po nich. Byłam załamana i roztrzęsiona. Nie mogłam uwierzyć, że jest takim sukinsynem.
_____________
Tak jak obiecałam dodaje rozdział, tylko, że nie w sobote wieczorem ale wcześniej. Mam nadzieje, że wam to nie przeszkadza ^^
Co do pytania -> Rozdziały piszę na bieżąco.
Kolejny rozdział w poniedziałek, jeśli internet zostanie ze mną. A jeśli mnie opuści to trudno mi powiedzieć. Pewnie wtedy jak wrócę do domu :)
CO MYŚLICIE O KOŃCÓWCE?
- Przyjechałeś już. – Jej glos był niewyraźny.
- Tak…ile lekarstw wzięłaś?
- Wystarczająco Niall.- Mruknęła. – Tylko dziwnie się czuje.
- Mam wezwać pogotowie? – W głębi duszy modliłem się, aby zaprzeczyła. Nie chciałem, aby coś jej się stało. A wezwanie karetki, tylko to potwierdzało.
- Nie. Oczywiście, że nie. – Powoli podniosła się do pozycji siedzącej. Jej oczy były niewyraźne, tak jakby się czegoś naćpała. Na tą myśl, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Charlie nigdy nawet by nie wpadła, aby coś takiego zrobić. Była za…za grzeczna. Chyba, że nie świadomie. Tak jak na jej pierwszej imprezie, gdzie napiła się z zielonego kubka z narkotykami. Zresztą teraz jej stan na to nie pozwalał. Jeden głupi wybryk i jej zdrowie było zagrożone.
- Jesteś w stanie jechać ze mną do Zayna? – Złapałem ją za zimna dłoń. Odwzajemniła uścisk i zgrabnie zeszła z łóżka. Miała na sobie krótkie spodenki…”Przestań Niall”. Skarciłem samego siebie i wyszedłem za Charlotte. Musiała mi przecież odpowiedzieć.
Stanęła przed wielkim lustrem i zaczęła poprawiać rozczochrane od snu włosy. Nie odzywałem się. Po prostu stałem w progu i podziwiałem jej każdy ruch. Mogłem tak stać godzinami. Zrobiła delikatny makijaż, a zamiast roztrzepanych włosów mogłem ujrzeć eleganckiego koka. Jej dłonie powędrowały po szklaną buteleczkę perfum. Popsikała swoje ciało i z uśmiechem na twarzy wyszła z pomieszczenia.
- To jakaś specjalna kolacja, czy raczej spotkanie towarzyskiego? – Za pewne nie wiedziała, jak ma się ubrać. Jednak dla mnie nawet w porwanych dresach i za dużej koszulce wyglądała niesamowicie.
- Hmm…to drugie. – Odpowiedziałem zamyślony.
Po kilku chwilach stała tyłem do mnie, w samej bieliźnie. Przegryzłem wargę i wpatrywałem się w nią jak w obrazek. Jej ciało było idealne, a figury mogła pozazdrościć jej każda dziewczyna.
****
Humor dopisywał każdemu, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Nawet Charlie po tak ciężkim dniu zachowywała się jak gdyby, nic się nie stało. Może jednak nic się nie działo? Może faktycznie była zmęczona i potrzebowała odpoczynku, po tych odwiedzinach. Jednak nigdy, po wizycie na cmentarzu nie przespała całego dnia. To mnie niepokoiło.
Oboje z Zaynem usiedliśmy przy kominku i piliśmy zimne piwo. Zaś dziewczyny wybrały się na górę, obejrzeć jakieś zdjęcia. Jednak pewnie wcale o nie, nie chodziło. Czuły potrzebę plotkowania i to pewnie robiły.
- Vanessa wróciła. – Starałem się mówić dość cicho, tak aby żadna z plotkar mnie nie usłyszała. To był dość wrażliwy temat. W końcu ona nie należała do tych kochających osób.
- Na długo? – W jego głosie nie słyszałem żadnego zaskoczenia.
- Ma jakąś pracę i powiedziała, że na stałe. – Mruknąłem.
- Myślisz, że coś kombinuje? – W końcu gadał do rzeczy. – Miała cały świat do wyboru i akurat przyjechała tutaj. Nie sądzisz, że to dziwne? Tak w ogóle to jaka to praca?
- Nie wiem, nie spowiada mi się. – Skrzywiłem się. – Ale podwiozłem ją pod dosyć dobrą restauracje na jakieś spotkanie.
- Podwiozłeś ją? – Wytrzeszczył oczy. – Z całym szacunkiem, ale ja bym tego nie robił.
- Przestań. – Zaśmiałem się. – Przecież żyje.
- Ta szmata jeszcze was załatwi…wiem co mówię.
- Skąd? – Uśmiechnąłem się chytrze. – Jest nie w porządku…to fakt. Ale my nic jej nie zrobiliśmy, poza tym to rodzina Charlie.
- Jak zechce się wybić, to będzie jechać po trupach. Raz się na niej przejechaliście, nie pamiętasz?
- Tak, ale obyś się mylił. – Skrzywiłem się. – A co do rodziny…skończyłem z Jacksonem.
- Ostatnio widziałem go za klubem, bił się z jakimiś kolesiami.- Mówił to tak, jakby to było nic wielkiego. – Nie pytaj się nawet, czy mu pomogłem.
- Nie pytam, wiem, że za nim nie przepadasz.
- Ciężko go lubić, za to co się stało. – Podał mi kolejną butelkę piwa. Zimna ciecz przemknęła przez moje gardło, a ja poczułem ulgę.
*** Z perspektywy Charlie ***
Nienawidziłam miasta w środku dnia. Nie dość, że ludzi było strasznie dużo, to jeszcze padał deszcz. Przez chwilę żałowałam, że zgodziłam się na to spotkanie. Jednak z drugiej strony, cholernie mi jej brakowało. Nie miałam pojęcia, jak mam z nią rozmawiać. Po tym czego się dowiedziałam w mojej głowie panował istny chaos.
Weszłam do kawiarni i od razu poczułam, jak ciepłe powietrze mnie otula. Zdjęłam kurtkę i powiesiłam na prawie pełnym wieszaku. Denerwowałam się i to bardzo. Weszłam w głąb sali i dostrzegłam zgrabną dziewczynę. Siedziała z kubkiem w ręku i wpatrywała się w jeden punkt. Nie miałam pojęcia, czy ona wie o tym, że się wszystkiego dowiedziałam.
Przywitałam się z nią i usiadłam naprzeciwko. Kobieta w granatowej sukience podała mi gorącą czekoladę i zniknęła. Dan zaczęła opowiadać o swoim wyjeździe, ale ja jej nie słuchałam. Czułam złość, na nią i Nialla. Zaczęłam się zastanawiać, kiedy to się wydarzyło. Czy całowali się długo i dlaczego aż dwa razy? Było to jednego dnia, a może się spotykali?
Poczułam ukłucie w sercu. W jednym momencie miałam ochotę się na nią wydrzeć i dać do zrozumienia co takiego mi zrobiła. Tylko, że to nie było wyjście. Skoro wybaczyłam blondynowi do niej także nie powinnam mieć pretensji. Jednak tak nie było. Czułam złość, która wzrastała z każdą minutą.
- Dlaczego go pocałowałaś? – Mówiła o jedzeniu, a ja tak po prostu zadałam jej to pytanie. Była skołowana. Patrzyła na mnie z wielkim bólem i zaskoczeniem.
- Ja…nie chciałam tego.
- Wiem. Tylko, dlaczego to zrobiłaś? – Byłam poważna jak nigdy dotąd.
- Nie wiem. – Jej głos się łamał. – Przepraszam Charlie.
- Co z Liamem? – Próbowałam zejść z tego tematu. Za bardzo się denerwowałam.
- Nie wiem. – Jęknęła. – Nie odezwał się do mnie przez tyle czasu…wiem tylko, że wyjechał.
O dziwo nasza rozmowa była przeprowadzona w spokoju. Trzymałam nerwy na wodzy, ale to dalej nie było to samo co kiedyś. Zmuszałam się do uśmiechu i nawet przez moment nie przestałam myśleć o nich…To było odrażające. Na całe szczęście po niewielkim czasie dołączyła do nas, niczego nieświadoma Naomi. Na jej twarzy widoczny był szczery uśmiech.
- Mam świetny pomysł. – Zawiadomiła nas, na co obie wywróciłyśmy oczami. – Zorganizujemy imprezę z okazji halloween.
- Zwariowałaś? – Zaśmiałam się. – Niby gdzie to chcesz urządzić?
- W moim domu. – Uśmiechnęła się chytrze. – Rodziców nie będzie.
- Wchodzę, w to pod jednym warunkiem. – Danielle skrzyżowała ręce. – Nie sprzątam po tym wszystkim.
- Dobra, zgoda. – Przyjaciółka się zaśmiała. – A ty Charlie?
- W sumie czemu nie, mogę przyjść. – Odparłam z obojętnością. - Ale masz mało czasu. Tylko, cztery dni.
- Wiesz dobrze, że mi się uda. Prawda? – Zaśmiała się. – Nie zapomnicie tego wydarzenia do końca życia.
****
Na zewnątrz strasznie padało, przez co nie było widać świata. Siedziałam przy kominku i oglądałam tandetny serial. Niestety ciekawszych zajęć nie miałam. Niall wyjechał za miasto. Gdyby zrobiłby to sam, martwiłabym się. Jednak towarzyszem był jego ojciec. Blondyn pomagał mu w interesach.
Zaczęłam zastanawiać się nad swoją przyszłością. Ciągłe siedzenie w domu nie wchodziło w grę. Musiałam wrócić do rzeczywistości, do nauki. Horan miał niedługo zająć studia zaoczne, a ja? Nie wiedziałam czego chce.
Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Odkąd się tu wprowadziłam, praktycznie nic się tutaj nie zmieniło. Kanapa stała w tym samym miejscu, a na ścianach wisiały moje obrazy. Kiedy spojrzałam na jeden z nich od razu powróciły wspomnienia związane z Harrym. To jak wparował do mojego domu i zaczął się nim zachwycać. Nigdy bym nie pomyślała, że to wszystko tak się potoczy. Gdyby ktoś mi powiedział…wyśmiałabym go.
Styles już nie był takim idiotą, jak na początku mojej znajomości. Był naprawdę w porządku i nawet znalazł sobie dziewczynę. Chociaż mam małe wątpliwości, co do ich związku. Nie mam pojęcia jak im się układa i co u niego słychać. Dosyć dawno go nie widziałam, ale czy chciałam się z nim spotkać? To było dość trudne pytanie. Ciekawe co by było, gdyby mnie wtedy nie „napadł”. Co by było, gdyby Louis go wtedy nie powstrzymał. „Wyrabiasz sobie o nim złe zdanie. Co było, to było.” Skarciłam samą siebie, ale to była prawda. On się zmienił i to było najważniejsze.
Nagle do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka. Trochę się przeraziłam. W końcu nikt się nie zapowiadał, a ja nie zamawiałam pizzy. Otulona kocem podeszłam do drzwi. Powoli je otworzyłam.
- Hej Charlie. – Uradowany i zmoknięty Jackson.
- Hmm…cześć. – Odpowiedziałam obojętnie. Co on tutaj robił?
- Wpuścisz mnie, czy pozwolisz abym moknął? – Zaśmiał się.
Nie przepadałam za nim, ale to był w końcu kuzyn Nialla. Zostawił w przedpokoju kurtkę i buty. Chociaż to nic nie dało, jego koszulka i tak była mokra. Wszedł do środka, a ja za nim. Miło. Miał ze sobą dwie butelki whisky, których wcześniej nie zauważyłam. Postawił je na stole i rozsiadł się jak u siebie.
- Gdzie jest Niall? – Jęknął.
- Pojechał z ojcem za miasto. Nic ci nie powiedział? – Wtuliłam się w koc i dalej kontynuowałam oglądanie serialu. Mimo tego, że był dość żenujący i tak Jackson jego nie przebijał. Ten chłopak miał coś w sobie…coś co mnie od niego odpychało.
- Nie. – Ziewnął. – Przyszedłem do niego, aby coś opić. Tylko, że znowu mnie wystawia.
- Znowu? – Nie za bardzo chciałam wchodzić z nim w dyskusje, ale to mnie zainteresowało.
- Taa…- Wstał z miejsca i poszedł do kuchni. Nie powiem, trochę mnie to zdziwiło. Zwłaszcza jak usłyszałam stukające o siebie szkło. – Masz lód? – Wrzasnął? – Znalazłem!
- Bierz, co tylko chcesz. W końcu jesteś u siebie. – Szepnęłam z irytacją.
- No więc mnie wystawił. – Usiadł na swoim miejscu i nalał do dwóch szklanek alkoholu. Jedną podał mi, a drugą szybko opróżnił. – Odmówił współpracy ze mną, ale jak on twierdzi, to była tylko pomoc.
- Nie pije. – Odstawiłam szklankę. – Pomoc w czym?
- Nie zrozumiesz, mała. – Uśmiechnął się. – Dotrzymaj mi towarzystwa.
- Przyszedłeś do niego, nie do mnie. – Mruknęłam. – Nie mogę pić.
- Jak chcesz, więcej dla mnie. – Zabrał szklankę i ją także opróżnił. Jeśli zamierzał pić w takim tempie, to już wiem po co mu te dwie butelki alkoholu. Jackson zaczął mi opowiadać o tym gdzie był i co zwiedził. Szczerze? Mało mnie to interesowało, ale udawałam, że słucham go uważnie. W końcu każdy zasługiwał na trochę uwagi, nawet taki Wills.
Było już przed północą, a on opróżnił już połowę drugiej butelki. Był strasznie pijany, ale gadał do rzeczy. Nie plątał mu się język i chodził w miarę. Musiał mieć mocną głowę. Kiedy wrócił z łazienki usiadł obok mnie. Byłam nieco śpiąca, ale nie miałam serca go wyrzucać. W końcu to był kuzyn Nialla, co powtarzałam sobie przez cały wieczór.
- Masz naprawdę śliczne oczy. – Uśmiechnął się.
- Hmm…dzięki. – Odwzajemniłam uśmiech.
- Horan jest totalnym idiotą i zdecydowanie na ciebie nie zasługuje. – Upił kolejny łyk alkoholu.
- Czasami też tak myślę…ale on mnie kocha.
- Taa…kocha. – Zaśmiał się. – Nie, no okej. Tylko ty zasługujesz na kogoś lepszego. Jesteś naprawdę śliczną i wartościową dziewczyną Charlotte.
- W porządku. – Siedzieliśmy naprzeciwko siebie, dzieliły nas centymetry. Jego ręka zaczęła gładzić mój policzek. – Co ty robisz? – Spojrzałam na niego z przerażeniem.
- Masz delikatną skórę. – W jego oczach mogłam dostrzec malutki iskierki. Swoja dłoń przeniósł na moje udo. Prowadził ją do góry, a po chwili mocno je zacisnął.
- Przestań. – Próbowałam wstać, ale on mi to uniemożliwił. Nie mam pojęcia jak, ale w jednym momencie leżałam na kanapie. Cała się trzęsłam. On był pijany, zbyt pijany.
- Wiem, że tego chcesz. Widzę jak na mnie patrzysz. – Jedną ręka powstrzymywał mi ucieczkę, a drugą zdjął swoją koszulkę. W tej chwili nienawidziłam go jeszcze bardziej.
- Zostaw mnie. – Jęknęłam. – Jesteś nienormalny.
Poczułam pieczenie na policzku. Jego dłoń zetknęła się z moją twarzą. Pisnęłam, ale jego to mało co obchodziło. Powstrzymał moje nadgarstki nad głową i próbował się do mnie dobierać. Jego ohydna twarz zbliżyła się do mojej. Zaczęłam się wiercić, ale on i tak zrobił swoje. Wepchnął mi swój język do gardła. Zaczęłam płakać, a on zaczął się parszywie śmiać.
- Niall odmówił, ty też to robisz. Nie ładnie. – Prychnął. – Chce poczuć jak sprawiam ci przyjemność, ale nie dzisiaj. Jestem zbyt pijany.
Zaczął się dziwnie uśmiechać, a ja nie miałam pojęcia co chce jeszcze zrobić. Moje policzki były już mokre od płaczu, ale on nie zwracał na to uwagi. Jego usta dotknęły mojej szyi. Wiedziałam co robi. Zaczął ją przegryzać, a ja coraz bardziej się wierciłam. Chciałam od niego uciec.
- Teraz mnie zapamiętasz. – Odsunął się ode mnie. Puścił moje nadgarstki i szybko wstał. Zaś ja próbowałam złapać oddech. Moje serce biło jak oszalałe, a sama trzęsłam się jak galareta.
- Aha i jeszcze jedno. Jeśli powiesz jemu cokolwiek to wiedz, że obrócę to przeciwko tobie. Jestem jego przyjacielem od dziecka, a co najważniejsze kuzynem. Jak myślisz uwierzy mi, czy tobie?
- Wynoś się stąd! – Wrzasnęłam.
- Nie tym tonem, bo zrobię tak, że będzie boleć kochanie. – Uśmiechnął się chytrze.
Usłyszałam trzask drzwiami. Szybko pobiegłam w ich stronę, zamknęłam się na cztery spusty i zsunęłam po nich. Byłam załamana i roztrzęsiona. Nie mogłam uwierzyć, że jest takim sukinsynem.
_____________
Tak jak obiecałam dodaje rozdział, tylko, że nie w sobote wieczorem ale wcześniej. Mam nadzieje, że wam to nie przeszkadza ^^
Co do pytania -> Rozdziały piszę na bieżąco.
Kolejny rozdział w poniedziałek, jeśli internet zostanie ze mną. A jeśli mnie opuści to trudno mi powiedzieć. Pewnie wtedy jak wrócę do domu :)
CO MYŚLICIE O KOŃCÓWCE?
Ta końcówka.... Straszna . To znaczy napisana super, tylko chodzi o wydarzenia. Co jeśli on ją zgwałci? Charlie musi o tym powiedzieć Niallowi, bo wpadnie w kolejną depresje :s . Nareszcie wyszła prawda o Jackonsie. Do pewnego czasu, myślałam że jest nawet spoko. Teraz go nienawidzę. Błagam cię, jeżeli mogłabyś, to dodaj w poniedziałek, bo zżera mnie ciekawość. Uwielbiam tego bloga <3
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam początek, to odetchnęłam ... Dzięki za Odp na pytanie :D. Jak czytałam koniec, to myślałam , że on jej zrobi krzywdę tak od razu. Musi o tym komuś powiedzieć, bo co bedzie dalej? Fajnie tez ze z Danielle sie pogodziły o ten pocałunek Ola, która kocha twój blog :-)
OdpowiedzUsuńO kurcze?! Ten Jackons jest chyba jakiś porąbany i nienormalny . Chyba ona zamierza o tym ppwiedzieć Nialowi ? Albo może nie zrobi tego, bo przestraszy się że on mu uwierzy . Czekamy teraz jak dalej rozwinie sie akcja . Czy on moze byc aż tak pijany ze niczego nie pamięta? No nie wiem, dodaj w piątek . A jak nie dasz rady to kiedy bedziesz w domu ???
OdpowiedzUsuń*poniedzialek, a nie piątek :-)
UsuńTak sobie myśle, że może Jackons zrobił już wcześniej krzywdę jakiejś dziewczynie . Jezeli boi się powiedzieć Niallerowi to powinna powiedzieć choćby Dani . Boje się dalszego rozwoju akcji :-) dodaj w poniedziałek , bo wszyscy chcemy wiedzieć co bedzie dalej :s. A jak on coś jej zrobi ? :d. Wogule rozdział świetny :3
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba . :-). Koniec tego rozdziału jest trochę straszny, bo kiedy on ją znowu "napadnie"? On chyba wiedział ze Nialla nie ma w mieście i specjalnie przyszedł . Danielle i Charlie już się pogodziły, jest ok :3 . Ale mam złe przeczucia co do tej imprezy, bo może tam być Jackons :ssss . Dodaj w poniedziałek !!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Ty to masz talent :-) Takiego końca się nie spodziewałam bo nigdy bym nie uznała Jackonsa za złą postać. Porownywałam go raczej do Harre'go, który na początku też chciał coś zrobić Charlie (chyba w 2 rozdziale) , ale już go tak nie lubię . Co na to Nialler ? Niech mu o tym powie . Jak nie bedZie w poniedziałek to nic się nie stanie, ale byłoby fajnie bo jestem ciekawa :-)/ Hania
OdpowiedzUsuńFajne :). O której będzie rozdział (godzinie) bo ja tu zaraz nie wytrzymam. Jak czytałam, to można powiedzieć że bałam się tak Charlie :(. Koncówka rozdziału była bardzo zaskakująca. Nie spodziewałam się tego . Nawet ani trochę. Masz zdecydowanie talent do zaskakujących zwrotów akcji. To mi się ;podoba ;)
OdpowiedzUsuńSpoko :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział , jak zwykle. Koniec tego rozdziału... Niesamowity ... Pisz dalej , podoba mi się że rozkręcasz akcję :-)/ Kamila
OdpowiedzUsuńŚwietne, czekam na kolejny , dużo emocji na koncu , podoba mi się że rozkręcasz akcje . Robi sie ciekawie / Andzelika
OdpowiedzUsuńEkstra super cudowne ! Zakończenie ciekawe i zachecajace . Dodasz dzis?
OdpowiedzUsuń