środa, 5 marca 2014

Moment For Me Rozdział 26



Gdyby tak można było zatrzymać chwilę, zrobiłabym to. Właśnie zatrzymałabym ten cały niedzielny wieczór. Niestety musiałam wrócić do rzeczywistości, do szkoły. Cały dzień przesiedziałam w bibliotece, uczyłam się do sprawdzianu z historii. Na całe szczęście miała taką możliwość, bo w naszej szkole trwały jakieś szkolenia. Gdzie większość nauczycieli wyjechała. Kiedy skończyłam moją „przygodę” z biblioteką wróciłam jak zwykle do domu. Naomi mnie podwiozła, a sama pojechała załatwiać jakieś sprawy. Nawet nie wypytywałam, bo i tak bym się nic nie dowiedziała.
- Co tak wcześnie? – Czy ja właśnie śniłam? Miałam zwidy? Moja rodzicielka robiła coś przed domem, sadziła kwiatki?
- Co ty robisz? – Stanęłam nad nią i zaczęłam się śmiać. Nigdy jej nie widziałam tak umorusanej. Na twarzy miała ziemię, a kolana aż czarne.
- Sadzę kwiatki. – Odpowiedział, jakby to była dość jasna rzecz. – Jesteś głodna? Może coś zjemy?
- Tak, jasne. Coś się dzieje?
- Dlaczego tak myślisz? – Zaśmiała się.
- Mamo! – Założyłam ręce na piersi. – Gotujesz obiadki, sprzątasz, a teraz to. Nigdy wcześniej tego nie robiłaś.
- Oj nie marudź. A teraz idę zrobić nam coś do jedzenia, ostatnio znalazłam fajny przepis…- Gadała cały czas, a ja zastanawiałam się kto podmienił mi mamę.
***Z perspektywy Harrego***
Nie poszedłem dzisiaj do szkoły, bo po co? Siedziałem od rana w stercie papierów, które były cholernie nudne. Jednak nie zrobiłem nawet połowy, nie miałem ochoty. Moje biuro dzieliłem z uroczą dziewczyną, Marry. Była może kilka lat starsza ode mnie, ale nie było tego widać. Miała rude włosy, które sięgały jej do ramion. Zgrabny tyłek i wystarczająco jędrne piersi. Nie udało mi się ich dotknąć, ale sam wygląd przyprawiał mnie o dreszcze. Mogłem na nią patrzeć właśnie te całe osiem godzin mojej pracy, idealnie. Chociaż to było plusem przychodzenia tutaj. Dzisiaj miałem małą misję do wykonania, oczywiście od Jaya. Mianowicie miałem zdobyć jakieś akta, jakiegoś mężczyzny. Nie wiedziałem nawet gdzie mam ich szukać, a czasu miałem niewiele. Tylko do północy, inaczej miała komuś stać się krzywda. Nawet nie chciałem myśleć, komu i co konkretnie miałoby się stać. Miałem dostęp do większości danych, ale na pewno do tych, których potrzebował Jay już nie.
- Do zobaczenia jutro. – Rudowłosa wyszła z gabinetu, a ja mogłem zacząć „węszyć.” Poszperałem trochę w pułkach i żadnych akt nie znalazłem. No ale, kto normalny by trzymał coś ważnego w pokoju pracowników? No właśnie, nikt. Gdybym był takimi ważnymi dokumentami, schowałbym się w jakimś sejfie. Tylko problem w tym, że nie wiedziałem gdzie on jest. I nagle mnie olśniło. Mój ojciec miał go w swoim biurze, ale nawet jeśli dokumentów by tam nie było to mogły być w jego gabinecie. Na całe szczęście dotarłem tam bez żadnych problemów. Otworzyłem pierwszą lepszą szufladę i zacząłem szperać. Nic tam nie było, tak samo jak w trzeciej i piątej. Byłem zły i przekonany, że już po mnie. Usiadłem na fotelu prezesa i zastanawiałem się nad moim żywotem. Zachciało mi się pić, zajrzałem do szafeczki w której znalazłem jakiś dobry koniak. Kiedy go wyciągałem zahaczył o coś, o coś metalowego. Kucnąłem i zacząłem się temu przyglądać. Był to drugi sejf, o którym nie miałem pojęcia. O dziwo był otwarty, tak jakby czekał aż do niego przyjdę. Wyjąłem kilka grubych teczek i przeglądałem z nutką nadziei.
- Paul Cortez. – Przeczytałem i odłożyłem na bok, to było coś czego szukałem. Posprzątałem po sobie i wyszedłem z biura. Miałem również nadzieję, że nikt się o tym nie dowie. Kradzież takich dokumentów musi być poważna. „Serio? Kradzież cię teraz martwi Styles?”
***Z perspektywy Charlie***
Dużo o tym wszystkim myślałam i dużo rozmawiałam. Z moją mamą było coś dziwnego, po raz pierwszy od wielu tygodni siedziałyśmy razem i w spokoju jadłyśmy posiłek. Jednak co za dużo, to nie zdrowo. Udałam się do siebie do pokoju, chciałam odpocząć. Kiedy otworzyłam drzwi do pokoju uderzyła we mnie fala chłodnego powietrza. Moje okno było otwarte, przeraziłam się. Ostatnio cały czas było zamknięte, więc ktoś musiał je otworzyć. Nie ja, ani moja rodzicielka. Ona nigdy nie wchodziła do mojego pokoju, chyba że w mega ważnej sprawie. Ale to na pewno nie było otworzeni e okna. Pierwsze co zrobiłam do dokładnie rozejrzałam się po pokoju, ale nikt się w nim nie ukrywał. Kiedy zamknęłam okno, po prostu rzuciłam się na łóżko. Pod moją głową zrobiło się twardo, tak jakby ktoś coś położył pod poduszkę. Nie myliłam się, coś tam było. Czarne pudełko z liścikiem na wierzchu.
„Wybacz za kłopot, ale już zwracam. PS. Jesteś naprawdę fajną dziewczyną.”
Kiedy to przeczytałam miałam tysiące myśli w głowie. To było dość dziwne, ale kiedy zajrzałam do środka moja mina była bezcenna. W środku była kolia. Ta sama, którą ktoś ukradł. Nie mogłam wyjść ze zdumienia, po co się włamywał skoro teraz ją zwraca? Na początku myślałam, że to podróbka. Jednak nie, była taka sama, a nawet bardziej się świeciła. Od razu zaniosłam ją na swoje miejsce, tam gdzie powinna być.
Kiedy spojrzałam na zegarek, było przed dwudziestą. Musiałam wyjść na świeże powietrze i się dotlenić. Było już dość ciemno, ale musiałam w końcu przestać się bać. Założyłam czarną kurtkę i trampki. Chciałam dostosować się do tych wszystkich ludzi, a były ich dwa typy. Jedni ubrani podobnie do mnie, a drudzy jak dziwki.
- Wrócę za godzinę. – Krzyknęłam, a za sobą usłyszałam krótkie „Mhm.” Moje nogi podążały w stronę parku. Serce trochę mi dygotało, ale w końcu nie szłam w stronę gdzie zazwyczaj nikt nie przebywa. Tylko w tą, gdzie ludzie się wymijają. Obserwowałam jak starsza pani męczy się ze swoim czteronożnym przyjacielem. Z uprzejmości powiedziałam jej „Dobry wieczór”, a ona się uśmiechnęła. Lubiłam wiedzieć, że ludzie dzięki mnie są choć trochę szczęśliwi. Chciałam usiąść w miejscu dawno przeze mnie zapomnianym, ale ktoś już tam był. Stanęłam naprzeciwko chłopaka i zaczęłam mu się przyglądać. Wiedziałam, że skądś go kojarzę.
- Zayn? – Spytałam cicho.
- Cześć Charlie. – Oderwał się od zeszytu i się do mnie uśmiechnął. – Co ty tu robisz?
- Chciałam się przejść, a ty? – Odpowiadałam pytaniem na pytanie, ale też powiedziałam co chciał wiedzieć.
- W sumie też…dosiądziesz się? – Wskazał na miejsce obok, a ja nie miałam nic przeciw. Kiedy usiadłam dostrzegłam jego zeszyt. Rysował coś, ale to nie były zwykłe bazgroły.
- Co rysujesz? – W moich rękach wylądował jego szkicownik.
- Nic takiego, po prostu kiedy mi się nudzi biorę i coś bazgrze. – Wzruszył ramionami.
- To nie są bazgroły, te rysunki są naprawdę dobre. Uwierz mi, trochę się na tym znam.
- Chodziłaś na jakieś lekcje? – Jego pytanie mnie zaskoczyło.
- Tak, rok temu skończyłam. – Odpowiedziałam niechętnie. Nie lubiłam o tym rozmawiać, to było dla mnie zbyt trudne. Wiązałam z tym dużo niemiłych wspomnieć, a nie lubiłam do niech powracać.
- Chodziłam przez dwa miesiące, ale w naszej szkole żeby chodzić na takie kursy trzeba być…po prostu nie mogłem. – Zakończył.
- Tak, a zajęcia prywatne kosztują fortunę. – Kiedy to powiedziałam, pożałowałam. Przecież obok mnie siedział jeden z bogatszych dzieciaków w szkole. Dziwne było, że jeszcze nie uciekł. Uśmiechnął się tajemniczo i zaczął wstawać. A jednak…idzie.
- Tak bywał. – Zaczął zbierać swoje rzeczy. – Muszę już iść, ale dzięki za rozmowę.
- Proszę. – Nie wiedziałam za co dziękował. To był krótki dialog, który z nim odbyłam. Nic specjalnego.
- Jutro robię imprezę, wpadniesz? – Wyciągnął telefon. – Niall pewnie ciebie zaprosi, ale wiedz, że od gospodarza też masz zaporszenie. I masz być. – Zaśmiał się.
- Jasne, dzięki. – To było jedyne co udało mi się wykrztusić. „Niall pewnie ciebie zaprosi.” Cały czas miałam to w głowie. Zaczęłam trochę panikować, bo co jeśli blondyn…Nie, to było raczej nie możliwe.
***Z perspektywy Nialla***
Nie wieżyłem w to co robię. Za chwilę miałem wyjść na imprezę, a ja jeszcze odrabiałem historię. Zazwyczaj zostawiam to na później, albo po prostu oddaje wypracowanie w innym terminie. Tym razem skończyłem nawet przed czasem. W środę mieliśmy same luźne zajęcia, więc wtorkowy wieczór był idealny na imprezę. Zaprosiłem Charlotte, ale nie byłem pierwszy. Dostała zaproszenie od mojego przyjaciela, nawet nie wiem kiedy i jak. Przecież nawet się nie znali. Chciałem zabrać ją w inne miejsce, na prawdziwą randkę. Zasługiwała na to, ale nie wiedziałem za bardzo jak mam się do tego zabrać. Zwykłe kino i kolajca? Czy może spacer i kolajca? To nie było na moją glowę. Zwykle kiedy chciałem iść gdzieś z dziewczyną, było to moje łóżko. Rose zaś sama pchała się do wszystkiego i to ona wymyślała te wszystkie sprawy. W każdym razie, za dużo nie musiałem myśleć. Kiedy tak się zacząłem zastanawiać, znalazłem coś co mnie łączy z Harrym. Nigdy o nim nie myślałem, ale kiedy mój ojciec go zatrudnił nie mogłem przestać. Byłem na niego nawet zły, ale już mi przechodziło. W końcu to był jego syn, a ja musiałem się z tym pogodzić. Kiedy dojechałem na miejsce, dom był pełen ludzi. Na dole zazwyczaj wszyscy tańczyli i było zbyt glośno aby pogadać. Zayn spędzał tam bardzo mało czasu, tak jak i ja. Wszedłem na piętro i od razu skierowałem się do salonu. Pierwszą osobą jaką ujrzałem była Rose. Tak jak inne dziewczyny miała na sobie skukienkę, oczywiście obcisłą. Nie obchodziła mnie i nawet do niej nie podszedłem. Wzrokiem szukałem Charlie. Nie trwało to zbyt długo, bo stała razem z Danielle. Różniła się od tych wszystkich dziewczyn, miała na sobie szorty i zwykły biały top. Wyglądała seksownie. Pierwszy raz użyłem tego określania wobec Charlotte.
- Hej. – Objąłem ją od tyłu i lekko uścisnąłem.
- Cześć Niall. – Powiedziała wesoło, a ja mogłem poczuć alkohol, który wychodził z jej ust. Wódka zmieszana z miętą, nie mogłem się doczekać kiedy poczuje to mocniej. Chciałem ją pocałować, nawet bardzo.
- Prawda czy wyzwanie. – Ktoś zaczął krzyczeć, a ja wiedziałem co to znaczy. Każdy kto się znajdował w tym pomieszczeniu mógł w to zagrać. Nawet musiał, inaczej oznaczało że jest zwykłym tchórzem. Każdy kto przychodził na pierwsze piętro, musiał liczyc się z tym, że właśnie zostanie rozegrana jedna runda w jego obecności. Było to ryzyko, ale i zabawa. Wielka okazja do upicia się, ale i czas w którym każdy mół zostać wyśmiany. Ludzie zbierali się wkółeczku, a ja do niech dołączyłem. Charlotte i Danielle również. Spojrzałem na brunetkę, była troszkę zagubiona. Chciałbym złapać ją w tym momencie za rękę, ale to było nie możliwe. Siedziała dosłownie naprzeciwko mnie. Jako pierwszy zakręcił Zayn, jako gospodarz tej imprezy. Butelka wskazała na Dan. Tradycyjnie została spytana, co woli. Bez namysłu odpowiedziała „wyzwanie.”
- Masz wypić cztery kieliszki tequili bez popitki. – Wywróciła oczami i kiedy podano jej alkohol zrobiła to w mgnieniu oka. Tak jakby to było wielką łatwizną.
- Prawda czy wyzwanie? – Kolejny raz wypadło na Care. Miała za zadanie opowiedzieć wszystkim o swoim pierwszym razie. Nie było to nic ciekawego, bo zwykła akcja w kiblu. Nigdy jakoś o tym nie mówiła, ale większość dziewczyn w naszej szkole miało takie „przeżycia.” Po czterech kolejkach wypadło na mnie, wybrałem wyzwanie.
- Pocałuj najładniejszą dziewczynę w tym pomieszczeniu. – Wiedziałem kogo wybrać, oczywiście Charlotte. Wstałem i zbliżyłem się do niej. Złapałem za podbródek i delikatnie musnąłem usta. Tylko, że na tym się nie skończyło. Kiedy pozwoliła mi „działać” dalej splotłem nasze języki i wykonywałem mocniejsze ruchy. Nie był to zwykły delikatny pocałunek, tylko bardziej namiętny.
- Dobra, skończ już! – Wiedziałem kto nie może wytrzymać. Rose. Była wściekła, kiedy wróciłem na swoje miejsce jej mina była bezcenna. Kipiała złością, była cholernie zazdrosna. Zakręciłem butelką i strasznie mi się poszczęściło. Akurat wypadło na nią.
- Wyzwanie. – Powiedziała, zanim zdążyłem o cokolwiek spytać.
- Masz być miła dla wszystkich, którzy są w tym pokoju. Przez tydzień.
- Uważasz, że jestem wredna? – Zezłościła się.
- Tak. Jesteś wredną suką, która nie wie czego chce.
Nie odezwała się, tylko zakręciła butelką. Wiedziałem, że teraz na pewno nawet nie dotknie Charlotte. Oczywiście głównie o nią mi chodziło, bo skąd miałem mieć pewność, że nie powie jej nic złego? Nie miałem, aż do dzisiaj i przez cały następny tydzień. Cała gra skończyła się dość późno, a wszyscy byli nieźle podpici. Zwłaszcza Perrie, która aż wymiotowała.
- To było miłe. – Charlie także była wstawiona, jako jedyny wypiłem najmniej. Dziewczyna podeszła do mnie i zaczęła się ze mną przekomarzać. – Ładnie pachniesz. – Stwierdziła w końcu, a ja się cały czas śmiałem.
- Co chcesz robić? – Wypaliłem nagle.
- Nie wiem. Wymyśli coś, co mnie zaskoczy. – Nie musiałem długo myśleć. Przybliżyłem się do niej i znowu zaczęliśmy się całować. To było jedno z najmilszych wspomnień tego wieczoru. Staliśmy na środku pokoju i się do siebie zbliżaliśmy. Nikogo zbytnio to nie interesowało, bo na takich imprezach to była norma. Gorzej, jak szli na wyższe piętro, gdzie zaczynała się istna orgia. Inaczej tego nie można było nazwać.
- To nie było zaskakujące…spodziewałam się, że to zrobisz. – Uśmiechnęła się od ucha do ucha i poszła. Tak po prostu. Zacząłem za nią iść, ale nigdzie jej nie było. Szedłem wzdłuż korytarza, który był zawalony ludźmi. Z każdym krokiem było coraz bardziej ciemniej. Poczułem dłonie na mojej koszulce, ktoś mnie pociągnął do jednego z pokoi. Charlotte? Jej malutkie dłonie zaczęły błądzić po moim brzuchu i wyżej. Uśmiechnęła się tajemniczo i mnie pocałowała. Przyciągnąłem ją bliżej siebie, tak aby mogła opleść swoje nogi wokół mojego ciała. Zacząłem składać pocałunki na jej zimnej szyji. Czułem smak jej perfum, były słodkie. Tak jak ona sama. Delikatnie położyłem ją na łóżku, nie wiedziałem nawet gdzie jesteśmy. Byłem w każdym pomieszczeniu, ale było zbyt ciemno.
- Niall…- Urwała.
- Nie zamierzam…wiesz. – Zaśmiałem się.
- Nie o to chodzi, w końcu sama ciebie tu zaciągnęłam. – Opadłem obok brunetki i zacząłem uważnie słuchać. Wiedziałem, że chce o czymś porozmawiać.
- Wiem, że to może zabrzmieć dość idiotycznie…
- Na pewno nie będzie. Wszystko ma jakiś sens, uwierz mi. – Próbowałem ją jakoś zachęcić. Gdybym tego nie zrobił za pewno by nic nie powiedziała, zresztą gdyby nie alkohol też by jej tutaj teraz nie było.
- Czy ty masz jakieś plany wobec mnie? Ten cały bankiet i to w jaki sposób mnie całujesz…– Kiedy spytała, troszeczkę mnie to onieśmieliło. Jednak musiałem cos powiedzieć, cokolwiek. Tak żeby nie czuła się dziwnie w moim towarzystwie. Jednak chyba za długo się zastanawiałem. – Przepraszam, głupie pytanie.
Chciała wstać, ale jej na to nie pozwoliłem. Pochyliłem się nad nią i musnąłem w usta. Nie wiedziałem co mam powiedzieć i jak to wszystko wyjaśnić. To robiło się coraz bardziej skomplikowane. Kiedy zaprosiłem ją na bankiet, było to tylko z mojej inicjatywy. Jednak wszystko miało ukryte dno. Pieprzony zakład, którego nie dało się ominąć. Nigdy nie czułem tego co do tej dziewczyny. Zakochałem się? Nie mam pojęcia, nigdy nie byłem zakochany. Co najwyżej zauroczony w dziewczynie w szóstej klasie, no i może Rose. Nic więcej. Bałem się powiedzieć cokolwiek, aby jej nie zranić. Więc się nie odzywałem, ale to też było złe. Wszystko co robiłem, robiłem źle.
- Nie chce być tylko twoim przyjacielem. – Wypaliłem nagle, nie wiedziałem nawet co przed chwilą powiedziałem. Ale to była prawda, nie chciałem się z nią przyjaźnić. Chciałem czegoś więcej.

Kolejny w niedziele ;)
Komentujcie ^^

Ps. Nowa ankieta po prawej :D Ważne, abyście zaznaczyli co wolicie :)

24 komentarze:

  1. Awwww <3 Fajnie że Niallowi układa się z Charlie ;* Oby byli razem ;)
    Czeekam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. OOOO słodko! *___* . Ciekawe co będzie z tym zakładem, rozdział emejzing :) . Do następnego, pozdrawiam.xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie słodkie... awww. Uwielbiam ich. <3 Ale martwi mnie trochę Harry i ten zakład.

    OdpowiedzUsuń
  4. o boszzz.. kocham tego bloga. Fascynująco piszesz, tak realistycznie. Na prawdę nie mogę już się doczekać niedzieli :D
    Zapraszam do siebie. Liczę na komentarze ;*
    www.niebieskookiecudo.blogspot.com
    www.very-crazy-duo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne! Czekam do niedzieli. Martwi mnie to, że Charlotte z nimi pogrywa, a szczególnie z tego powodu szkoda mi Harrego. Bo Niall niby może mieć każdą no i ten zakład, a Harry nic takiego nie ukrywa

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowity! Wspaniały! Super! ja by go jeszcze opisać? =)
    Czekam z niecierpliwością na next'a

    OdpowiedzUsuń
  7. fantastyczny rozdział! wciągnął mnie tak, że siostra z sąsiedniego pokoju z 10x mnie wołała, a ja zareagowałam na nią dopiero jak przyszła do mojego pokoju i walnęła mnie w ramie ;D powodzenia w pisaniu, weny i oby więcej takich rozdziałów ;) xx @Nika1Dlove

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny!!! Strasznie się cieszę, że Charlie układa się z Niall'em i ciekawa jestem co z tym zakładem... Mam nadzieję, że im się poszczęści <3 :P Nie mogę doczekać się niedzieli :3

    Wera

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne ♥ czekam na next ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Awwwww chce czegoś więcej <3 *__* kocham twojego bloga, iciekawe czy będzie wiadomo kto ukradł tą kolie, i czy się przyzna sam czy ktoś go wygada (niewiem czemu mam tyle pytan w związku z kolią xD)
    zekam na next i życzę wenty :*
    Dosia :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Super, super, super! Trochę cię martwie tym, że Charlie bawi się tak z Niallem i Harrym. Blog jest cudowny, kocham cię i tego bloga! Hania.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudo! Od niedawna czytam tego bloga, ale bardzo mnie zachwycił

    OdpowiedzUsuń
  13. Masz talent jak nic. <3333333333

    OdpowiedzUsuń
  14. Woow! Nie jestem w stanie opisać jaki ten blog jest super.

    OdpowiedzUsuń
  15. W-S-P-A-N-I-A-Ł-Y

    OdpowiedzUsuń
  16. Ah Dlaczego muszę czekać z rozdziałem aż do niedzieli? On jest za bardzo ciekawy..

    OdpowiedzUsuń
  17. ROZDZIAŁ BĘDZIE WIECZOREM ! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. W końcu akcja z Niallem i Charlie <3 KOCHAM ICH !

    OdpowiedzUsuń
  19. *_* < 3 Boskooo. Kochaaam !

    P.S Zapraszan na ósmy rozdział : onestoryonedream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Awww ... słodziaki♥♥♥ kocham ich ale następny dopiero w niedzielę ??? WHY ?!

    OdpowiedzUsuń
  21. Niedawno ktoś mi podrzucił Twojego bloga i to było takie "woooow". Siedziałam do 24:00, żeby przeczytać dotychczasowe rozdziały ;) co Ci mogę powiedzieć, świetnie piszesz, pozazdrościć! Tyle się dzieje, czasem mam ciary! Mega! Pisz, pisz jak najwięcej! :D

    Marta D :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Next ! Next ! Next ! Next ! <3

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz buduję mnie do dalszego pisania. :)