niedziela, 16 lutego 2014

Moment For Me Rozdział 21



                       Byłam za łatwa? Wybaczyłam Niallowi, a może nie powinnam? Nie potrafię się długo gniewać nie mogę. Tylko, że na Harrego byłam zła. Ciągle zła. Może nie powinnam? Sama nie wiedziałam co mam zrobić. Obładowana ciężkimi torbami zapłaciłam za ostatnie zakupy. Wybrałam się na nie razem z Naomi i Danielle. Jednak dziewczyny musiały wrócić wcześniej, a ja chciałam dokupić trochę spożywczych rzeczy. Opuściłam supermarket i ciężko westchnęłam. Do domu miałam jakieś dwadzieścia minut drogi. Na taksówkę nie miałam co liczyć, a inni którzy posiadali auto na pewno byli zajęci.
- Cholera! Uważaj jak idziesz! – Ktoś na mnie wpadł, byłam wściekła. Wszystko się rozsypało.
- Cha…Charlie? – Loczek podał mi rękę, jednak nie skorzystałam i wstałam o własnych siłach. Zaczęłam wszystko zbierać, a on stał i mi się przyglądał. Tak jakby zobaczył kogoś z innej strefy czasowej. – Przepraszam, nie zauważyłem…ciebie. – Jego głos był dość dziwny.
- Przyzwyczaiłam się. – Odparłam oschle. Kiedy zebrałam wszystkie zakupy ruszyłam przed siebie. Starałam się nie zwracać uwagi na Harrego, którego zostawiłam bez żadnego słowa pożegnania.
- Pomogę ci. – Nagle znalazł się obok i z jednej dłoni dosłownie wyrwał mi zakupy.
- Oddaj! – Syknęłam. – Sama sobie poradzę.
- Właśnie widzę. – Uśmiechnął się. – Do wieczora nie dojdziesz do domu, a ja mógłbym cię podwieźć.
- Nie potrzebuje pomocy. – Mój głos był wyniosły. – Zwłaszcza od ciebie.
- Mówiłem ci już…nie chciałem żeby tak wyszło. To było niechcący. – Jego głos się przyciszył. Odstawił zakupy na bok i zaczął się przybliżać. Jego oczy były hipnotyzujące. „Ogarni się!” Z drugiej strony mogłam skorzystać z podwózki. Przecież, to że wsiadłabym z nim do auta nie znaczyłoby, że muszę się z nim widywać. – Naprawdę nie chciałem. Przepraszam…
- Odwieziesz mnie tylko do domu? Potem dasz mi spokój? – Wiedziałam, że tak nie będzie. Jednak zakupy były nieźle ciężkie.
- Ugh…taa. – Złapał za wszystkie torby i włożył je do bagażnika. Po pięciu minutach byliśmy w drodze i nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa. Jego mina była nie do rozszyfrowania, był zły? A może zamyślony. Jechał sto na godzinę. Jednak kiedy spojrzał w lusterko nagle przyśpieszył. Zaczął omijać wszystkie samochody, które jechały przed nami. 
- Co ty robisz?! – Krzyknęłam. – Zwolnij!
- Nie! – W jego oczach widziałam złość. – Zapnij pasy i się nie odzywaj! – Najpierw chce mnie przeprosić, a teraz na mnie krzyczy. Kompletnie tego nie rozumiałam, ale nie zamierzałam się jego słuchać. W końcu miał mnie odwieść do domu, a nie odstawiać cyrki.
- Wsiadłam do tego cholernego samochodu, tylko po to abyś mnie odwiózł do domu! – Syknęłam.
- Spójrz w lusterko. – Jego ton głosu był o wiele łagodniejszy. Zrobiłam o co poprosił i nic tam nie widziałam. Jedynie samochody, od których zbyt szybko się oddalaliśmy. Spojrzałam na niego pytająco, a ten się zaśmiał.
- Cholera! Ktoś za nami jedzie! – Nawet na mnie nie spojrzał.
- Jesteśmy na autostradzie, ona na tym polega. Jeżdżą po niej samochody.
- Kurwa Charlie! Jacyś napakowani goście nas śledzą! – Skręcił w jakąś nieznajomą mi drogę.
- Skąd wiesz? – Spytałam ciszej.
- Gapili się na nas na parkingu, a potem jechali za nami. – Był skupiony na jeździe, ale odpowiadał na moje pytania.
- Niby czemu mieliby to robić? – Musieli mieć jakieś powody, w końcu dla zabawy tego by nie robili.
- Nieważne. – Kręciliśmy się w jakichś uliczkach, jednak czarny samochód jechał dalej za nami. Serce coraz bardziej przyśpieszało, za każdym razem kiedy wskaźnik się zwiększał. Nie odzywałam się do niego, a on do mnie. Jedyne czego chciałam w tamtym momencie to znaleźć się w domu. Mogłam sama zanieść zakupy, ale nie, zachciało mi się przejażdżek. Po dwóch godzinach jazdy wjechaliśmy na jakąś polną drogę. Dookoła nie było żywej duszy, ani czarnego samochodu.
- Zawieź mnie do domu. – Powiedziałam ledwo słyszalnym głosem.
- Nie mogę…na razie musimy się gdzieś zatrzymać. Z dala od twojego domu.
- Że co?! – Krzyknęłam. – Odwieź mnie do domu Harry! To nie jest śmieszne.
- Mam…mam problemy. I chyba cię w nie wciągnąłem. – Po praz pierwszy od kilku godzin spojrzał na mnie. – Znowu wszystko spieprzyłem, ale daj mi tylko dwa dni.
- Co takiego?
- To musi się uspokoić. Za dwa dni się uciszy i wrócimy.
   Byłam na odludziu. Nic mi nie pasowało, wściekałam się i na niego wrzeszczałam. Tylko, że nic to nie dało. Nie chciał mi niczego wytłumaczyć i jechał przed siebie. Zabrał i wyłączył mój telefon. Ze swojego wysłał sms-a i także go wyłączył. Czułam się jak w jakimś kiepskim filmie. Zero wyjaśnień i tysiące pytań.
- Zaraz dojedziemy, prześpimy się tam dwie noce i wrócimy. – Mówił jakby to było coś oczywistego. Jednak dla mnie nie było. – Wiem, że to wygląda trochę dziwnie…
- Naprawdę? Oh…Harry. – Spojrzałam na niego ze złością i z sarkastycznym uśmiechem. 
- Ktoś chce mnie zmusić, abym coś zrobił…Użył ciebie jako szantażu. Nie zgodziłem się. I myślę, że właśnie ciebie obserwowali. – Byłam zaszokowana. Przez loczka mogło mi się cos stać? A teraz tak nagle mnie ratuje? Nie nadążałam za nim.
- To tutaj. – Wjechał przed wielką bramę. Była zamknięta, ale kiedy wcisnął guziczek i powiedział zwykłe „To ja” raptownie się otworzyła. Dom  był ogromny. W życiu nie powiedziałabym, że taka posiadłość jest na takim „zadupiu”. Harry zgasił silnik i popatrzył na mnie z ulgą. Chociaż, ja nie czułam niczego. Miałam ochoty rzucić się na niego i zacząć krzyczeć. Jednak to nie miało żadnego sensu, był większy i silniejszy.
              ***Z perspektywy Harrego***
Nie trwało to nawet doby. Jay od razu kazał obserwować Charlie. Może gdybym jej nie spotkał pod sklepem wszystko potoczyło by się inaczej. Jednak znowu musiałem to jakoś naprawić. I tak czy inaczej przystać na propozycje gangstera. Byłem pewny, że zostawi ją w spokoju. Tylko, że tego nie zrobił. Na pewno teraz mnie szukał, a co najważniejsze szukał Charlotte. Chciał dopiąć swego i coś jej zrobić. Potrzebowałem kilku dni, aby trochę złagodniał. Wtedy odwiozę ją do domu, a sam zacznę niechętną współpracę z moim wrogiem. Louis mnie ostrzegał, ale jak jak zwykle byłem najmądrzejszy. Brunetka nie chciała wyjść z auta, ale w końcu się zgodziła i pod przymusem weszła ze mną do środka. Dawno tutaj nie byłem, jednak mogłem liczyć na życzliwość tych wszystkich ludzi. Mieli oni na sumieniu sporo nielegalnych interesów, jednak można było na nich polegać. Mało osób wiedziało o istnieniu tego miejsca, było tak jakby kryjówką. Nie wiedziałem dlaczego Eleanor nie mogła się tu ukryć. Na pewno byłoby to bezpieczniejsze miejsce, niż to w którym się teraz znajduje. Jednak to była jej decyzja i ja, a zwłaszcza Louis musieliśmy to zaakceptować.
- Harry! - W holu rozległ się znajomy mi głos. – Dawno cię tu nie było.
- Josh! – Rzuciłem się przyjacielowi w ramiona. Był jednym, który zamieszkiwał w tej posiadłości. Nieco różnił się od „nas”. Nie miał tylu tatuaży, a jego zachowanie było czasami irytujące. Starał się być miły i dbał o porządek. Zbyt przesadnie.
- Nie przestawisz mnie? - Spojrzał na zagubioną brunetkę.
- Oh…tak. To jest Charlotte. – Widziałem że niechętnie podaje mu dłoń i się uśmiecha. Nie była zadowolona z takie obrotu spraw. Zresztą ja też nie byłem. Nie miałem najmniejszej ochoty, aby jej o tym wszystkim mówić. Jednak musiałem chodź trochę jej to wytłumaczyć. Nie chciałem, aby mnie znienawidziła. A może już tak było.
            ***Z perspektywy Charlie***
Mogłam uciekać, ale i tak by to nic nie dało. Usiadłam na łóżku w pokoju do którego zaprowadził mnie Josh. Harry zniknął, bez słowa wyjaśnienia. Może to i lepiej, że go nie było. Mogłam przez chwilę pomyśleć w spokoju. Bez ciągłych dziwnych spojrzeń loczka. Siedziałam na wielkim łóżku, było na nim strasznie dużo poduszek. Miękka pościel była czarnego koloru, położyłam się na niej. Oczy zaczęły mi się zamykać, ale zanim zdążyłam zasnąć usłyszałam huk. Do pokoju wpadł rozwścieczony Harry.
- Kurwa. – Syknął. W jego rękach wylądowała lampka nocna, która w kilka chwil roztłukła się na milion kawałeczków. Podkuliłam kolana i nawet się nie odezwałam. Nie chciałam z nim rozmawiać, a co dopiero kiedy był taki zły. Podeptał resztki lampki i zaczął kopać w komodę. Patrzyłam na niego jak na kogoś kto może mnie zabić. Bałam się. Po kilku minutach usiadł na krześle i zaczął nerwowo przeczesywać włosy. Nawet nie spojrzał w moją stronę. Czyżby mnie nie zauważył?
- Zaraz przyniosę ci coś do spania. – Jego głos był cichy i mało słyszalny.
- Nie trzeba.
- Przecież nie będziesz spać w dżinsach. – Uśmiechnął się, a mi ulżyło. Może nie będzie już taki wściekły, jak przed chwilą. Miałam taką nadzieje. – Chodź ze mną. – Podał mi rękę, a ja przez chwilę wahałam się czy ją złapać. Nie zrobiłam tego. Wstałam o własnych siłach i krok w krok szłam za loczkiem. Korytarz ciągnął się w nieskończoność, a po obu stronach były drzwi. Każde do innego pomieszczenia, przynajmniej tak mi się wydawało. Stanęliśmy naprzeciwko czarnych drzwi. Wisiała na nich tabliczka z napisem „Bitches”.
- To pokój mojej przyjaciółki. – Wyjaśnił. – Wyjechała kilka dni temu. Na pewno znajdziemy tam coś w czym będziesz mogła spać.
- Yhy. – Pokój był nieco mniejszy, w odróżnieniu do tego w którym wcześniej przebywałam. Ściany były popisane różnymi cytatami, a na łóżku panował istny chaos. Tak jakby ktoś przed chwilą wstał i mocno się śpieszył. Loczek podszedł do jednej z szuflad i zaczął w niej grzebać.
- Może być? – Podał mi zwykłą białą koszulkę w czarne serduszka i beżowe leginsy. Nie mogłam narzekać, w końcu może to były jedyne normalne ubrania w tym pomieszczeniu.
- Tak. – Mój głos był zachrypnięty.
- Coś się stało? – Złapał mnie za nadgarstki i patrzył prosto w oczy. Nie odrywał wzroku, przynajmniej się starał.
- Nie nic…Wywiozłeś mnie na jakieś zadupie i każesz mi tu zostać. Tylko, że ja nie mam zamiaru tu przebywać Harry. Nie pomyślałeś?
- Wiem, doskonale o tym wiem. Dwie noce, nie dłużej.
- Nikt nie wie co się ze mną dzieje. Nie chce aby się martwili, po za tym jeszcze szkoła. Opuszczę zajęcia.
- Wszystko jest załatwione. Nie martw się na zapas. – Zaśmiał się. – Jesteś na mnie jeszcze zła, wiesz za to co zaszło na plaży? – Czy byłam zła? W tym momencie nie wiedziałam co mam powiedzieć. Z dziwnego powodu przysunęłam się bliżej loczka i się do niego przytuliłam. Sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Może jednak powinnam puścić to wszystko w niepamięć i tak po prostu dać sobie spokój ze złością na niego. Harry nie odzywał się ani słowem, a ja nie próbowałam tego zmienić. Wzięłam ubrania i weszłam do pomieszczenia zwanego łazienką. Zanim odkręciłam kurek z wodą sprawdziłam chyba z trzy razy czy zamknęłam dobrze drzwi. Nie miałam ochoty spalać się ze wstydu, kiedy ktoś tu wparuje. Nie miałam swoich rzeczy, byłam w nieznanym pomieszczeniu i czułam się nie swojo. Nienawidziłam takiego uczucia.
***
- Wszystko mam pod kontrolą. Spokojnie. – Przekroczyłam próg pokoju, a loczek od razu zakończył rozmowę z Joshem. Wymienili się spojrzeniami i przyjaciel loczka opuścił pomieszczenie. O nic nie spytałam, ale byłam ciekawa. Tylko po co? Skoro on i tak nie udzieliłby mi żadnej informacji.
- Jesteś głodna? – Jego oczy się rozbłysły, a moje leciały na kilka stron. O niczym tak nie marzyłam jak o drzemce. Byłam wykończona, chodź nie robiłam nic wyczerpującego.
- Chciałabym się położyć. – Odłożyłam na bok swoje rzeczy i usiadłam na miękkim łóżku. Samo się prosiło, aby w nim zasnąć. Ciekawiło mnie jedno, gdzie będzie spał loczek. Przypuszczając, że to jego pokój. Może ja miałam spać gdzie indziej?
- Jasne, w takim razie dobranoc. – Uśmiechnął się i wyszedł. Zostawił mnie samą. Odebrałam to jako oznakę, że mogę tu spać. Nie zrobiłam nic innego, tylko wkopałam się pod pościel i zasnęłam.
        ***Z perspektywy Nialla***
Nie mściła się, a nawet zachowywała się tak jakby nic się nie stało. Tylko, bez tych wszystkich „uczuciowych scen”. Cały dzień nie widziałem Charlie, martwiło mnie to. Wysłałem też z pięć sms-ów. Na żadnego nie odpowiedziała. Zastanawiałem się co zrobiłem nie tak. Czy cokolwiek poszło nie tak? Nie mogłem dłużej czekać na odpowiedź i od razu po zajęciach pojechałem do jej domu. Niestety nikogo nie zastałem, co raz bardziej mnie to niepokoiło. Mogło być tysiące powodów, dlaczego się nie odzywała. Jednak ja zawsze obstawiałem te najgorsze. Co jeśli znowu zrobiło jej się słabo? Mogła leżeć w szpitalu, albo gdzieś na uboczu. „Niall opanuj się” – Skarciłem się w myślach i wszedłem do mojego domu. Panował tam istny chaos, jak nigdy. W środku była policja, a mój ojciec siedział ze spuszczoną głową.
- Co się stało? – Próbowałem przedostać się do mojego ojca.
- Jak to co…? Harry! – Prawie krzyknął. Nie po raz pierwszy policja zjawiała się z powodu tego gnojka. Chociaż ojciec już wiele razy im tłumaczył, że nie ma wpływu na jego zachowanie. Nie utrzymywaliśmy z nim nawet kontaktu. Nie zasługiwał na to.
- Dlaczego ciągle do nas z tym przychodzą? Przecież nie odpowiadamy za niego. – Starałem się być spokojny, jednak nie wychodziło mi to.
- To mój syn Niall, tak samo jak ty. Ma poważne problemy, a tym razem muszę mu pomóc.
- Co takiego? Chyba sobie żartujesz! – Nie obchodziło mnie, że ci ludzie się nam przyglądają.
- Idź do siebie. Porozmawiamy potem.
Jego wzrok mówił co innego, ale pokiwałem głową i tyle mnie widzieli. Był totalnym idiotą, skoro zgadzał się jemu pomóc. Nie powinien tego robić. W końcu Harry to zło wcielone.

Kolejny w środę :)
Komentujcie ^^

16 komentarzy:

  1. No nareszcie się doczekałam rozdziału ! ;) Jest jak zwykle świetny ;) Życzę weny i czekam na next ! ;)

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg, świetny. Jaki długi :) ja już chce następny:)) mam nadzieję że następne też będą takie ciekawe i długie ♡ życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ! Nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, naprawde masz talent wiem że mówiłam ale jeszcze raz powturze xD WOW nie tylko ten rozdział ale cały blog, życze wenty :D
    Dosia :*

    OdpowiedzUsuń
  5. OMFG!!! Cudowny, świetny, wspaniały! Uwielbiam cię! A jaki długi! Cudny ! <3 :) :) / Maja

    OdpowiedzUsuń
  6. Super *-* cieszę się że taki długi *-* życzę weny!! ♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo *___* czekam na nexta i życzę weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. matko matko matko <3

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny jak zawsze ;) dziękuje za pozytywne rozpatrzenie mojej prośby odnośnie długości rozdziałów :)) życze weny i czekam do środy ;) xx

    OdpowiedzUsuń
  10. oczywiście wspaniały, jak zwykle! Z niecierpliwością czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział!!! Kocham cały ten blog <3 Ciekawe kiedy Charlie dowie się że chłopaki są braćmi. Czekam na next i oby był tak samo długi jak ten (bo ciekawy na pewno będzie) ;3

    Wera

    OdpowiedzUsuń
  12. Oglądasz PLL ??? Bo mi się wydaje, że Charlie i Naomi to z tego serialu chyba nie ??
    Kamila <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądam i czytam :)
      Tak, Charlie to Emily, a Naomi to Aria - z serialu :D

      Usuń
  13. Eh... rozdział jest, świetny!

    OdpowiedzUsuń
  14. super, czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialny. Tylko dlaczego tak dddddługo musimy czekać? :(

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz buduję mnie do dalszego pisania. :)