poniedziałek, 3 lutego 2014

Moment For Me Rozdział 17



                        Czekałam na dzwonek. Na budzik, który miał mnie zbudzić. O dziwo przez cały dzień chodziłam jakbym nie spała z tydzień. Byłam zmęczona i ospała. Nie wstawałabym, ale musiałam. W końcu trzeba było iść do pracy. Leniwie podniosłam się z łóżka i przeciągnęłam się na każdą możliwą stronę. Na dworze powoli się ściemniało, ale na całe szczęście miałam mieć podwózkę. Stanęłam naprzeciwko szafy i zaczęłam rozmyślać. W co by się tu ubrać? Mój wzrok zatrzymał się na zwykłych czarnych rurkach, wyciągnęłam je. A po chwili znalazłam idealnie pasującą bluzkę. Nie chciałam wyglądać jak te tanie kelnereczki, ale też nie chciałam przypominać uczennicy, która niedawno wyszła ze szkoły. Do zwykłego stroju chciałam dodać coś innego. Coś czego w żuciu bym normalnie nie włożyła. Sięgnęłam w głąb mojego pudła. Otworzyłam je i w środku znalazłam zapomniane przeze mnie buty. Dostałam je na urodziny, od przyjaciółki. Dawnej przyjaciółki. Były to zwykłe czerwone lity, nie miałam ich ani razu na nogach. Jednak kiedyś musiało to nadejść i zdecydowałam, że właśnie je nałożę. Po dwudziestu minutach szykowania się byłam gotowa. Siedziałam, już w czarnym BMW Nessy. Dziewczyna jechała do pracy, a ja troszkę skłamałam. Powiedziałam jej, że muszę coś załatwić. Nawet nie zapytała co konkretnie, ale to było na moją korzyść. Jej oko dalej wyglądało nie za ciekawie. Nie powiedziała mi prawdy, bo przecież tak wielki siniak był dziełem kogoś o dużej sile.
- Nie pogniewasz się, jeśli wrócę po południu? – Jej piskliwy głosik rozległ się w aucie. Ciekawość mnie zżerała, gdzie będzie przez ten cały czas. Jednak postanowiłam, że nie będę zasypywać ją pytaniami. W końcu ona mogłaby zrobić to samo, a wtedy trudno było bym mi coś wymyśleć.
- Nie, w porządku. – Posłałam jej ciepły uśmiech.
- Masz cały dom dla siebie…gdybyś na przykład chciała zaprosić swojego chłopaka. – Zachichotała.
- To nie mój chłopak. – Odpowiedziałam dość nieprzyjemnym głosem. – Możesz wysadzić mnie tutaj?
- Jasne. – Zatrzymała się na poboczu.
Podziękowałam jej za podwózkę i pomachałam na do widzenia. Jej samochód szybko zniknął z mojego pola widzenia. Zaczęłam iść w stronę baru, gdzie miałam odbębnić swoje sześć godzin. W duchu modliłam się abym na miejscu nie spotkała żadnej znajomej twarzy ze szkoły. Przede wszystkim Harrego. Wcześniej dostałam plakietkę, która umożliwiała mi wejście. Ochroniarz wpuścił mnie do środka, wyglądał na sympatycznego. Mimo tych wszystkich tatuaży i potężnej sylwetki. Lucy pokierowała mnie do baru, wyglądała na zaganianą. Skoro ona nie siedziała na czterech literach, to na pewno nie będę się nudzić.
- Louis. – Pisnęłam.
- Hej Charlie. – Uśmiechnął się i ruchem ręki zaprosił mnie za bar. – Dzisiaj nauczę cię o co w tym wszystkim chodzi.
- Przy barze? – Odłożyłam swoja torebkę na wieszak, a na moich biodrach zawisł czarny fartuszek.
- Przez najbliższe dziesięć minut będziesz musiała opanować sztukę nalewania piwa do kufla.
Louis był bardzo dobrym nauczycielem i wszystko zrozumiałam. Uznał, że nie może mnie jeszcze puścić na salę. Powiedział, że jestem mało doświadczona. Jednak w jego ustach brzmiało to dosyć zabawnie. Puścił do mnie oczko i zniknął w tłumie ludzi. Zostałam sama przy maszynie do piwa.
              ***Z perspektywy Harrego***
Cała sytuacja z Charlie mnie martwiła, to co się wydarzyło było niezbyt mądre. Zrobiłem to pod wpływem emocji, a ona nie powinna się mieszać między mnie, a Nialla. Musiałem coś zrobić, aby ze mną porozmawiała, nie chciałem się kłócić. Zwłaszcza z Charlotte. Kiedy usłyszałem pukanie do drzwi byłem lekko zdziwiony. Nikt raczej nas nie odwiedzał, a ci co przychodzili raczej nie pukali. Nie zdążyłem dobrze wstać, kiedy do mieszkania wparował Jay wraz ze swoimi kolegami.
- Widzę, że jesteś w domu. – Zaśmiał się. – Gdzie twój przyjaciel?
- Czego znowu chcesz? – Zerwałem się na równe nogi i zacząłem wychodzić mu naprzeciw.
- Mamy do pogadania. – Kiwną w stronę napakowanego mężczyzny, którego po raz pierwszy widzę na oczy. Odepchnął mnie na bok, tak jakby chciał abym ustąpił drogę. Jay usiadł na kanapie i zaczął zapalać papierosa. Za każdym razem kiedy tu był, robił dokładnie to samo.
- Musicie coś dla mnie zrobić. – Wyszczerzył się. – Ty i Louis oczywiście.
- Nic nie musimy. – Syknąłem.
- Mam ci przypomnieć dlaczego macie ze mną współpracować? – Jego głos był jak tania melodyjka, którą puszcza się w wesołych miasteczkach. – Panna Rivers i Calder.
- Nic mnie z nią nie łączy…nie obchodzi mnie ona. – Eleanor się ukrywała, bo on wiedział co znaczy dla Louisa. Jednak ja z Charlie…kompletnie nic nas nie łączyło. Zdjęcia, które mi pokazywał wcześniej przedstawiały tylko brunetkę. Nie było mnie na nich, więc nie mógł sądzić że chcę ją chronić. Oczywiście nie chciałem, aby coś jej się nic nie stało. Wpadłem na pewien pomysł i modliłem się w duchu aby ta podstępna żmija się na niego nabrała. 
- Więc mi nie pomożesz Harry? – Wypuścił dym z ust.
- Nie! Po co mam wstawiać się za zwykłą dziwkę? – Jego mina była tym czego oczekiwałem. Czyżby się nabrał? Nie mogłem powiedzieć, że nie. Jednak pewności też nie miałem. Otworzył usta, tak jakby chciał coś powiedzieć. Jeden z mięśniaków szepnął mu coś na ucho i od razu wstał. 

- Pamiętasz naszą wcześniejszą rozmowę? Wtedy mówiłeś coś innego.
- To było nie porozumienie. Nie obchodzi mnie ona…mogę mieć każdą inną. – Chciał zrobić mi na złość i zmusić mnie do współpracy szantażem. Jednak kiedy nie miał osoby, którą by mógł mnie szantażować zostawi mnie w spokoju.
- Wiesz, że jestem w stanie ją zabić? – Krążył wokół pokoju…zdenerwował się. Próbował tu ukryć, ale mu nie za bardzo wychodziło. Lepiej, był całkiem zabawny.
- Wiem! – Zaśmiałem się. – To się staje trochę nudne nie sądzisz? Za każdym razem kogoś zabijasz. Potem musisz maskować te wszystkie ślady i od początku.
Właśnie pogrywałem z najgroźniejszym człowiekiem, a co najdziwniejsze miałem niezły ubaw. Nie czułem strachu, nie dopuszczałem do siebie myśli że może się to skończyć tragicznie. Byłem pewny siebie. Może zbyt pewny?
- Powiedz Louisowi niech się u mnie zjawi. – Zgasił papierosa i po prostu wyszedł. Udało się? Odczepi się ode mnie? Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Jednak nawet nie kazał mnie pobić, a to wróżyło dość dobrze.
                 ***Z perspektywy Charlie***
Wszystkiego dowiadywałam się jak zwykle ostatnia. Jak się okazało nauczyciele co roku organizują jakieś wielkie wycieczki. W tym roku planowali ją zrobić do Paryża. Wszystko byłoby super, gdybym mogła jechać. Jednak problemy finansowe dalej nie minęły.
- Już nie mogę się doczekać! Na całe szczęście nie zabierają pierwszaków.
- Taa, ja też. – Danielle nie tryskała radością, w przeciwieństwie do Naomi.
- Co jest? – Obie byłyśmy zaniepokojone, nie była sobą.
- Nie wiem czy w tym roku dam radę pojechać.
- Nawet tak nie mów! Nie damy sobie rady bez ciebie. Zresztą zawsze chciałaś tam pojechać.
- Jakbyś nie zapomniała idę niedługo na studia. To kosztuje Naomi.
- To weź udział w konkursie…masz wielkie szanse bo przecież i tak mało osób bierze w nim udział.
- Jakim konkursie? – Ta szkoła w dalszym ciągu była dla mnie jedną wielką tajemnicą.
- Co roku są jakieś konkursy, ale najważniejszy to ten w którym można wygrać połowę biletu na wybraną wycieczkę. Skoro w tym roku jest Paryż, to można spróbować. – Podała nam ulotkę informacyjną.
- Czyli trzeba coś narysować, no pięknie…
- Wspaniale. – Zaśmiałam się. – To coś dla mnie.
- Dla ciebie może i tak…ale nie dla nas. Jesteśmy antytalentami.
- Ej…mów za siebie. – Naomi zrobiła urażoną minę. – Na pewno mamy jakiś talent.
Nasze spotkanie skończyło się dość późno. Było może po dziesiątej, a one dopiero pojechały. Nie przeszkadzało mi to, chociaż rano musiałam wstać do szkoły. Na całe szczęście ostatni dzień i znowu weekend. To wszystko leciało strasznie szybko. Zanim się obejrzałam spędziłam w szkole kilka tygodni. Poznałam wielu wspaniałych ludzi i zdążyłam się z nimi zaprzyjaźnić. Włożyłam ostatni talerz do zmywarki i usłyszałam jak w zamku zgrzyta klucz. Podeszłam bliżej wejścia i to co zobaczyłam mną wstrząsnęło.
- Charlie?! – Louis był zaskoczony. – Ty tu mieszkasz?! Ona mówiła, że…
- To moja kuzynka. – Próbowałam nie płakać. Nessa miała podarte ubrania i wyglądała jak siedem nieszczęść. Jej ciało było podrapane, a z wielu miejsc sączyła się krew. Pomogłam chłopakowi położyć ją na kanapę, ale była nieprzytomna.
- Dlaczego nie zadzwoniłeś po karetkę?! – Krzyknęłam i nerwowo szukałam telefonu. Jednak jak zwykle musiał się gdzieś zapodziać. Zawsze kiedy nie trzeba.
- Wezwaliby policję…to nie miałoby sensu.
- Ona może umrzeć…patrz jak wygląda. – Stało się, po policzku spłynęła mi pojedyńcza łza. Louis stał i przyglądał się jak na figurkę w muzeum. Zaczął pocierać kark i się jąkać.
- Dobra, zaraz zadzwonię. – Odparł i zniknął.
- Nessa. – Przetarłam jedną z ran. – Słyszysz mnie?
Nie odpowiadała, nic nie mówiła. Dziewczyna dalej była nieprzytomna. Wiedziałam jedno, że zrobił jej to ten, który ją uderzył. Po dziesięciu minutach przyjechała karetka. Brunet nie pozwolił mi nic mówić, sam coś nawymyślał. Skądś się musieli znać, byłam tego pewna. To nie mógł być przypadek.

Ehh, szkoła. Kolejny w czwartek...;c
Oczywiście jeśli będzie przynajmniej 25 komentarzy, wiem szantaż, wybaczcie :D

PS. KOLEJNE BĘDĄ CIEKAWSZE, OBIECUJE :D

36 komentarzy:

  1. Super!Pisz dalej!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ! Z niecierpliwością czekam na nn ;) Szkoda, że następny dopiero w czwartek ;c

    OdpowiedzUsuń
  3. Daaaaleeeej!!! Jest cudowny! *----* ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Boze.... ja chce kolejny... *____*

    OdpowiedzUsuń
  5. Next, next, next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Nominuję Cię do Libster Award. Pytania dla Ciebie, wkrótce na moim blogu.http://szaraamnesia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny <3 czekm na next i życzę wenety :D
    Dosia :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział! :) Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Super! Czekam na next ;) Szkoda że dopiero w czwartek ;c I mam nadzieję że będzie coś o Niall'u i Charlie <3

    Wera

    OdpowiedzUsuń
  10. co drugi dzień to przypadkiem nie w środe? ;) świetny rozdział i nie moge sie doczekać następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super czekam na następny ♡

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny jak każdy poprzedni i następny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Twoje opowiadania są boskie :D
    Szkoda, ze tak zadko je wstawiasz : c

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie masz co obiecywać ,że następne będą ciekawsze, każdy rozdział jest mega ciekawy ! :D
    Proszę, daj szybciej kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Super, naprawdę fajny. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  16. Trochę mi brakowało Niall'a w tym rozdziale, ale i tek świetny. Czekam na next'a:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Awwwwww * . * mowę mi odebrało *.*

    OdpowiedzUsuń
  18. Super, świetny, Fantastyczny! Czekam na kolejny z nadzieją że będzie dłuższy. Nie pisz że kolejny będzie ciekawszy bo wszystkie są niesamowicie ciekawe i fajne. P.S. twój blog poprawia mój nastrój i sprawia że dzień jest lepszy ♥-♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny. Po prostu mega masz talent!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Beez Nialla to nie to samo. Alee i tak jest wciągające i interesujące *_ *

    OdpowiedzUsuń
  21. Dawaj kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwielbiam uwielbiam uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Super swietny i wgl. Przez przypadek wpadłam ns twojego bloga i zaczelam od tego rozdziału czytac. Strasznie mi sie spodobal twoj blog i zapewne nadrobie zaległosci kiedys tam i bede wiernie sledziła dalsze losy bohaterow. Ciekawie dosc piszesz chodz ne ogarniam w miare jeszcze chodzi. Ale jest El z Lou wiec jest ciekawie. No i ogolnie wszystko fajnie i duzo weny zycze. Całuski trzymaj sie

    OdpowiedzUsuń
  24. Super rozdział, a może to ten Jay ? Nwm. czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział. Weny życzę!;)/Paula_

    OdpowiedzUsuń
  26. Uwielbiam. Harry jest boski . A Niaall tez ale wolę Hazze. Lou awwwwwwwwww on jest uroczy no i Dany i Naomi. Swietne masz pomysły

    OdpowiedzUsuń
  27. Mam takie dziwne wrażenie, że Nessa to tak na prawdę El.

    OdpowiedzUsuń
  28. Heej, twój blog został nominowany do Liebster Awards więcej na http://nobody-compares-to-yoou.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Kiedy next? ;"c

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz buduję mnie do dalszego pisania. :)