niedziela, 16 marca 2014

Moment For Me Rozdział 29


                       Sobotni poranek był dla mnie udręką, z powodu dwóch oczywistych rzeczy. Jedna to taka, że musiałam w końcu ogarnąć syf w pokoju. Lecz musiałam, nie oznacza chciałam. Druga była nieco inna. Dość rzadka, bo zdarzała się raz do roku. Miałam urodziny. Tak, kończyłam dziewiętnaście lat. Było to trochę przygnębiające, bo czułam się nieco stara. Usiadłam na łóżku i bacznie obserwowałam pomieszczenie w którym się znajdowałam. Pomimo tego, że był to mój pokój coś mi w nim nie pasowało. Zamrugałam kilka razy i przed szafą dostrzegłam czerwone pudełko. Nie było one nie wiadomo jakich rozmiarów, ale małe też nie było. Delikatnie je rozpakowałam i to co znalazłam w środku trochę mnie zaskoczyło. Na samej górze leżała peruka, blond włosy sięgające mi do połowy szyi. Srebrna sukienka z cekinami i jakieś wisiorki. Niestety prócz tego nie było żadnej informacji. Najważniejsze było to, od kogo to dostałam i czy w ogóle jest dla mnie. Nie mogłam się dowiedzieć tego od mamy, gdyż od piątej rano miała być w pracy. Pozostało mi tylko czekać na dalsze wskazówki co do znalezionej paczki. Zmieniłam swój strój i wzięłam się za porządki. Najpierw poskładałam ubrania, a potem ścierką starłam kurz z mebli. Nie powiem było jego troszkę sporo. Nie powinnam być zdziwiona, w końcu nikt tutaj nie sprzątał od wieków.
- Loosened the noose then let go of the rope - Zaczęłam nucić sobie pod nosem słowa piosenki. Miałam pewność że nikt mnie nie słyszy i że się nie ośmieszę. W końcu kto by chciał, aby ktokolwiek wyśmiewał jego za brak talentu. Po godzinie sprzątania w końcu zeszłam na dół. Potrzebowałam śniadania i dużej kawy.
- Nie wieże. – Zaśmiałam się sama do siebie. Na stole stało drugie pudełko, tylko nieco mniejsze. Tym razem do wierzchu była przyczepiona karteczka. A na niej tajemniczy numer.
„938-098-263 Jak masz na imię?”

- Co to ma być? – Zaczęłam zadawać pytania, na które nawet nie znałam odpowiedzi. Niestety nikogo nie było i nikt nie raczył mi tego wszystkiego wyjaśnić. Znowu miałam się bawić w podchody. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam pod dany numer. Przemiła pani zadała takie same pytanie, jak na kartce. Odpowiedziałam poprawie, po czym kazała mi przyjechać pod dany adres. W mojej głowie zaczęła się gonitwa myśli. Od kogo to wszystko? Do czego to zmierza? Czy będą kłopoty? Usiadłam na krześle i zaczęłam się śmiać. Nie codziennie dostaje się tak dziwne zadania do wykonania, ale też nie codziennie miała się urodziny. Czułam, że to ma coś z tym wspólnego.
    ***Z perspektywy Harrego***
- Szukaliśmy wszędzie. Nie wiem gdzie ona jest…- Louis był wykończony, zresztą nie tylko on. Eleanor przepadła jak kamień w wodę, a Jay zniknął. Kazał mi zwolnić się z pracy i o nic nie pytać. Nie zrobiłem tego, bo po co? Znając życie kazałby z powrotem się tam zatrudnić. Dokumenty które „pożyczyłem” od ojca z powrotem powędrowały do jego biura. Przynajmniej z tym był spokój, ale nic więcej.
- Lou, jest możliwe, że on…? – Urwałem.
- Przecież to jest jasne! – Krzyknął. – Jay za to zapłaci. – Zaczął się krzątać po pokoju.
- Zgłośmy to na policję. Przecież ona zaginęła, nic nie zostawiła. Żadnej informacji.
- Nie wiem czy to dobry pomysł, a jeśli to jego sprawka? Co wtedy? – Lou miał zawsze racje, ale przecież nie mogliśmy dalej bezczynnie siedzieć. Kiedyś musieliśmy z nim skończyć, a teraz właśnie nadarzyła się taka okazja.
- Znajdą go, dostanie za swoje. – Próbowałem go jakoś przekonać.
- My także Harry. Pójdziemy siedzieć, wiesz za co.
- Tak, nasza przeszłość nie jest kolorowa. – W tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Powolne dźwięki rozchodziły się  po mieszkaniu. Oboje z brunetem spojrzeliśmy na siebie ze zdziwieniem. Żaden z nas nie spodziewał się gości.
- Co jeśli to Jay? – Spytałam, a Louis wskazał na komodę. Kiwnąłem głową i wyciągnąłem z niej dwa pistolety. Jeden podałem przyjacielowi, a drugi znalazł się w moich dłoniach. Ostrożnie otworzyliśmy drzwi i gotowi strzelać zobaczyliśmy kto tak naprawdę w nich stoi.
- Chyba nie chcecie mnie zabić? – Nessa, to była tylko ona. Bez żadnego wytłumaczenia wparowała do środka i się rozgościła. No tak, zaczynała zachowywać się jak u siebie.
- Wiem coś co wam pomoże. – Powiedziała całkiem poważnie.
- Możesz jaśniej? – Razem z Louisem usiedliśmy naprzeciwko blondynki. Długo czekaliśmy na jakąkolwiek odpowiedź. Odpaliła papierosa i poprosiła o wódkę. Spełniliśmy jej życzenia, ale dalej nic. Tak jakby myślała. Tylko czy takie dziewczyny w ogóle myślą?
- Halo! – Brunet się uniósł.
- Informacja za informacje? – Napiła się alkoholu i po raz kolejny zaciągnęła się papierosem. Nie mogłem na nią patrzeć, więc zrobiłem to samo. Odpaliłem papierosa.
- Gadaj czego chcesz.
- Zacznę od ciebie. – Wskazała na moją osobę. – Wykradłeś złe dokumenty.
- Skąd o tym wiesz? – Byłem zaszokowany.
- Wiecie, że Charlotte jest śledzona? – Zadała pytanie, a mnie aż nosiło. Powinna pierw odpowiedzieć na moje, ale nie. – Wiecie!


- Tak. – Louis ziewnął. Tak jakby to był temat przy którym można spać. Tylko, że tak nie było. Po minie Vanessy widziałem, że się dopiero rozkręca.
- Super. – Zaśmiała się. – To teraz posłuchajcie, tylko tak żebym nie musiała powtarzać.
- Słuchamy.
- Wykradłeś złe dokumenty Harry. Na początku Jay był strasznie wkurzony, nawet nie chcielibyście jego widzieć. Tylko, że potem się ucieszył. Był zadowolony z tej pomyłki.
- Poczekaj! – Przerwałem. – Wytłumacz nam skąd to wszystko wiesz.
- Byłam tam, wiem wystarczająco dużo.
- Przecież jeszcze niedawno chciałaś go wsadzić za kratki.
- Kto powiedział że dalej nie chce? Nie przerywajcie mi to wam wszystko wyjaśnię. – Syknęła.
- To robi się nudne, spadam. – Louis wstał od stołu i wychodził. Tak po prostu chciał mnie z nią zostawić. Jednak z drugiej strony wcale mu się nie dziwiłem.
- Chyba wiem gdzie jest Eleanor. – Głos Nessy ucichł. Zresztą nie tylko jej. Lou natychmiast się zawrócił i spojrzał na nią jakby powiedziała nie wiadomo co.
***Z perspektywy Charlie***
Byłam ubrana jak Merlin Monroe, a obok mnie siedziała Kleopatra. Oczywiście mowa o Naomi, twierdziła, że tak będzie zabawnie. Miała mnie zabrać do jakiegoś klubu, gdzie jak uważała będzie kilku naszych znajomych. Siedziałyśmy w samochodzie i już prawie dojeżdżałyśmy na miejsce. Nawet nie wiedziałam w jakim klubie mamy imprezować. Ani kto konkretnie będzie.
- I jesteśmy na miejscu.
- Wspaniale Kleopatro. – Zaśmiałam się.
Weszłyśmy do budynku w którym panowała istna cisza. Byłam pewna, że lokal na górze jest zamknięty. Każdy schodek, który prowadził na górę był dobrze oświetlony małymi lampkami. W końcu stanęłam przed wielkimi szklanymi drzwiami. Po omacku znalazłam klamkę i ją nacisnęłam.
- Wszystkiego Najlepszego! – Usłyszałam wielki huk, który został wypowiedziany przez ogromną ilość nieznajomych mi osób. Zaczęli do mnie podchodzić i składać mi życzenia. Byłam jak w jakimś transie, nie wiedziałam co się dzieje. Tego wszystkiego było po prostu za dużo. Miało być tylko kilka osób, ale nie. W klubie było ich około trzystu. Po kilku minutach przyjmowania życzeń dostałam od Kleopatry kieliszek wódki. Kiedy go wypiłam poczułam się nieco lepiej.
- Mam nadzieje, że będziesz się dobrze bawić. – Batman mnie uściskał i podał zieloną torebeczkę, która była dosyć ciężka. – Wszystkiego Najlepszego.
- Dzięki. – Uśmiechnęłam się. Nie wiedziałam za bardzo komu mam dziękować. Jednak, kiedy podeszła do niego Danielle przebrana za…nawet nie wiem kogo to od razu uświadomiłam sobie kim on jest. Było to dosyć proste, bo był to Liam. Dan tylko do niego podchodzi w ten sposób, więc łatwo się domyśleć. Po drugim drinku zaczęłam się rozglądać za Niallem. Czy on też tu był? Było to cholernie trudne, bo każdy miał na sobie jakiś kostium. Niektórzy byli rozpoznawalni, ale inni zaś nie za bardzo.
- Dobra, teraz na nas kolej. – Naomi mnie objęła i zaczęła się śmiać.
- Jaka kolej? – Nie za bardzo ją rozumiałam.
- Kolej prezentu. Mamy nadzieje, że będzie przydatny. – W moich rękach wylądowało pudełko, było dosyć spore. Kiedy udało mi się je otworzyć doznałam szoku. Była w nim torebka od Chanel. Zawsze chciałam mieć taką torebkę, ale kto wydaje tyle pieniędzy na takie rzeczy?
- Nie mogę tego przyjąć, przecież to kosztuje majątek! – Prawie krzyknęłam, w klubie było strasznie głośno.
- Nie marudź, tylko bierz. – Obie się zaśmiały i odeszły. Tak jakby bały się że zacznę im to wkładać w ręce. Cieszyłam się z tego prezentu, ale z drugiej strony nie mogłam jego przyjąć. Jednak mogłam się im obu zrewanżować, równo za tydzień. Kleopatra i nierozpoznawalna mi osoba obchodziły razem urodziny. Tydzień po moich.
Przez kolejne dwie godziny tańczyłam z batmanem, potem siedziałam przy barze z kobietą kot. Która była bardzo miła, chociaż jej nie znałam. Tańczyłam także z Kubusiem puchatkiem, który chodził ze mną na matematykę. Kiedy skończyłam swojego trzeciego drinka wpadłam na Zayna. Oczy mu się błyszczały, a u swego boku miał piękną dziewczynę. Jak przystało na tego typu imprezach, złożyli mi życzenia i kazali się dobrze bawić. Uśmiechnęłam się i poszłam dalej. Mianowicie szukać toalety. Była prawie na samym końcu sali. Załatwiłam swoje potrzeby i poprawiłam makijaż. Nie trwało to zbyt długo, może nawet mniej niż pięć minut.
- W końcu Cię znalazłem. – To było on. Przebrany za…i znowu nie wiedziałam za kogo. Uśmiechnięty od ucha do ucha przytulił moją osobę i zaczął się śmiać.
- Też się cieszę, że ciebie widzę. – Krzyknęłam, a on zmrużył oczy. Mimo, że byliśmy dalej od tych wszystkich ludzi, dalej było ciężko się dogadać. Złapał mnie za rękę i gdzieś pociągnął. Nie stawiałam się, bo po co? Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia, było ciemno. Jednak ta ciemność nie trwała długo. Poczułam jak odrywa swoją dłoń od mojej i znika. Nagle nade mną rozbłysło się światło.
- Chciałam Ci to dać. – Podał mi pudełeczko. – Wszystkiego najlepszego.
- Nie trzeba było. – Otworzyłam prezent, a zawartość jego wprawiła mnie w wielkiego banana na twarzy. Złoty wisiorek, który miał piękną przywieszkę. Na końcu jego był przywieszony ołówek. Oczywiście nie był prawdziwy, była to tylko przywieszka. Nie sądziłam, że można kupić takie rzeczy.
- Szczerze, to nie wiedziałem co ci się spodoba. Perrie mi pomogła. – Złapał za dwa końce wisiorka i kazał mi się obrócić. Po chwili miałam go na sobie. Pasował idealnie, nie był za długi, ani za krótki. Przywieszka nie chowała się pod sukienkę, była doskonale widoczna.
- Jest piękny. – Po chwili zadumy zbliżyłam się do blondyna i musnęłam go w usta. – Dziękuje.
- Ja też dziękuje. – Blondyn ujął moją twarz swoimi dłońmi. Jego oczy wpatrywały się w moje, usta zbliżyły do moich warg i lekko je dotknęły. Poczułam jak się uśmiecha, jak przybliża się do mnie. Plecami przywierałam do ściany, była zimna. Zaś z drugiej strony buchało gorąco. Zaczęłam błądzić rękoma po jego torsie. W tamtym momencie nie myślałam o tym co robię. Nie obchodziło mnie to, że za chwilę mogliśmy zrobić coś czego będziemy potem żałować. Po prostu robiłam to na co mam ochotę. I tak, mogę powiedzieć, że miałam ochotę na niego. Bo niby dlaczego przy każdym jego dotyku po całym moim ciele przechodziły dreszcze? Za każdym razem, kiedy mnie całował chciałam aby to trwało wiecznie. Czy to była przyjaźń? A może coś więcej? Przyjaciel to raczej ten, z kim można posiedzieć i pogadać. Przyjaciele nie powinni tak postępować. Nie powinni się całować, ani obmacywać. Może nie robiliśmy tego drugiego, ale mogło do tego dojść. Za każdym razem kiedy spotkałam Nialla, pytałam się samą siebie kim dla siebie jesteśmy? Może dlatego, że nigdy nie będziemy kimś więcej niż przyjaciółmi? Chce tego? Zbyt wiele razy już o tym myślałam, powinnam wiedzieć o tym doskonale. Jednak nie potrafiłam zmusić się do takiej decyzji.
- I co dalej? – Jego śmiech wyrwał mnie z myśli. Nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłam się na łóżku. Blondyn leżał nade mną i był bez koszulki. Przegapiłam coś?
- Zaproponuj coś. – Uśmiechnęłam się.
- I żyli długo i szczęśliwie. – Jego wargi dotknęły mojego czoła. Opadł obok mnie i złapał za rękę.
- Niall? – Spytałam. Spojrzał na mnie i wydał z siebie krótkie porozumiewawcze „Hmmm.”  
- Cieszę się, że cię spotkałam. – Wypaliłam, a może nie. Naprawdę się cieszyłam. W tamtym momencie nie mogłam myśleć inaczej. Leżał obok mnie najprzystojniejszy chłopak jego znam. Tak, cholernie się cieszyłam, że mam go obok. „Najprzystojniejszy, bez dziewczyny.” Moja podświadomość także miała swoje zdanie na ten temat. I także miała racje.
- Tak. – Uśmiechnął się. – Chciałbym o czymś z tobą porozmawiać. Tylko nie teraz. Nie dzisiaj. Jutro, kiedy oboje będziemy trzeźwi.
- Jasne.
Dlaczego nie zastanawiałam się o czym chce pogadać? Było to normalne z mojej strony, a może się domyślałam? Może także chciałam mu coś powiedzieć? Tylko co…? Kiedy wyszliśmy z pokoju musiałam zdmuchnąć dziewiętnaście świeczek na torcie. Ciasto było idealne, zresztą moje ulubione. Bez żadnego kakao. Tylko biały biszkopt, z dżemem morelowym. Wiedziałam czyja to sprawka. Dziewczyny raczej o tym nie wiedziały, bo nigdy im nie mówiłam. W tamtym momencie wiedziałam już dlaczego Danielle w ostatnim czasie tak często gadała z moją mamą. Wszystko kręciło się wokół tego przyjęcia. Kiedy wszyscy poszli się bawić, ja usiadłam przy barze. Zamówiłam drinka, podał mi go miły kelner. Miał kolczyk w nosie, co bardzo do niego pasowało.
***Z perspektywy Nialla***
Byłem wściekły, dosłownie. Spotkałem Charlie tylko na chwilę, a potem dosłownie wyparowała. Nikt jej nie widział, ani nikt nic nie słyszał. Siedziałem dobre dwie godziny i szukałem jej wzorkiem. Nie chciało mi się nawet ruszać. Mogłem pomyśleć sobie, że mnie nawet olała. Tylko, że to nie byłoby w jej stylu. Pożegnałaby się, gdyby pojechała do domu. Jednak może była już tak napita, że nie mogła?
- Widziałeś Charlie? – Odezwała się. Naomi, ta która ze mną nie gada.
- Myślałem, że pojechała do domu.
- Też tak myślałyśmy. Nie ma jej tam, ale też nie chcemy martwić jej mamy. – Do Kleopatry dołączyła Danielle. Na jej twarzy widziałem zmęczenie i dużą ilość alkoholu w jednym.
- Pewnie zaraz wróci. Zresztą nie jest już dzieckiem żeby ją pilnować. – Zamówiłem drinka i bawiłem się dalej. W końcu Charlotte nie musiała siedzieć z nami przez ten cały czas. Było tu mnóstwo ludzi, z nimi mogła dyskutować.
- No i jak, spodobał jej się prezent? – Różowo włosa dziewczyna przysiadła się do stolika. Wyglądała na zadowoloną, chociaż miała małe obawy co do przyjścia tutaj.
- Tak, jeszcze raz dzięki. Bez ciebie pewnie kupiłbym jej coś badziewnego.
- To tylko mała pomoc przyjacielska. – Zaśmiała się. – A teraz tak na poważnie Niall. Charlie już wie o tym dlaczego z nią się spotykałeś?
- Nie i oby tak zostało. – Nie mogła wiedzieć, zresztą dalej do tego dążyłem. Nie chciałem tego robić, ale nie mogłem tak sobie tego wszystkiego zerwać. Może z czasem, ale na pewno nie teraz. To wszystko toczyło się o wielką stawkę.
- Jesteś idiotą wiesz? – Popatrzyła się na mnie ze łzami w oczach. – Ta dziewczyna naprawdę ciebie lubi. Widziałam jak na ciebie patrzy. A ty nic! Zranisz ją, już to robisz.
- Wiem Perrie. Tylko co ja mogę zrobić?
- Nie pomogę ci. Teraz cokolwiek zrobisz będzie źle. – Przybliżyła się do mnie. – Teraz ci coś powiem. Wiem, że nie powinnam, ale muszę.
- Dobra, jakoś to przyjmę. – Zaśmiałem się.
- Naprawdę ją lubisz. Gdyby ci była obojętna nie przejmowałbyś się nią. Powiedziałabym nawet, że się zakochałeś. Jeśli jednak jeszcze tego nie zrobiłeś to jest to kwestia kilku dni. – Zaśmiała się.
- Niee. – Potrząsnąłem głową. – Nie znam czegoś takiego jak „zakochać się”.
- Dobrze, w takim razie idź i jej o wszystkim powiedz. Albo zrób co masz zrobić i ją zostaw. Tak po prostu olej…Co? Nie możesz prawda? Nie zrobiłbyś tego. Ona jest dla ciebie zbyt ważna Niall. Tylko dlaczego ją krzywdzisz?
Nie mogłem dalej tego słuchać, wstałem i odszedłem. Perrie gadała jakieś głupoty wyssane z palca. Nic jej nie powiedziałem bo nie chciałem. Po co ma się denerwować? Tak, po co…? Tylko czy to, że o niej myślę cały czas jest normalne? To, że dobrze czuje się w jej towarzystwie i uśmiecham się na jej widok? Czy to są objawy zwykłej przyjaźni? Damsko męskiej przyjaźni? Przecież zakochanie się to duże słowo. Takie nie do opisania. Dla mnie nowe. Wręcz nie przeżyte przez taką osobę jak ja. Nie znam tego znaczenia. Czy jestem przez to inny? Możliwe, ale mi z tym dobrze.

Kolejny w środę :)

10 komentarzy:

  1. Super, jak zwykle super :) ciekawe, czy będzie jeszcze nawiązanie do Emmy z poprzedniego rozdziału :) +!

    OdpowiedzUsuń
  2. O jezuuu genialny ♥ w takim. Momencie ? Jak mogłaś ?♥ czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa, to już wiem czego Niall chciał od Perrie xD i tak jak koleżanka, też jestem ciekawa czy bedzie coś jeszcze o Emmie :) I gdzie jest Elenor :o I bym zapomniała, ale to i tak oczywiste, rozdział SUPER <3
    /Dosia :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ! No i fakt w takim momencie ? ;c No nic czekam do środy ! ;)

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. 30 to będzie ostatni?

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham go i tyle powiem . Blog czytałam od początku i zajęło mi to 3 dni . Dziękuję Bogu że wymyślił takie istoty jak ty . Boski ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział! Czy Charlotte porwał tamten kelner?Kiedy rozwiąże się sprawa z zakładem Nialla? Czy będzie jeszcze mowa o Emmie?Co z tymi złymi dokumentami w rękach Jay'a?Gdzie się podziewa Elanour? Znowu tyle pytań, a na odpowiedź trzeba czekać do środy,a na niektóre jeszcze dłużej

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział!!! Ciekawi mnie co będzie z tym zakładem Niall'a i czy uda mu sie nie skrzywdzić Charlie :) Czekam na nn <3

    Wera

    OdpowiedzUsuń
  9. Oh god! Świetne jak ja bym chciala żeby Niall i Charlie byli razem... chociaż najbardziej z 1D lubię Harego ♥♡♥♡ CUDOWNE!!!
    Majucha ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest rozdziału środa a kolejnego rozdzi

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz buduję mnie do dalszego pisania. :)