środa, 26 marca 2014

Moment For Me Rozdział 32


                       Nie sądziłam, że kiedy kol wiek będę się tak czuła. Moje całe ciało drżało. Byłam rozbita na tysiące malutkich kawałeczków, nie wytrzymywałam psychicznie. Zobaczyć czyjąś śmierć to coś okropnego. Nawet jeśli się tej osoby dobrze nie znało, jest to nie do wytrzymania. Patrzeć jak ciało bezwładnie opada, a potem leży bezruchu? To niszczy moją psychikę.
- To tylko kolejna laska, która mnie wkurzała. – Jay, chyba tak się nazywał. Zaczął się do mnie uśmiechać i nawet podał mi rękę abym wstała. Nie wiedziałam jak można być tak podłym, jak można zabić człowieka, a potem normalnie funkcjonować?
- Mnie też zamierzasz tak załatwić? – Nie miałam nic do stracenia, musiałam wiedzieć na czym stoję. Przecież mógł zrobić ze mną to samo. Mogłam równie dobrze zjechać po tej ścianie i nikogo już więcej nie obchodzić.
- Oj kotku. – Zaśmiał się.
- Chce wiedzieć. Co ze mną zrobisz? Co z Eleanor? – Nie dawałam za wygraną, ciągnęłam dalej.
- Eleanor? Ona sobie poradzi, a ty pójdziesz ze mną.
Nie miałam wyjścia, wstałam przeszłam obok ciała. Spojrzałam na nią jednym okiem i prawie zemdlałam. Nie mogłam przestać myśleć o niej. Ciągle tkwiła mi w głowie. Na chwilę zamknęłam oczy i pomyślałam o tym co zrobię kiedy wyjdę na wolność. Nie miałam pomysłów. Po prostu miałam ich brak. Kiedy znowu popatrzyłam na moje nadgarstki byłam przerażona, wyglądały okropnie. Jednak nie czułam bólu. Powinnam odczuwać go już dawno, jednak nic.
- Siadaj. – Usłyszałam męski głos. Zrobiłam co mi kazano, usiadłam na krześle. Zobaczyłam jak wszyscy się gdzieś rozchodzą, nikogo nie było. Co dziwne naprzeciwko mnie była malutka szafeczka, a na niej kępka kluczy. Ta sama, którą Emma zamykała mi kajdanki. Czy to nie dziwne, że zostawili mnie w tym pomieszczeniu samą jak palec? Przecież mogłam się uwolnić i uciec. Jednak może znowu myśleli, że po prostu nie dam rady. Tym razem nie podejmowałam decyzji zbyt pochopnie. Rozejrzałam się jeszcze z trzy razy i ukratkiem zabrałam jeden pasujący klucz do moich „bransoletek”. Miałam nadzieje, że się nie zorientują. Zresztą dziewczyna, która była za nie odpowiedzialna już nie żyła.
- Co to do cholery było? – Ktoś biegł w stronę pomieszczenia, w którym przebywałam.
- Mówiłem żeby się stąd wynosić, mówiłem! – Przekrzykiwali siebie nawzajem, a ja zastanawiałam się to to wszystko ma znaczyć.
- Gdzie jest ta brunetka? – Ich głosy ucichły, a ja zaczęłam widzieć potrójnie. Czy to było normalne? Siedziałam ze spuszczoną głową i nie mogłam jej podnieść. Tak jakby ważyła tonę. Oczy stawały się ciężkie i momentalnie się zamykały. Czułam zapach dymu papierosowego. Tak jakby ktoś dmuchał mi nim prosto w twarz.
***Z perspektywy Harrego***
Coraz bardziej się denerwowałem. Akcja trwała już jakieś trzy godziny, a oni dalej nic nie wskórali. Najchętniej to sam bym to załatwił, ale tak się nie dało. Musiałem czekać. Zresztą nie tylko ja. Wokół było mnóstwo ludzi i chociaż ich nie powinno być dalej czekali. Wiedziałem, że w środku jest Charlie i miałem nadzieje, że nic jej nie jest. Tak jak i Eleanor, która dla Louisa była wszystkim.
- Cholera ile można jeszcze czekać?! Jeżeli ona nie przeżyje to będzie wasza wina! – Brunet darł się ze wszystkich sił. Nie miałem ochoty jego powstrzymywać, bo dobrze wiedziałem że to nic nie pomoże. Zresztą miał racje. Mogli to lepiej zorganizować, przecież było ich więcej.
- Tak i wina Harrego. To przez ciebie Charlie tam jest, rozumiesz? – Przez całe cztery godziny słuchałem docinek Nialla, ale ile można? Wiedziałem, że to przeze mnie jest teraz z Jayem, ale ile można tego słuchać?
- Czego ty ode mnie chcesz?! – Krzyknąłem.
- Nie wiesz? Naprawdę nie wiesz? – Parsknął.
- Nie! Wytłumacz mi. – Dzieliło nas kilka kroków, w każdej chwili któryś z nas mógł wybuchnąć.
- Kurwa Styles, gdyby nie ty, ta dziewczyna byłaby w domu. Przynosisz same kłopoty!
- Chłopaki przestańcie! – Obok nas pojawił się ojciec Nialla, mogłem nazwać go również swoim ale dalej to brzmiało dziwnie. Nie miałem zamiaru z nimi rozmawiać, po prostu odszedłem. Kłótnie z blondynem nie były odpowiednie, zwłaszcza w takiej sytuacji. Usiadłem na poboczu z dala od tych wszystkich ludzi. Zacząłem obserwować budynek w którym toczyła się akcja, a raczej w którym była Charlie. Chciałem jej pomóc, ale nie wiedziałem jak. Przecież nawet bym się tam nie dostał. Budynek był obstawiony z każdej strony. Nie było szans, aby się wślizgnąć do środka. Jednak gdybym mógł zrobiłbym to. W końcu to przeze mnie tam tkwiła, ale ile można to wszystko rozpamiętywać. Ważne, aby była cała i zdrowa.
***Z perspektywy Charlie***
- Halo! Czy ktoś mnie słyszy? – Krzyczałam, darłam się już jakieś dziesięć minut. Niestety nikt nie przyszedł. Kiedy otworzyłam oczy w pomieszczeniu byłam sama, a na dodatek było zupełnie ciemno. Nie spodziewałam się, że ktoś mnie porzuci. Prędzej mogłam powiedzieć, że zostanę zabita. Jednak wszystko się inaczej potoczyło.
- Ratunku! – Niestety rozmawiałam praktycznie sama ze sobą. To było bez sensu, takie darcie się. Musiałam jakoś poradzić sobie sama. Próbowałam się ruszyć, ale nie mogłam. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa, okropnie mnie bolały. Spojrzałam na swoje ręce, obie były spięte. Nagle przypomniało mi się co mam w kieszeni. Sięgnęłam po kluczyk i faktycznie był tam. Z łatwością go wyjęłam i zaczęłam rozpinać kajdanki. Jedna ręka została uwolniona, ale kiedy zaczęłam odmykać drugi zamek kluczyk się złamał. Jest to w ogóle możliwe? Z oczu zaczęły lecieć mi łzy. Byłam przekonana, że się ich w końcu pozbędę. Tylko niestety to było nie możliwe. Lewa ręka została uwolniona, a druga ciągle była raniona.
- Ogarnij się. – Powiedziałam sama do siebie i próbowałam wstać. Musiałam się ruszyć, przecież chciałam stąd wyjść. Ledwo stanęłam na nogi, a już leżałam na ziemi. Nie mogłam przestać krzyczeć, tak bardzo bolało. Całe moje ciało, było w siniakach i w ciągu tych kilku godzin, minut bolało jeszcze bardziej. Z każdym ruchem było coraz ciężej, jednak musiałam się ruszać. Musiałam stąd wyjść. Ze łzami w oczach podniosłam się z podłogi i chwyciłam za klamkę.
- Tylko nie to. – Szepnęłam. Drzwi były zamknięte, nie dało się ich ruszyć. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu jakiegoś klucza, jednak było zbyt ciemno aby cokolwiek znaleźć. Po omacku szukałam czegokolwiek, ale jedyne co znalazłam to kij do bejsbola. Odsłoniłam zasłonę i o dziwo na korytarzu także panowała ciemność. Włącznik był na zewnątrz więc musiałam się wydostać, aby cokolwiek sprawdzić. Wzięłam głęboki oddech, zamknęłam oczy i jak najmocniej uderzyłam w szybę. Usłyszałam wyraźny trzask, rozbiła się cała. Dziesięć minut potem byłam po drugiej stronie. Nie było to łatwe, bo dookoła było tysiące malutkich kawałeczków szkła. Wszystkie włączniki światła nie działały. Ktoś musiał całkowicie odciąć prąd. Tylko dlaczego mnie zostawili? Zaczęłam iść w stronę z której mnie przyprowadzili. Musiałam sprawdzić co się stało z Eleanor, przecież mogła tam dalej leżeć. Przed oczami wszystko mi się rozlewało, co było dość wkurzające. Minęłam kolejne drzwi i sama nie wiedziałam gdzie mam dalej iść. Korytarze były tak podobne, dosłownie jak w labiryncie.
- Eleanor! – Zaczęłam ją wołać.
- Eleanor, słyszysz mnie?!
Odpowiedziała mi głucha cisza. Było możliwe, że jej po prostu nie ma. Zabrali ją, albo druga opcja, że leży nieprzytomna. Nie dałam rady myśleć. Może było to trochę samolubne, ale musiałam jakoś stąd wyjść. Po drodze zaglądałam do wszystkich możliwych wyjść, wołałam, ale dalej nic. Byłam już zmęczona, czułam się jakbym przeszła kilka kilometrów. Choć to tylko było kilka korytarzy. Nie wiedziałam gdzie idę, ani czy znajdę jakieś wyjście. Chciałam wyjść i odetchnąć świeżym powietrzem, a przede wszystkim przytulić Nialla. Powinnam myśleć o mojej mamie, która nie wiadomo co teraz przeżywa, ale nie. Wolałam podejść do blondyna. Usłyszałam strzały i zaczęłam panikować. Upadłam na podłogę i zaczęłam się czołgać. Nie wiedziałam czy strzelają do mnie. Nie chciałam wiedzieć, wolałam uciekać.
- Stój! – Ktoś zaczął na mnie się drzeć, ale nie zwracałam na to uwagi. Kolejne drzwi otworzyły się i wyszłam na zewnątrz. O dziwo było tu ciemno. Byłam pewna, że kiedy dostanę się na dwór będzie słońce. No cóż, myliłam się. Biegłam ile sił w nogach. Pod nogami miałam dobrze ugnieciony piasek, co ułatwiało mi ucieczkę. Serce biło mi jak oszalałe, a ciało opadało z sił. Po moich dwóch stronach były drzewa, a ja biegłam pod górkę. Obróciłam się tylko na chwilę, aby spojrzeć czy ktoś jest za mną. Nie myliłam się ciągle ktoś biegł i krzyczał.
- Zostaw mnie! – Krzyknęłam z całych sił i w jednej chwili upadłam na kolana.
- Spokojnie, kochanie spokojnie. – Poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Znajome perfumy i ten sam głos. Jak to możliwe, że w jednej chwili gonili mnie ludzie z pistoletami, a w drugiej znalazłam się w ramionach własnej matki?
- Tak się bałam. – Zaczęłam płakać.
- Cii. – Uspakajała mnie. – Już jesteś bezpieczna, nic ci nie grozi.
Dalej nie mogłam uwierzyć, że obok mnie jest moja rodzicielka. Jednak nie chciałam wchodzić w konwersacje na ten temat. Zaczęłam się uspokajać. Nikt nie kazał mi wstać, dalej siedziałam na ziemi. Do okrycia dostałam koc, a ludzie wokół prawie krzyczeli. Każdy chciał ze mną rozmawiać. Jednak ja nie miałam ani siły ani ochoty na dyskusje. Jakaś kobieta rozmawiała ze mną na temat który jako jedyny mi odpowiadał. Chciała mi dać leki przeciwbólowe. Potrzebowałam ich bardziej niż kiedykolwiek.
- Była ze mną dziewczyna, brunetka. – Zaczęłam mówić. Musicie ją znaleźć.
- Jakieś szczegóły? – Trzech policjantów stało nade mną jak sępy.
- Ma na imię Eleanor, po prostu ją znajdźcie.

- Jak wyglądała? Charlie? – Zaczęli zadawać więcej pytań, co mnie nurtowało. Wstałam z ziemi i od razu podbiegłam do osoby, na której mi zależało. Tak, po raz pierwszy mogłam to powiedzieć. Zależy mi na nim. Nic nie powiedziałam, po prostu się na niego rzuciłam. Nie obchodziło mnie to, że jestem brudna i cała w piachu. Musiałam się do niego przytulić i poczuć jego bliskość.
- Martwiłem się o ciebie. – Blondyn odwzajemnił uścisk.
- Zabierz mnie stąd, proszę. – Nie obchodziło mnie to, że chcieli mnie przesłuchać. Nie miałam ochoty tu zostawać, byłam zbyt zmęczona.
- Nie wiem czy twoja mama będzie zadowolona z tego, że cię zabieram.
- Proszę.
- Zaczekaj dobrze? – Uśmiechnął się do mnie i odszedł na chwilę. Nie trwało to zbyt długo, a kiedy wrócił był uśmiechnięty co oznaczało, że mogłam jechać. Jedyne co musiałam zrobić, to zbadać się w szpitalu. Bez tego nie było mowy o jakimkolwiek powrocie do domu. Bali się, że jestem zbyt poobijana i mogę zemdleć. Nie dziwiłam się, to było do przewidzenia. Jednak miałam taką cichą nadzieje, że uda mi się tego uniknąć.
***Z perspektywy Nialla***
Nie mogłem uwierzyć, że wyszła z tego cało. Kiedy ją zobaczyłem od razu zrobiło mi się lżej na sercu. Żyła i nic jej nie było, to było najważniejsze. Od godziny czekałem na nią przed salą zabiegową. Chcieli ją dobrze opatrzeć i dać lekarstwa. Nie dziwiłem się, Charlie nie wyglądała najlepiej. Była blada i schudła, choć to było tylko kilka dni.
- Możemy już jechać. – Jej głos był ochrypnięty, ale wyglądało nieco lepiej. To pewnie przez te wszystkie kroplówki, które jej dali.
- Jasne. Twoja mama dzwoniła, będzie za jakieś trzy godziny. Musi jechać jeszcze na komisariat.
- Zostaniesz, zanim nie przyjedzie? – Jej pytanie nieco mnie zaskoczyło.
- Jasne. – Uśmiechnąłem się.
Przez resztę drogi do domu nie rozmawialiśmy. Nie było to nie komfortowe, raczej lepsze od tego niż gadanie na bezsensowne tematy. Nie wiedziałem też, jak mam się zachowywać. Charlotte dużo przeszła, a ja nie potrafiłem zachować się normalnie w takiej sytuacji. Zostanie z nią na kilka godzin wymagało tego aby rozmawiać, chyba.
- Z chęcią poszłabym spać. – Ledwo co ją słyszałem. Jej głos był straszny.
- Nigdzie nie pójdę, będę cały czas obok. Więc możesz się położyć i spać spokojnie.
- Dziękuje.

- Po to tu jestem. – Zatrzymałem samochód i wyszliśmy z niego.
Po dwudziestu minutach Charlie siedziała na swoim łóżku. Miałem zostać, więc postawiłem obok krzesło i bacznie ją obserwowałem. Po jej minie widziałem, że naprawdę jest padnięta. Prawie spała na siedząco. Zanim się położyła musiałem ją przekonać że ze mną jest bezpieczna. Bo była. Nic jej nie groziło, byłem w stanie się za nią wstawić.

Jeśli są jakieś błędy to wybaczcie, ale nie miałam siły ich sprawdzać. A do jutra nie chciałam czekać.
Kolejny standardowo w niedziele.

33 komentarze:

  1. Kurczę świetny rozdział. Super że wszystko tak się potoczyło. Z Niallem jest bezpieczna. Masz talent, a blog jest boski. NIESAMOWITY. Tylko jest jedna sprawa? Co z El? Jęsli jej się coś stało. Czekam na kolejny z niecierpliwością. <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Omfg hsjhsjshxshxjddhka *.* Genialne ! Nie moge się doczekać następnego rozdziału ;)

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne! :)))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  4. jeju :(. Super. Nie wiem czemu, ale wolałabym żeby to Harry tam wszedł i ją uratował... Świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ashdfdjsskvksf
    ge nial ne 》》》 czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Super ! życzę weny .:*:* <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialne :3. Chciałabym, aby w następnym działo się coś (romantycznego) z Niallem i Charlie. Ale to tylko moja sugestia<33 ;) Cudo ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział! Ja również (tak jak komentarz nadenmą) chciałabym, żeby było coś z Charlie i Niallem. Masz super styl pisania, tylko co z El? Jeżeli stało się jej coś poważnego? Czekam do niedzieli, nie mogę się doczekać. Dodawaj jak najszybciej. :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Exstra! Nigdy nie czytałam lepszego bloga. Nigdy nie komentuje, ale teraz tak jakoś wyszło. Genialny! Brak słów. :)Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny, genialny! Czekam na następny :) ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Niezwykłe! Podoba mi się ten blog, bardziej od wszystkich innych. Kocham go! Życzę Ci weny do dalszego pisania tego cuda. Szkoda że kolejny w niedzielę. . MaM nadzieję że będzie długi :) Hania.

    OdpowiedzUsuń
  12. Supcio :) Nie mam słów bo ty już wszystko chyba słyszałaś, ale powtorzę. Niesamowity blog! Masz talent! BOSKI. Czekam na koeljny z niecierpliwością. <33 ;) :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Zyczę ci dużo weny do pisania kolejnego super rozdziału. <333 Bo ten był świetny. Niall+Charlie= <3 misia.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham <33 Pisz dalej i dłużej :). Rozdział jest przecudny, nie wiem co mam jeszcze napisać. Stale go czytam, ale nie komentuje, bo nie wiem jak mam wyrazić twój talent. Super ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham, kocham, kocham <3 świey rozdział! I co z El?! Jedno mnie zdziwiło, bo jak "znalazła'' ją mmaa Charli to gdzie w tym czasie był Lou i Hazza?? Ale niewarzne, warzniejsze co terraz bedzi działo sie z Charlie? Bo przecies porwali ją i zabii na jej oczach człowieka!!! Podejrzewam że bedzie pewnie przez kilka dni w domu. Na razie to życzę wenty i chyba nie wytrzymam do niedzieli <3
    Dosia :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Niee... niech będzie z Harrym xd Niall ją pewnie oszuka! Czy coś.
    Kocham Cię i dziękuje za to ,że masz dla nas czas pisać. Mam nadzieje ,że uCiebie wszystko okey.
    Pozdrawiam Olg :**

    OdpowiedzUsuń
  17. KAPITALNY blog! Super, pisz dalej życzę ci dużo weny./horanowa

    OdpowiedzUsuń
  18. Super! Czekam na kolejny. :3

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny! Tylko szkoda mi Harrego, bo jak widział jak się rzuciła na Nialla to musiało mu być smutno i jeszcze to, że tak bardzo chciał pomóc a nie mógł zrobić nic. Ale mniejsza z Harrym i Niallem, bo przecież Charlotte nie będzie raczej sobie teraz zawracać głowy chłopakami. Widziała jak zabito człowieka i pewnie będzie potrzebować psychologa, albo kogoś w tym stylu. Tak więc: rozdział jak zwykle wspaniały i czekam do niedzieli!
    Życzę weny ;)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  20. Superrrrrrrrr ! Boski. Zgadzam się z komentarzem wyżej, że Harremu mogło zrobić się przykro. :( Czekam do niedzieli :). ` Ms Horan PS Chciałabym,a był długi :3

    OdpowiedzUsuń
  21. MRRR.... Ciekawe, nawet bardzo. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Przecudowny! Najlepszy jaki widziałam . Dziękuje Ci za to, że istniejesz.

    OdpowiedzUsuń
  23. Kurcze wspaniały! Kocham to. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Przecudowny! poprostu brak słów. Kocham, kocham, kocham. Co z EL? Żyję? Czekam do jutra

    OdpowiedzUsuń
  25. Hmy ciekawe, ciekawe. Szkoda Harrego. Ale Nialla też lubię. Wspaniały blog.Super

    OdpowiedzUsuń
  26. Idealne! Niall i Charlie muszą być razem! Niech tylko znajdą Eleanor.

    OdpowiedzUsuń
  27. Myślę tylko o tym. Cudo nie blog <333
    33333

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie wiem co mam napisać bo ty nuż wszzystko słyszałać. Powiem tylko że jest zajebisty. Bardzo dobrze to opisujesz <333 Kocham

    OdpowiedzUsuń
  29. Suppeeerrrr! Chcę kolejnego! <333

    OdpowiedzUsuń
  30. Kurdę idealne to jest ? Miał, miał byle do niedzieli bo zwariuje. Na szczęście to już jutro.

    OdpowiedzUsuń
  31. Cudowny!!! *_* <3 Ciekawe co będzie z Eleanor :)

    Wera

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz buduję mnie do dalszego pisania. :)