sobota, 22 marca 2014
Moment For Me Rozdział 31
Zastanawiałam się ile to jeszcze potrawa. Przez ile będę tutaj trzymana? Miałam tak dużo pytań, a zero odpowiedzi. To mnie najbardziej nurtowało. Myślałam nad tym sporo czasu, bo aż całą noc. Sądziłam, że nie chcą mnie zabić. Bo po co by mnie chowali? Łatwiej byłoby zrobić to od razu. Jedną ręką dotknęłam mojej zranionej twarzy. Miałam ranę, ale nie tylko tu. Siniaki pokrywały całe moje ciało, ale to był najmniejszy problem. Nie wiedziałam co się dzieje z moją „współlokatorką”, jeśli można to tak nazwać. Zabrali ją kiedy spałam, a przynajmniej próbowałam. Nie zmrużyłam oka, w takim miejscu się nie dało. Kiedy zamykałam oczy widziałam coś czego nie powinnam widzieć. Tak jakby moje koszmary, o których próbowałam zapomnieć. Wszystko to wychodziło na jaw właśnie teraz, kiedy zostałam uprowadzona. W głębi duszy miałam nadzieje, że zaraz to się wszystko skończy. Wpadnie tu ktoś i mnie zabierze. Daleko od tego wszystkiego, w bezpieczne miejsce, gdzie nikt nie będzie mógł mi zrobić nic złego. Przez ten czas myślałam prawie o wszystkim. Także o Niallu. Dlaczego kiedy byłam…nawet nie potrafiłam nazwać gdzie, myślałam właśnie o nim? Może chciałam aby to on tu wpadł i mnie stąd zabrał? Nie wiedziałam czego chce. Nigdy nie wiedziałam. Nigdy nie miałam marzeń. Wszystko toczyło się z chwili na chwilę. Miałam czas aby się nad tym zastanowić wiele razy, ale nie potrafiłam. Moje życie było zbyt normalne, ale ja chciałam to zmienić. Chciałam zrobić tak jak w tych wszystkich filmach. Machnąć magiczną różdżką i to zmienić. Tylko, że to było nie możliwe. Musiałam zrobić to za pomocą własnych sił, bo inne by mi nie pomogły. Nie było takiej możliwości. Właśnie potrzebowałam tych zmian i mogłam ich dokonać. Za pomocą blondyna. Cały czas w głębi duszy czułam coś niezwykłego kiedy tylko o nim pomyślałam. Powinnam coś z tym zrobić, ale byłam zbyt głupia. Może to też przez to, że znamy się dość krótko. Przecież to za krótko, aby się…zakochać. A co jeśli jestem już zakochana? Czy to uczucie wiązało się z tymi wszystkimi niesamowitymi rzeczami? Kiedy myślałam o nim biło mi serce, tak jakby zraz miało uciec. Kiedy byłam z nim sam na sam czułam się wyjątkowa. Kiedy mnie całował…Czy to wszystko mogłam nazwać uczuciem, takim prawdziwym? Zakochałam się w chłopaku, którego znam tak krótko? Niektórzy mówią, że wystarczy jedno spojrzenie aby się zakochać. Tylko czy tak było w moim przypadku? Wystarczyło to jedno spojrzenie i wszystko stawało się jasne? Za dużo pytań. Musiałam z nim porozmawiać. Tylko rozmowa mogła mnie w tym upewnić, albo totalnie to wszystko zaprzeczyć.
- Nie płacz. – Jęknęłam sama do siebie.
Z niewiadomych przyczyn zaczęłam się mazać. Musiałam być silna, bo niby co da mi to że zacznę płakać? To oznacza, że jestem za słaba. Musiałam pokazać, że tak nie jest. Nawet jeśli to oznaczało kłamstwo. Nikt przecież nie jest idealny. Każdy ma prawo skłamać, a zwłaszcza takim ludziom jak ci, którzy mnie tu trzymali. Czułam się jak tygrys w klatce. Nie mogłam wyjść i praktycznie wykonywałam ich polecenia. Jednak taka była moja rola w tej całej grze. Co to za gra? Sama nie wiem, ale miałam nadzieje, że niedługo się skończy. Nie będzie pól do przejścia i wszystko wybuchnie. Skończy się, tak po prostu.
- Wypuście mnie, proszę. – Nie skończył się, mój płacz dalej trwał. Nic nie mogłam na to poradzić. Nie potrafiłam ukryć swoich emocji. Jedynie mogłam je zasłonić. Skuliłam się w mały kłębek i twarzą do materaca leżałam i szlochałam. Każda łza była dla mnie wyczerpująca, tak jakbym płakała całą moją energią. Wiem, to jest nie możliwe. Jednak ja się tak czułam. Jakby to wszystko wysysało całe moje emocje. W jednej chwili byłam bezsilna, jak jakieś warzywo.
- No hej. – Był to wesoły kobiecy głos, ale się nie obróciłam. Nie miałam ochoty ani siły. Słyszałam jak ta osoba podchodzi i staje nade mną. Dotknęła moich włosów i założyła je za ucho. Przez chwilę poczułam się bezpieczna, jakby to był ktoś mi bliski. Jednak się myliłam. Kobieta mnie uderzyła.
- Wstawaj słyszysz! – Krzyczała. Teraz także jej się bałam, cholernie się bałam. Obawiałam się co ze mną zrobi.
- Nie mogę. – Szepnęłam.
- To ci pomogę. – Zaśmiała się. Poczułam jak odchodzi, jak znika za tymi cholernymi drzwiami. Nie było jej z dwie minuty, a kiedy przyszła poczułam jak robię się cała mokra. Woda kapała ze mnie, tak jakbym została wrzucona do wanny. Kiedy się podniosłam zobaczyłam kim jest tajemnicza kobieta. Myślałam, że się załamie. Za szybko ufam ludziom, ale jak można zacząć ufać osobie którą zna się zaledwie kilka minut?
- Emma? – Mój głos drżał.
- Niespodzianka kochanie. – Na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmiech.
***Z perspektywy Harrego***
Wiedziałem z kim jest Charlie, oczywiście. To było do przewidzenia w pewnym momencie, ale nie takim. Robiłem wszystko tak jak chciał, a teraz ją porywał. Co z nim jest nie tak? Nie powinien jej dotykać, śledzić a co dopiero porywać. Bałem się o nią. Jay nie jest zrównoważonym człowiekiem.
- Przestań tak chodzić, zaraz zrobisz dziurę w podłodze. – Nie mogłem usiedzieć na miejscu, to prawda. Ale Louis był ostatnią osobą która mogła mi mówić o takich rzeczach. Jeszcze nie dawno to on wyglądał jakby ze świrował, a teraz czepiał się mnie.
- Jadę jej szukać, nie będę na darmo tu siedział. – Zerwałem się i pobiegłem na górę po coś do ubrania. W końcu miałem na sobie tylko bokserki, co nie było dość mądre.
- Jadę z tobą, ale ja prowadzę. – Usłyszałem głos przyjaciela. Zrobiło mi się lżej na sercu, że nie będę musiał siedzieć sam w samochodzie przez najbliższe kilka godzin. Zresztą miałem wrażenie, że zniknięcie Eleanor ma również sporo wspólnego z Jayem. Miałem tylko nadzieję, że nic im obu nie jest. Po dwudziestu minutach byliśmy w drodze do jednego z miejsc na naszej liście. Louis zapisał na niej z piętnaście budynków, jednak od czegoś było trzeba zacząć.
- Te dokumenty…co w nich było Harry?
- Nie mam pojęcia. Wykradłem je, a potem zawiozłem Jayowi. Nic więcej.
- Jestem pewien, że to w nich tkwi przyczyna zniknięcie Charlotte.
- On jest zdolny do wszystkiego, więc jeśli mu się coś za marzy to to robi.
Szukaliśmy jakiej kol wiek wskazówki przez cały czas. Tylko na marne, nic nie znaleźliśmy. Do domu wróciliśmy praktycznie na drugi dzień, bo aż o drugiej w nocy. Byłem tak zmęczony, że nawet nie zdążyłem odrobić lekcji. Zresztą kogo ja oszukuje, nigdy nie odrabiam. Próbowałem zasnąć, ale nie mogłem. Cały czas myślałem o tym co się teraz z nią dzieje. Chciałem sprawić, aby pojawiła się obok mnie i była bezpieczna.
- W czym ci mogę pomóc? – Jej głos rozchodził się po całym mieszkaniu. – Harry do cholery!
- Tutaj. – Nie mogłem utrzymać powagi.
- Będziesz się teraz ze mną bawił w kotka i myszkę? – Zbliżała się, była coraz bliżej.
- Nie. – Kiwnąłem głową, mimo tego że mnie nie widziała. – Ułatwię ci to.
- Tak myślisz? – Była szybsza ode mnie, znalazła mnie. Usiadła obok i zaczęła przyglądać się mojej klatce piersiowej. Było to dosyć dziwne, ale nie przeszkadzało mi to. Uwielbiałem jak patrzy na mnie w ten sposób.
- To jak, co mam dla ciebie zrobić? – Zachichotała. Uwielbiałem jak się śmieje.
- Po prostu mnie nie opuszczaj. Nigdy.
To wszystko było tak realne, aż za bardzo. Zacząłem się kręcić i w końcu musiałem się obudzić. Dzwonił mój telefon. Numer nieznany. Przez chwilę byłem zbyt zamyślony, aby cokolwiek zrobić. „To tylko sen Harry”. Ocknąłem się i kliknąłem na zielony przycisk.
***Z perspektywy Charlie***
Nie wiedziałam ile jeszcze wytrzymam. To było ponad moje siły. Nigdy nie czułam się gorzej, to było nie do wytrzymania. Emma zabrała mnie do jakiejś klitki w której po prostu zaczęli mnie ćpać. Dostałam w żyłę, bo inaczej nie można o tym powiedzieć. To o czym myślałam w tamtej chwili było inne. Nie umiem po prostu tego określić. Nigdy się tak nie czułam, chyba że pod wpływem dużej ilości alkoholu. Jednak to dalej nie było to samo. Byłam silniejsza i mój mózg pracował inaczej niż zazwyczaj. Czy byłam szczęśliwa? Może wtedy wydawało mi się że tak, ale teraz wiem że to była nieprawda. Obok mnie leżała nieprzytomna Eleanor, nie wiedziałam co mam zrobić. Jednak trzęsienie nią nic nie dało. Krzyki i płacz również. Nie mogłam nic zrobić, nikt nie reagował. Pozostało mi czekać, musiałam czekać na jakikolwiek ruch z ich strony.
- Nie płacz. – Dziewczyna jęknęła.
- Nic ci nie jest? – Zrobiłam na odwrót, zaczęłam coraz bardziej płakać.
- Dali mi jakieś tabletki. – Jej głos się łamał, była słaba. – Nic mi nie będzie.
- Mówisz to tak jakby to było nic. – Nie mogłam opanować płaczu, był silniejszy. – Eleanor, proszę powiedz, że nam nic nie będzie. Błagam powiedz że wyjdziemy stąd cało. Chcę wrócić do domu, nie wytrzymam dłużej tutaj.
- Masz moje słowo. – Uśmiechnęła się, a potem zamknęła powieki. Przez chwilę bałam się, że po prostu coś jej się stało. Jednak na całe szczęście oddychała. Było to czuć i słuchać. Postanowiłam wziąć z niej przykład i także się przespać. Potrzebowałam snu, chyba był najbardziej realną rzeczą w tym miejscu i najbardziej potrzebną na tą chwilę. Zamknęłam powieki i próbowałam się zdrzemnąć. Tylko że to nie było takie proste. W mojej głowie miałam różne scenariusze. Były zbędne, ale nie mogłam sobie tego wbić. Nagle coś trzasnęło, nie potrafiłam powiedzieć co to było. Po prostu wielki huk, który obudził brunetkę.
- Co to mogło być? – Spytałam oczekując odpowiedzi, jednak jedyne co uzyskałam to kręcącą się głowę Eleanor. Serce zaczęło mi bić coraz bardziej, nie wiedziałam co mam robić. Czułam, że to nie był normalny trzask. Coś musiało się stać, coś poważniejszego. Siedziałam i czekałam z nadzieją, że ktoś tu wparuje i powie że idziemy do domu. Jednak nic takiego się nie stało. Moje powieki było coraz bardziej cięższe, ale coś nie pozwalało mi zasnąć. W pewnym sensie miałam racje. Drzwi do pomieszczenia raptownie się otworzyły. Pojawiła się w nich Emma.
- Idziemy Charlie. – Złapała mnie za nadgarstek. Nie pozwalała mi się ze sobą szarpać. Po prostu prowadziła mnie przed siebie, a ja nie wiedziałam co to ma wszystko znaczyć. Zatrzymałyśmy się dalej niż zwykle. Przywarła mnie do ściany i kazała się nie ruszać. Nie mogłam z nią dyskutować, za bardzo się bałam. Głównie dlatego, że stało za nią dwóch umięśnionych facetów. Złapała mój nadgarstek i szybkim ruchem wstrzyknęła coś do niego.
- Nie chcę! – Krzyknęłam jej prosto w twarz. Szybko tego pożałowałam, bo dostałam od niej w twarz. Czułam jak mój policzek płonie.
- Nie będziesz mi mówić czego chcesz. Jesteś tutaj, gdzie ja mam cię pilnować. I od teraz będziesz cicho jasne?
- Yhy. – Pokiwałam twierdząco głową.
- Emma! – Ktoś krzyczał z sąsiedniego pokoju, a ja prawie ogłuchłam.
- Już wszystko skończone. – Uśmiechnęła się sama do siebie. – Możemy jechać.
- Wspaniale. – Znowu krzykną.
Z lewej kieszeni kurtki wyjęła coś metalowego. Dwa kółka, którymi postanowiła mnie spiąć. Mogłam się domyśleć, że mnie nienawidzi. Ścisnęła tak mocno, że już w pierwszych minutach miałam rany. Na całe szczęście ręce miałam na przodzie. Co ułatwiało mi chodzenie. Musiałam wyglądać okropnie, włosy posklejane, a oczy opuchnięte. Tak, szłam nie wiadomo gdzie z nie wiadomo z kim i martwiłam się o własny wygląd.
- Najlepiej jeśli wyjdziemy tędy. – Jeden z mężczyzn zaczął coś tłumaczyć Emmie. Wyglądali na bardzo zajętych, a ja pomyślałam o czymś głupim i jednocześnie mądrym. Zaczęłam biec, mimo braku jakich kol wiek sił. Musiałam, to była ta chwila kiedy mogłam się stamtąd wydostać. Mijałam pokoje, korytarze a nikt za mną nie biegł. Czy to nie dziwne? Pewnie, że nie. Wiedzieli że tak po prostu nie dam rady. Upadłam, tak jak się tego spodziewali. Zaczęłam płakać, a ktoś zaczął we mnie kopać.
- Zostaw ją! – Słyszałam jak ktoś biegnie, szybkie kroki.
- Zasłużyła. – Kobieta nie dawała za wygraną, chciała mnie zabić. Próbowała do tego dążyć, jednak oni zdecydowanie byli przeciwni. Oderwali ją ode mnie i przyłożyli jej pistolet do głowy. Przyparta do ściany patrzyłam na to wszystko jak przez mgłę. Mówili coś do niej, a ona się śmiała.
- No dalej strzelaj! – Krzyczała na cały głos.
- Dlaczego jesteś taka nadpobudliwa? – Nie rozumiałam tych ludzi, w jednej chwili chce ją zabić, a w drugiej dotyka ją po wszystkich intymnych miejscach. Nie mogłam na to patrzeć, ten człowiek był obrzydliwy. Brzydziłam się nim.
- Dalej chcesz mnie zabić? – Emma zaczęła się śmiać, tak jakby było coś w tym zabawnego. W tamtej chwili mogłam zacząć uważać ją za psychicznie chorą dziewczynę.
- Tak. – Jedno krótkie słowo i strzał.
Ciało opadło na dół, a on usiadł obok mnie. Złapał za kolano i się uśmiechnął. Wpadłam w histerię, wszędzie widziałam krew. Mój mózg w tamtej chwili wariował. Na moich oczach zbito człowieka. Widziałam jak umiera, jak jego czaszka się rozpryskuje. Nigdy nie byłam tak zdezorientowana. Pogubiłam się w tym wszystkim, miałam nadzieje że to tylko jakiś sen. Znowu.
Kolejny w środę.
PS. KOMENTUJCIE, PROSZĘ :)
Możecie tutaj wejść? Pytania do czytelników.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ZA-JE-BI-STY !! Kocham akcje i to opowiadanie. Weny, weny xD
OdpowiedzUsuńO matko!! Straszny ale za razem fantastyczny! ♡♥♡♥
OdpowiedzUsuńMajka♥
To jest CUDOWNE! :*
OdpowiedzUsuńJezu, świetny ! Jestem ciekawa co będzie dalej ! Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńNatalie 💕
Super, od poczatku ta Emma mi niepasowala xD I wgl caly rozdzial taki kryminalny ;) a koncowka jeszcze bardziej :o ale nawet takie lubie xD I ciekawe co Bedzie z Charlie :( zycze wenty i czekam z niecierpliwoscia na next :D
OdpowiedzUsuń/Dosia :*
O jejjku świetny jest :* czekam na nn ♥
OdpowiedzUsuńWow !! On jest Superaśny !
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, tylko nie mogę sobie przpomnieć kto to ta Emma ♡
OdpowiedzUsuńEmma to dziewczyna, z którą Charlie rozmawiała w pracy, w poprzednich rozdziałach
UsuńSuper! Niezwykły jak zawsze. Rozdział był długi, co mi się podoba. Na końcu było trochę strasznie, ale bardzo ciekawie <33 Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńDhjsidhshshgsishhsoshzhsugz omgg! :) wiedzialam, ze będzie Emma :) super super superrrrrrr!
OdpowiedzUsuńMarta D
Cudowne kocham kocham kocham
OdpowiedzUsuńCzemu to dziś nie jest środa???
świetny rozdział :) biedna Charlie i El ;/ czego Jay od nich chce.. przecież Harry robi to co on chce ;/ nie moge sie doczekać kolejnego.. tyle pytań ;) do następnego xx @Nika1Dlove
OdpowiedzUsuńSkończyłam czytać ten rozdział z takim szokiem. Ze co?! Kto kogo zabił? I w ogóle czemu?? Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji, ale jest świetny. Mam jeszcze wiele pytań i czekam na odpowiedzi w następnym rozdziale.
OdpowiedzUsuńhttp://myfanfictionwithonedirection37.blogspot.com/
Super ja zawsze! Straszne, ale uwielbiam to! Czekam do środy. Hania.
OdpowiedzUsuńJejku świetny! *_* Taki kryminalny ;) Podoba mi się. Ciekawe co będzie dalej z Charlie... Życzę weny i czekam na next :>
OdpowiedzUsuńJbc to pisała wierna czytelniczka Wera ;)
UsuńJedyne co mam w głowie to.. HAHXJSJDKIAHALQOWOJSHSQPLAXJHWYGAGSUEHDKCJXOOAAOSDLDJDBIDKDI ZAAAJEBISTY :*
OdpowiedzUsuńNiesamowity, strasznie ciekawy. Kto uratuje Charlie? Niall czy Harry? A może żaden z nich? Nie wiem. Wiem tylko że to zajebisty blog!!! :)
OdpowiedzUsuńSuper! Mam świetny styl pisania i talent. Czytałąm twoje wcześniejsze blogi, ale ten jest zdecydowanie najlepszy! Tyle się w nim dzieje. Nigdy nie komentuje rozdziałów, ale teraz chyba zacznę! Podpisuję się misia. Misia.
OdpowiedzUsuńExstra! MASZ SUPER STYL!!! czekam na następny do środy, nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńNiesamowity i boski! Bardzo podoba mi się ten rozdział. <33 ;)) Do środy jeszcze tak długo...
OdpowiedzUsuńJak zwykle boski. Masz talent. :)
OdpowiedzUsuńNiezwykły <3
OdpowiedzUsuńSuper, super, super! Świetnie to opisujesz jak zawsze. Nie mam słów. <33 Dobrze, że jutro jest środa.
OdpowiedzUsuńKocham to. :) Ciekawe kiedy wypuści Charlie. Gdzie oni teraz ją zaprowadzą? Czy Jay ją zgwałci? Nieco kryminalne, ale bardzo ciekawe. :) Czekamy do środy. ;*. ~Bella.
OdpowiedzUsuńExstra! Super, super, super. Mniam ;) <3 :3
OdpowiedzUsuńO której godzinie kolejny?
OdpowiedzUsuńKiedy następny?
OdpowiedzUsuńJa chcę juz następny!!!!
OdpowiedzUsuń