poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Moment For Me Rozdział 41


                       Było mi cholernie niewygodnie. Cały czas czułam jakbym leżała na czymś twardym, nie na własnym łóżku. Wszystko mnie bolało, a szczególnie prawa ręka. Nie miałam ochoty otwierać oczu, ale słyszałam jak coś pika. Denerwowało mnie to, ale nie mogłam się zmusić aby wstać. Byłam cholernym leniem, co czasami strasznie mi przeszkadzało. Szczególnie w takich sytuacjach jak ta. Nie pamiętałam jak wróciłam do domu co było strasznie dziwne. Tak jakby się napiła, ale przecież nic takiego nie miało miejsca. Czułam pewną pustkę w głowie, ale może dalej śniłam? Usłyszałam głośny huk. Oderwałam się, ale nie byłam we własnym pokoju. Nie byłam nawet we własnym domu. Białe ściany, a po prawej stronie maszyny monitorujące prace serca. Znajdowałam się w szpitalu. Leżałam na cholernym szpitalnym łóżku. Nie miałam pojęcia jak się tu znalazłam. Byłam przerażona i zdenerwowana. Skoro już tam byłam to mogło oznaczać tylko jedno. Jest ze mną coraz gorzej.
- Jak się czujesz kochanie? – Raptownie odwróciłam swoją głowę w lewą stronę. Moja rodzicielka wyglądała na strasznie zmęczoną, miała wory pod oczami. Nie sądziłam, że ktoś ze mną jest w sali. Nawet nie wyczułam jej obecności.
- Jak ja się tu znalazłam? – Z wielkim trudem słowa przechodziły mi przez gardło. Cholernie mnie bolało, tak jakbym miała coś w środku.
- Zemdlałaś rano więc zadzwoniłam na pogotowie. Potem zrobili ci dodatkowe badania, ale nie martw się jesteś naprawdę pod wspaniałą opieką medyczną.
- Kiedy wyjdę? – Dalej skrzypiałam. Dosłownie jak stara szafa.
- Nawet jutro. – Usłyszałam głos starszego mężczyzny. Jednak był nieco inny od tego, który mi o wszystkim powiedział. – Wyniki są bardzo dobre, czekaliśmy tylko aż się obudzisz.
- A co z moim sercem? – Każde pytanie odbierało mi dużo siły.
- Nie jest najgorzej. – Uśmiechnął się. – Teraz chciałbym porozmawiać z twoją mamą, a ty odpocznij.
Oboje wyszli, a ja zaczynałam się uspokajać. Może dzięki temu, że jakaś kobieta podłączyła mnie do drugiej kroplówki? Nie do końca wiedziałam, czy to jest właśnie ta przyczyna. Jednak byłam zadowolona, bo z każdą minutą bolało mniej. Obróciłam głowę w drugą stronę i gapiłam się w monitor komputera. Nie do końca wiedziałam co jest na nim pokazane, na pewno tętno, ale co jeszcze? Kiedyś nawet chciałam zostać lekarzem, ale szybko się poddałam. Mianowicie nie potrafiłam poskładać lalki w całość, ale chyba była zbyt stara. Dawniej wszystko wydawało się strasznie proste, ale teraz nie da się spojrzeć na to wszystko oczami dziecka. Nie umiem, nie potrafię, nie mogę. To by była ucieczka przed tym wszystkim co się teraz dzieje, a przecież nie wolno nam uciekać. Trzeba było się z tym wszystkim zmierzyć.
- Może pan wejść tylko na chwilkę, dosłownie na sekundę. – Nie widziałam kto wchodzi, ale starałam się nie ruszać. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Czułam jak nieznajomy podchodzi i siada obok mnie. Kiedy dotknął mojej ręki wiedziałam kim jest. Blondyn nic nie mówił, tak jakby myślał że śpię. W prawdzie o to mi chodziło, ale nie mógł mieć stu procentowej pewności. Poczułam jak jego miękkie usta dotykają mojej dłoni. Nie puścił jej nawet na chwilę, a ja nawet nie mogłam jej zabrać. Nie chciałam, ale on nie mógł o tym wiedzieć. Chciałam ścisnąć jego rękę, ale wtedy bym się poddała. Zrozumiałby, że naprawdę mi na nim zależy. Nie chce aby tak myślał, nie po tym co zrobił. Nawet jeśli mu to w jakikolwiek sposób powiedziałam wyprę się tego, bo nie chce aby poczuł się dowartościowany. Powinien cierpieć, ale nie potrafię go skrzywdzić. Bo niby jak mam to zrobić? Nie dam rady, nie mogę.
- Cześć. – Był przygnębiony? Tak to odczułam, jego glos był szorstki.
- Nie wiem czy powinieneś tu przebywać. – Chciałam wstać i wyjść. Nie miałam ochoty słuchać ich kłótni. Jednak z drugiej strony byłam zdziwiona, że Naomi tutaj przyszła. W końcu w ostatnich dniach była zupełnie od nas odcięta.
- Tak, wiem co narobiłem. Jasne?
- No ok. A teraz proszę idź już. – Jej głos był błagalny.
- Naprawdę nie chciałem, to wszystko tak jakoś wyszło. – Dotknął mojej dłoni po raz ostatni wstał. Było mi ciężko, bo przecież mogłam się odezwać. Tylko po co?
- Zawsze tak wychodzi prawda? Samo, nie chcąco. Tylko dziwne, bo od samego początku wiedziałam, że ta twoja miłość jest fałszywa.
- Nie możesz nic mówić. Nie wiesz co czuje. Wszyscy uważają, że wiedzą wszystko. Tylko, że się mylą.
- Olśnij nas. – Zaśmiała się. – Powiedz, że nie chciałeś jej zranić.
- Nie chciałem. Możesz wierzyć albo nie.
- Nie wierze i nigdy nie uwierzę. Na pewno nie takiej żmii jak ty.
Usłyszałam głośny huk i drgnęłam. Jednak dalej udawałam, że śpię. Nie miałem pewności, że w sali jestem tylko z Naomi. Zresztą sama nie wiedziałam czy mam ochotę na jej towarzystwo. Chociaż chciałam dowiedzieć się co jest między nią a Harry. Dlaczego się z nim wtedy spotkała. Dziwił mnie też fakt, że blondyn tu przyszedł. Przecież miał jechać do Miami i to w dodatku z Rose.
- Wiem, że nie śpisz. – Usłyszałam głos. Odwróciłam się w jej stronę, a ona zaczęła się dziwnie uśmiechać. Nie wiedziałam o co chodzi.

- Czemu się tak na mnie patrzysz? – Spytałam w końcu.
- Miałam racje, dobrze o tym wiesz.
- Miałaś, ale proszę oszczędź tego gadania.
- Ale tylko dlatego, że leżysz w szpitalu. – Uśmiechnęła się chytrze.
- Dlaczego nie poleciał do tego Miami? – Nie byłam pewna czy Naomi wie o wszystkim, ale musiałam się spytać. Byłam zbyt ciekawa aby tak to zostawić.
- Niall? Był w weekend. – Kiedy to usłyszałam lekko mnie zamurowało. Jeśli już tam był, to oznaczało że jestem w tyle czasowym? To brzmiało trochę dziwnie, ale wtedy tak się czułam. Tak jakbym się cofnęła o kilka dni. Może faktycznie tak było?
- Powiedz mi ile ja już tu leże.
- Piąty dzień…zaraz ty nie wiesz? – Przysiadła się bliżej i patrzyła się jak na wariatkę.
- Jutro jest czwartek tak? – Spytałam po cichu. – Co mi się tak naprawdę stało?
- Zemdlałaś w domu. Twoja mama mówiła, że zeszłaś na śniadanie i upadłaś. Leżałaś w śpiączce a dzisiaj się dowiedziałam, że już się obudziłaś. Przychodziliśmy codziennie, praktycznie zawsze ktoś przy tobie był. Nawet Harry.
- Dziękuje. – Uśmiechnęłam się.
*** Z perspektywy Nialla ***
Nie mogłem uwierzyć, że byłem w stanie jej to wszystko zrobić. Chciałem cofnąć czas. Jednak to było nie możliwe. Gdyby jednak się dało zrobiłbym wszystko, aby do niczego nie doszło. Mogłem być mądrzejszy i o nic się nie zakładać. Jednak nie zrobiłem tego, wtedy nie myślałem. Byłem zbyt piany aby siebie kontrolować. Siedziałem przed szpitalem i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Nie wiedziałem dlaczego tak to wszystko przeżywam, ale to była dla mnie kara. Za to co zrobiłem. Cały czas miałem poczucie winy a zwłaszcza od dnia w którym jej to wszystko powiedziałem. Nawet pobyt w Miami nie polepszył mi humoru. Zresztą nic w tym wyjeździe nie było fascynującego. Rose cały czas się do mnie przymilała, a ja miałem jej dosyć. Miałem ochotę jej coś zrobić, ale to by było nie właściwe. Chociaż zawsze mogło jej się stać coś przypadkiem prawda? Wsiadłem do swojego Range Rovera i ruszyłem. Moim kolejnym celem był dom Harrego. Tak, wiem dość dziwne. Jednak miałem mu przekazać dziwnie dużą kopertę od ojca. Był już u nas dwa razy. W ciągu tych pięciu dni. Nie mogłem w to za bardzo uwierzyć i dalej nie mogę. Był moim bratem, ale to nic nie oznaczało. Geny to nie wszystko, prawda? O naszym pokrewieństwie dalej nie wiedziało dużo osób. Myślałem, że tak zostanie. Jednak to żaden wstyd mieć brata…Harrego Stylesa.
Otworzyłem drzwi do jego mieszkania i raptownie je zamknąłem. Kazał mi wejść do środka, ale trochę mnie to krępowało. Nie wiedziałem dlaczego, ale czułem się dość dziwnie w jego domu. Mogłem myśleć, że mnie pobije. Przecież zraniłem Charlie. Jednak wszystko sobie wyjaśniliśmy. Dziwne prawda? Jednak nawet mnie zrozumiał, przynajmniej tak to odebrałem. Wszedłem dalej i o dziwo mieszkał dość przyzwoicie. Rozglądałem się po wnętrzu i zastanawiałem się jak sobie z tym wszystkim poradził. Sam, bez rodziców. Nie wiedziałem co się stało dokładnie. Nie powiem ciekawiło mnie to, ale to przecież nie mój interes.
- Cześć. – Jego zachrypnięty głos rozniósł się po całym mieszkaniu.
- Ojciec kazał ci to przekazać. – Położyłem kopertę na stoliku i zacząłem się nieco denerwować. Nie wiedziałem jak mam się zachowywać gdy jesteśmy sami. Było to jeszcze bardziej krępujące niż fakt, że jestem w jego mieszkaniu.
- Dzięki. – Burknął. – Charlie się obudziła.
- Wiem, przed chwilą stamtąd wróciłem.
- Rozmawiałeś z nią? – Zadał to pytanie tak jakby się bał. Nasza rozmowa była dość dziwna, tak jakbyśmy się nie znali.
- Nie. – Odpowiedziałem krótko i zacząłem iść w stronę wyjścia. Nie chciałem nawet aby mnie zatrzymywał. Nie mieliśmy o czym rozmawiać więc niby po co? Rzuciłem krótkie „cześć” i wyszedłem na zewnątrz. Bolała mnie myśl, że teraz Harry będzie miał z nią lepszy kontakt niż ja. Cały czas tylko mi o to chodziło, aby ona się z nim nie spotykała. Byłem zazdrosny? Możliwe, ale w końcu miałem o kogo. Wyłączyłem swój telefon i pojechałem w stronę klubu. Miałem ochotę się napić i chociaż na chwilę o tym wszystkim zapomnieć. Nie obchodziło mnie to, że jutro musiałem znowu wstać i iść się uczyć. Nic mnie nie obchodziło. Chciałem tylko o tym na chwilę zapomnieć. Zaparkowałem najbliżej wejścia i wszedłem do środka. Nie było tłumów, co mnie ucieszyło. Chciałem pobyć sam, a nie stać w przepychu i czekać w kolejce na głupiego szota. Usiadłem naprzeciwko barmana i złożyłem zamówienie. Wypiłem może z trzy kolejki, ale ciągle było mi mało.
- Dziewczyna? – Spytał. Zacząłem się rozglądać, ale najwidoczniej mówił do mnie. Jako jedyny siedziałem przy barze. – Chodzi o dziewczynę?
- Tak jakby. – Mruknąłem.
- Moja rzuciła mnie miesiąc temu, byliśmy razem dwa lata.
- O co poszło? – Mało mnie to obchodziło, ale skoro zaczął mówić to może chciał się wygadać.
- Wróciłem wcześniej z pracy i zastałem ją z kochankiem. Mało przyjemny widok. – Zaśmiał się.
- Na całe szczęście mnie to nie spotkało. – Uśmiechnąłem się.
- Jakiś powód musisz mieć. Wiesz pijesz sam, a to dość podejrzane.
- Powiedzmy, że zrobiłem coś strasznie głupiego. Nie da się tego odkręcić, a dziewczyna którą kocham mnie znienawidziła. Wszystko źle wyszło, a ja nie potrafię tego wytłumaczyć.
- Zawsze jest jakieś wyjście wiesz? – Polał mi kolejnego drinka.
- Nie ma, z tego się nie da wybrnąć.
- Jak będziesz myślał w ten sposób to do niczego nie dojdziesz. Skoro ją kochasz to musisz o nią walczyć.
- Nie wiem czy to ma sens. Co jeśli ona nic do mnie nie czuje?
- Nie masz pewności, prawda?
- Nigdy mi tego nie mówiła, nigdy bezpośrednio. Zresztą ja też nie.
Porady barmana były jak rozmowa u psychologa. Dosłownie. Każdy mógł się jego poradzić i wypłakać. Chociaż tego drugiego nigdy nie robiłem. Nie miałem powodu do płaczu. W klubie siedziałem prawie do północy, a potem wróciłem z Zaynem. Oczywiście do niego, ale byłem przytomny. Nie napiłem się tak, aby się zataczać. Jednak gdybym wiedział, że Perrie będzie u niego nigdy bym się nie posunął do tego, aby u niego zostać. To była wspaniała dziewczyna. Jednak w tym momencie wiedziałem czym się skończy. To była okazja w której mogła się dobrowolnie nagadać. O tym wszystkim co zrobiłem źle i jak postąpiłem. To jak wytykanie czyichś błędów, ale miałem już tego dosyć. Oczywiście zaczęła na mnie krzyczeć, a ja nie wiedziałem dlaczego.
- Nie rozumiem ile razy będę do ciebie to mówić?! – Darła się, a mi pękała głowa. Miałem jej dosyć.
- A ja nie rozumiem ile będziesz się na mnie drzeć? Wiem jak postąpiłem, jasne?
- Nie! – Krzyknęła. – Nie wiesz. Nie masz pojęcia co zrobiłeś. Złamałeś jej serce, rozumiesz? Ona przez ciebie teraz cierpi i ty nie wiesz co to znaczy!
- Oj zamknij się już. – Zacząłem się śmiać, sam nie wiedziałem dlaczego.
- Rób sobie co chcesz, ale wiedz jedno. Zerwałeś ten cały popieprzony zakład więc nie dość, że Charlie się o nim dowiedziała ty będziesz mieć przesrane z drugiej strony. – Nie miała prawa zaczynać tego od tej najgorszej strony. Wiedziałem co mnie czeka i nie musiała mnie o tym znowu informować. Zakład został zerwany a to oznaczało, że miałem kłopoty. Jednak to był teraz mój najmniejszy problem.
- Nie ma dowodów, jasne?
- Błagam cię. – Zaśmiała się. – Wszyscy już o tym wiedzą. Teraz wystarczy czekać do imprezy na której po prostu zginiesz. Nie będziesz już ideałem Niall.
- Stop! – Zayn chyba miał już tego dosyć. Ledwo co wszedł i już był wściekły. Nie dziwię się jemu, w końcu ile można tego słuchać. W kółko i w kółko. Poszedłem do pokoju w którym zazwyczaj śpię. Zrzuciłem z siebie wszystkie ubrania i położyłem w samych bokserkach. Miałem ochotę na długi sen, w którym nikt mi nie przeszkodzi. Nie będzie tam żadnych krzyków Perrie, ani gderania Naomi.

Wybaczcie, że tyle czekaliście.
Kolejny w środę, o tej samej godzinie. ( 19-20 )
Komentujcie :)

20 komentarzy:

  1. Nareszcie pov. Nialla :D Jej, chciałabym żeby ułożyło się między Niallem i Charlie, i Niallem i Hazzą :3 Ale na to drugie to pewnie sobie trochę poczekam :3 Czekam do środy <3 xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh god świetny. Uwielbiam motywy z barmanami, są fajne, ale z drugiej strony mnie śmieszą i dziwią, bo ja bym nigdy nie powiedziała o prywatnych sprawach obcemu facetowi, albo lasce. Tak, czy inaczej cudowny, czekam do środy xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny!! Czekałam długo ale się doczekałam ;) Mam nadzieję że Charlie wybaczy Niall'owi <3 Czekam na next


    Wera

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział *o* środo nadchodź szybciej ;D mogłaby się Charlie pogodzić z Niallem.. niech ten głupek jej wszystko wyjaśni i może dojdą do porozumienia :D do następnego ;) weny życzę w pisaniu xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Super szkoda tylko że Charlie nie wie że Harry i Niall są braćmi

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny ! Jestem ciekawa co będzie dalej ;)) Czekam na kolejny ;*

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnyyy ♥ czekam aż dodasz następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. CUDOO ^..^ proszę o następny rozdział <3

    ~ Kamila :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny, uwielbiam go <33 Niech wybaczy Niallowi, albo po porostu niech się dowie, że jemu na niej zależy. <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ekstra, czekam na nn :)/ misia

    OdpowiedzUsuń
  11. Naprawde super. życze Ci weny i wgl. Dobrze że już jutro jest ta środa :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ej no świetny!!! Martwie się o Charlotte. To chyba poważna sprawa. ;(

    OdpowiedzUsuń
  13. Idealny *,*. Najlepiej by było jakby Rosalie zniknęła z tego opowiadania. O co chodzi z tym że Niall bedzie martwy? To jest przenośnia? Nie za bardzo rozumiem, ale to raczej dobrze, bo lubię tajemnicze blogi///// Hania

    OdpowiedzUsuń
  14. super :) No i jest Niall :D chciałabym aby Charli się z nim pogodziła :/
    kiedyś /Dosia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam ;) http://crazy-life-for-me.blogspot.com/

      Usuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zajebisty (tak jak zawsze ;-) ) kocham takom akcje i niech Charli i Niall się pogodzą ♥ Kochana życzę weny ;-*

    OdpowiedzUsuń
  17. Supcio podoba mi sie bardzo

    OdpowiedzUsuń
  18. chcem kolejny <3 loooofff uwielbiam cie najmocniej

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz buduję mnie do dalszego pisania. :)