środa, 20 sierpnia 2014

Moment For Me Rozdział 69



Obudziłam się w pokoju Nialla. Mój humor nie poprawił się ani trochę, dalej czułam jak moje ciało się spina. Byłam cała spocona, a mój bandaż był cały zakrwawiony. Nie miałam pojęcia jak głęboka jest rana, ale ona była najmniejszym z moich problemów. W dalszym ciągu, w głowie siedział mi stłumiony śmiech tego idioty. On był nie przewidywalny.
- Widzę, że wstałaś. – Ciepły głos blondyna…to jego potrzebowałam. Stał oparty o framugę, a w ręku trzymał szklankę soku.
- Hej. – Mruknęłam. Mój głos był nieco dziwny, zapewne przez płakanie.
- Jak się spało? – Znowu ten uroczy gest z jego strony. Gdyby nie to, że po czole za pewne spływał mi pot. Byłabym zachwycona, jednak czułam zażenowanie.
- Nie najgorzej. – Próbowałam zmusić się do uśmiechu. – Najchętniej pójdę pod prysznic.
- Jasne, tylko najpierw to wypij. – Podał mi szklankę soku, a ja posłusznie wykonałam jego polecenie. – Na półce jest moja koszulka, załóż ją jak się wykąpiesz.
- Rodziców nie ma. – Dodał.
Spałam w rurkach, a moje nogi były ledwo przytomne. Dlaczego ich ze mnie nie ściągnął? To było nieco dziwne, ale przecież sama mogłam nie zasypiać na dole. Wtedy poszłabym spać jak normalny człowiek, a tak muszę się dzisiaj męczyć.
Zdjęłam z siebie brudne ubrania i od razu wskoczyłam pod prysznic. Woda była przyjemnie ciepła. Umyłam się waniliowym żelem i od razu poczułam się lepiej. To było coś czego potrzebowałam. Nie miałam ze sobą nic czystego, więc wszystkie moje rzeczy wrzuciłam do małej pralki. Miałam nadzieje, że w ciągu dwóch godzin zdążą wyschnąć.
Zeszłam na dół w samej koszulce, szczerze mówiąc nie krępowało mnie to. A fakt, że w domu jesteśmy tylko we dwójkę dodawał mi odwagi.
- Głodna? – Usłyszałam głos z kuchni. – Bo jeśli tak…- Urwał, a jego oczy się rozszerzyły.
- Coś nie tak? – Spytałam zaniepokojona. – Wrzuciłam swoje rzeczy do pralki, nie mam zamiaru wracać tylko w twojej koszulce.
- Uhmm…taa. – Uśmiechnął się. – W-wiesz, że wyglądasz…bardzo podnie…
- Niall. – Pokręciłam głową, na co się zaśmiał. Nie miałam ochoty na jego gierki. Zwłaszcza, po wczorajszej nocy. – Potrzebuje nowego opatrunku. – Wskazałam na dłoń.
- Uhh, w porządku. – Uśmiechnął się. – Chodź.
Poszłam za nim do kuchni, a on siedział z apteczką w ręku. Ostrożnie zdjął zabrudzony bandaż, a ja zamknęłam oczy. Nie miałam zamiaru oglądać tej rany, bo co jeśli jest ona głęboka? Nie chciałam jechać na pogotowie. Poczułam pieczenie. Pisnęłam, a on zachichotał. Co w tym było takiego śmiesznego?
- Musimy jechać do szpitala…przewiduje, że to nie skończy się na zwykłych szwach. – Powiedział to tak poważnie, że zaczęłam panikować. Teraz jeszcze bardziej nie chciałam widzieć mojej ręki.
- C-co to znaczy? – Wydukałam.
- Nic głuptasie. – Zaśmiał się. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam jak na idiotę. Popieprzyło cię Niall? – Jest draśnięcie, założę ci bandaż, ale nic ci nie będzie.
- Przecież wczoraj straciłam dużo krwi. – Przypomniałam mu.
- Pewnie rozcięłaś żyłę. – Zaczął zawijać rękę. – Nic ci nie będzie, kochanie. – Powtórzył.
- Jesteś okropny. – Prychnęłam. – Wystraszyłeś mnie!
- Przepraszam. – Jęknął. – Trochę strachu ci nie zaszkodzi.
Zaszkodzi. Nawet nie wiesz jak bardzo.
On był niczego nieświadomy. Nic nie wiedział, nie podejrzewał. Cholera! NIENAWIDZĘ JEGO! Nie Nialla, tylko jego pieprzonego kuzyna.
- Gdzie są właściwie twoi rodzice? – Spytałam po chwili ciszy.
- Mama wyjechała na kilka dni do jakiejś koleżanki, a ojciec w pracy. – Powiedział obojętnie.
- On zawsze tyle pracował? – Zadałam kolejne pytanie.
- Praktycznie nie było go w domu, zresztą dalej go nie ma. Przychodzi na noc, a nawet czasami nie.
- Nie przeszkadza ci to? – Dlaczego musiałam tyle wiedzieć? To nie powinno mnie interesować, ale te pytania same wylatywały z moich ust.
- Kiedyś przeszkadzało, ale teraz mam to gdzieś. – Postawił przede mną talerz z kanapkami. Kucharz Horan strajkuje! – Dlaczego jesteś taka ciekawska?
- Ja…- Nie miałam pojęcia, co mam mu odpowiedzieć. Nienawidziłam takich sytuacji. – Tak po prostu.
- Możesz pytać o co chcesz, nie mam przed tobą tajemnic. – Uśmiechnął się.
Spytaj się, o relacje między nim, a Harry! Spytaj! Moja podświadomość, aż krzyczała. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł, ale w końcu sam mnie do tego zachęcił.
- Dlaczego ty i Harry tak bardzo się nie lubiliście? – Wpatrywałam się w niego czekając na jakąkolwiek odpowiedź. Stać go było tylko, na wzruszeniu ramionami. Naprawdę nie chciał o tym rozmawiać, a ja nie naciskałam.
****
Przekręciłam kluczyk w drzwiach i odetchnęłam z ulgą, że już dojechaliśmy. Stęskniłam się za moim domem. Naprawdę. Na dworze robiło się już ciemno, a blondyn parkował samochód. Zabrał ze sobą kilka rzeczy i stwierdził, że z chęcią zostanie na noc. Mimo tego, że odpowiedziałam obojętne „Jasne”, to w głębi duszy skakałam jak małe dziecko. Cieszyłam się, że nie zostawi mnie samej. Nie chciałam powtórki z rozrywki.
Pierwsze co zrobiłam to wlałam do wanny gorącej wody. Chciałam się odprężyć i odetchnąć. Zaczęłam ściągać ubrania i po kilku minutach siedziałam w wannie pełnej piany. Oparłam się o brzeg wanny i zaczęłam wsłuchiwać się lecącą piosenkę Ellie Goulding – Beating Heart.
- Niedawno przyjechaliśmy, a ty już się kąpiesz? – Otworzyłam oczy i spojrzałam na stojącego nade mną blondyna. Na całe szczęście woda pokrywała całe moje ciało, aż po szyję. Nie zamknęłaś drzwi. Talala.
- I tak nie mam nic lepszego do roboty. – Uśmiechnęłam się. – Coś jeszcze? Próbuję cię zrelaksować.
- Tak. Jestem na ciebie zły. – Odparł.
- Za co? – Jęknęłam. – Przecież nic ci nie zrobiłam.
- Nie zaprosiłaś mnie. – Powiedział wywracając oczami. – W takim razie sam się zaproszę.
- Niall, chodź do mnie. – Powiedział sam do siebie, piskliwym głosem.
- Ja tak nie mówię. – Uśmiechnęłam się.
- Oczywiście Charlotte, że ci potowarzyszę. – Nie zwrócił na mnie uwagi i tak po prostu zaczął się rozbierać.
- Jesteś taki idealny, Niall! – Znów mnie przedrzeźnił, a ja zwijałam się ze śmiechu. Jego rozmowy sam ze sobą, były przekomiczne. Nawet nie zauważyłam, kiedy siedział po drugiej stronie wanny. Jego nogi dotykały moich ud, a moje jego. Teraz oboje się relaksowaliśmy.
- Jesteś głodna? – Poderwałam się do góry, dzięki czemu mogłam dostrzec jego nieziemsko niebieskie oczy. Były jakieś dziwne…napalone. Napalone na mnie?
- Nie, Niall. – Uśmiechnęłam się.
- Ale ja tak.
Postanowiłam się nim trochę pobawić. Nic nie odpowiedziałam, po prostu to zignorowałam. Przez kolejne kilka minut leżeliśmy w milczeniu. Potem kątem oka zauważyłam, że blondyn całkiem zanurzył się w wodzie. Umył płynem, a następnie opuścił wodę. Nie miałam pojęcia co zrobi dalej, ale cieszyłam się, że będę mogła wyjść nie czując przy tym jego palącego spojrzenia.
Kiedy sięgnęłam ręką po płyn, jego już nie było.
Szybki jest. – Pomyślałam.
Po czterdziestu minutach byłam odświeżona i zrelaksowana jak nigdy wcześniej. Wyszłam z zaparowanego pomieszczenia w samej bieliźnie. Koronkowej bieliźnie. Praktycznie wbiegłam do sypialni, gdzie narzuciłam na siebie wielką bluzę.
Etap drugi rozpoczęty. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zaczęłam schodzić na dół. Świeciła się tam jedna lampka, w salonie. Wszędzie indziej było ciemno. Niall siedział na kanapie, a w telewizji leciał jakiś miecz. Podeszłam bliżej i zdałam sobie sprawę, że on ta naprawdę zasnął.
No i nici z twojego kiepskiego planu. Moja podświadomość ze mnie szydziła. Super.
Złapałam za koc i starannie go przykryłam. Uważając, aby go nie zbudzić. Wyglądał tak uroczo i słodko, kiedy spał. Jak małe dziecko. Uśmiechnęłam się na myśl o tym i poczułam nagłą chęć pocałowania go w czoło. Nachyliłam się nad nim i musnęłam najpierw jego wargi, a potem sięgnęłam wyżej.
- Mmm…- Uśmiechnął się. – Robi się ciekawie.
- Myślałam, że śpisz. – Usiadłam okrakiem na jego kolanach. Zaś on dalej nie otwierał oczu.
- Przysnąłem. – Przejechał dłonią po mojej nagiej skórze. – Długo cię nie było.
- Pewnie zdążyłeś coś zjeść. – Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Biło od niego ciepło, a ja zadrżałam.
- Dalej jestem głodny…tylko nie w ten sposób. – Szepnął.
Delikatnie musnęłam jego usta, a on pragnął więcej. Wpił się w mojego wargi i próbował dostać się do środka. Oczywiście nie miałam nic przeciwko. Jego język wplątał się w mój, a ja czułam sycące podniecenie. Moja ręka wśliznęłam się pod jego koszulkę, dzięki czemu mogłam poczuć jego umięśniony brzuch. Kreśliłam małe kółeczka na jego skórze, a następnie pozbyłam się niepotrzebnego ubrania.
- Bardzo jesteś głodny? – Spytałam uśmiechając się. On tylko pokiwał głową. Szybkim ruchem zdjęłam moją bluzę, a on przegryzł wargę.
- Nie wiedziałem, że możesz wyglądać aż tak…- Urwął.
- Jak kochanie? – Uśmiechnęłam się niewinnie.
- Tak…tak podniecająco.
Zarzuciłam ręce na jego szyje, a on wstał. Wiedziałam gdzie idzie. Nasze usta nie odrywały się od siebie. On szedł po schodach, a ja próbowałam nie spaść. W końcu rzucił mnie na łóżko, a sam zdjął z siebie wszystkie możliwe rzeczy. W pomieszczeniu było ciemno, przez dobrze siebie nie widzieliśmy. Jego wargi zaczęły przegryzać moją skórę na szyi, a dłonie siłowały się z dolną częścią mojej bielizny.
- Jest pod łóżkiem? – Spytał nie przerywając pocałunków.
- Tak. – Jęknęłam.
Usłyszałam tylko, jak rozpakowuje opakowanie prezerwatywy, a potem nakłada ją na swojego członka. Podsunęłam się w głąb łóżka, tak aby zrobić jemu miejsce. Jednak on z powrotem podciągnął mnie do siebie. Leżałam na skraju materaca, moje nogi zwisały w dół. Po chwili poczułam jak ugina je w kolanach i trzyma. Nachylił się nade mną i zaczął całować. W tamtym momencie delikatnie wszedł we mnie, a ja jęknęłam. Poczułam jak robi to coraz szybciej i szybciej. Tego właśnie potrzebował, a w tym momencie zaspokajał swój głód. Po kilku mocniejszych ruchach mogłam wydać z siebie głośniejszy krzyk. Moje plecy wygięły się w łuk, a ja poczułam jak przez moje ciało przechodzi rozkosz.
- Tak, właśnie tak. – Jego głos był przyspieszony. Zdjął zużytą prezerwatywę i ostrożnie schował ją z powrotem do opakowania. – Zaraz wracam. – Pocałował mnie w czoło i znikł.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i uśmiechnęłam się z zadowoleniem. Właśnie ukończyłam moje zadanie. Zaciągnęłam jego do łóżka. Właściwie, to on zaciągnął ciebie.
Założyłam moja bieliznę, a następnie włączyłam światło. Musiałam znaleźć piżamę, było mi cholernie zimno. Długa, kolorowa bluzka i bawełniane spodnie przykryły moje ciało. Wskoczyłam pod kołdrę i czekałam na powrót Nialla. Pięć minut później zjawił się ze szklanką soku. Podał mi ja i kazał wypić. Co on z tym sokiem? Jednak nie odezwałam się ani słowem. Posłusznie poczekałam, aż zgasi światło i do mnie dołączy. Wtuliłam się w jego zimne jak lód ciało. Nie był rozgrzany, tylko zimny. Naprawdę zimny!
- Paliłeś? – Spytałam poważnie.
- Taa…- Mruknął.
- Dlaczego to robisz? Wcześniej nie paliłeś.
- To mnie uspokaja. – Wyjaśnił. – Dlaczego tu jest tak cholernie zimno?
- Przyniesiesz koc? Jest w drugim pokoju?
- Jasne. – Jego wargi musnęły mój nos, a ja się zarumieniłam. Po kilku minutach wrócił na swoje miejsce i dobrze nas przykrył. Leżeliśmy na środku łóżka, wtuleni w siebie, tak jakby dookoła nas była jakaś lawa.
- Kocham cię. – Szepnął.

_______
Kolejny w niedziele :)

7 komentarzy:

  1. Superowe jak zwykle, szkoda że nie było nic o Jackonsie, ale te romantyczne chwile z Nialem i Charlie były super :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra , błagam nigdy nie kończ tego bloga . :3 tak by było najlepiej :D / Ola

    OdpowiedzUsuń
  3. Ulala . Świetne jack Zwykle :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha, ma się talent xd boski rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Koooocham ! :3 a Jackson... niech zniknie.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz buduję mnie do dalszego pisania. :)