wtorek, 6 maja 2014

Moment For Me Rozdział 44


                                               Nie lubiłam pakować się kilka godzin przed wyjazdem. Sama nie wiedziałam dlaczego, ale wolałam zostawić wszystko na ostatnią chwilę. Wszystko powkładałam do dużej czarnej walizki i z wielkim trudem zasunęłam w niej zamek. Ledwo się zamykała, ale nie ma się co dziwić. Sporo w niej upchałam, chociaż to był tylko tydzień. Było po czwartej rano, a ja byłam cholernie nie wyspana. Od rozmowy z dziewczynami minęło pięć dni. To bardzo krótki czas, ale każdego dnia spędzałyśmy ze sobą przynajmniej kilka godzin. Moja mama odwiozła mnie na lotnisko, skąd mieliśmy wszyscy wylecieć. Przed wejściem na odprawę pożegnałam się z rodzicielką. Oczywiście zaczęła te swoje standardowe rozmowy. Żebym na siebie uważała i takie bzdety.
- Charlie! – Usłyszałam Danielle. – Zaczekaj.
- Spokojnie, przecież nie ucieknę. – Uśmiechnęłam się.
- Widziałaś listę? Wiesz kto z nami leci? – Zachowywała się jakby coś brała. Była dziwnie zadowolona i nie ustała w miejscu. Cały czas się kręciła.
- Olśnij mnie. Rose? – Skrzywiłam się.
- Tak, ale ona mnie już nie obchodzi. Jedzie z nami Ashton.
- Kto? – Zmrużyłam oczy.
- Chłopak w którym podkochuje się od pierwszej klasy. – Szepnęła.
Mało mnie on obchodził. Bardziej martwiłam się tym jak będą wyglądać moje relacje z Niallem. Nie chciałam krzywych spojrzeń, ale nie potrafiłam z nim normalnie rozmawiać. Ostatnio próbował do mnie podejść, a ja tak po prostu uciekłam. Bałam się zacząć normalną rozmowę. Po długim czekaniu w końcu weszliśmy na pokład samolotu. Swoje miejsce znalazłam bardzo szybko. Siedziałam obok Naomi, która także miała znakomity humor. Czyli tylko ja nie miałam ochoty na żarty i zabawę? Nie wiedziałam co powoduje ten mój „zły humor”. Jednak kiedy spojrzałam na tylne siedzenia zrozumiałam. Roześmiana blondynka, a obok niej blondyn. Siedzieli razem, a mnie aż rozbolała głowa. Serce przyśpieszyło i nieco się denerwowałam. Nie mogłam na nich patrzeć. Tak bardzo ją znienawidził, a teraz znowu obok niej siedzi. Wkurzał mnie. Udawał, że coś dla niego znaczę. Tylko, że każdy umie udawać. Włożyłam słuchawki do uszu i chciałam jak najszybciej dotrzeć do Paryża.
****
Nie pojechaliśmy od razu do naszych „domów”. Pierwsze co zrobiliśmy to zaczęliśmy zwiedzanie. Gdybym była organizatorem takiej wycieczki w pierwszy dzień dałabym wszystkim odpocząć. Jednak nasza kochana pani postanowiła najpierw coś zwiedzić. Przyjechaliśmy po aby zapoznać się z tym miastem i takie tam. Tylko, że nikt nie miał ochoty w pierwszy dzień zaczynać wyczerpującego zwiedzania. Niestety nie my o tym decydowaliśmy, tylko nasza pani organizator. Po zwiedzeniu całej katedry Notre-Dame miałam już dosyć. Nasza pani przewodnik była bardzo rozmowna, ale nic nie zapamiętałem z jej gadaniny. Nawet jej nie słuchałam, tak jak większość wycieczkowiczów.
- Błagam jedźmy już stąd. – Marudziłam cały czas, ale nikomu na szczęście to nie przeszkadzało.
- Chyba tak się skończy. Myślę, że koniec zwiedzania na dzisiaj. – Jakiś chłopak siadł obok. Wyglądał na miłego. Nie zignorował mojego marudzenia i to jest jeden wielki plus.
- Nie znam jej dobrze, ale każdy mówi, że jej wycieczki są tak wspaniały tylko na papierze.
- Bo tak jest. W tamtym roku byliśmy z nią w Grecji. Cały czas przesiedzieliśmy na plaży, bo jedna z uczennic się rozchorowała. Pani Fields nie chciała jej zostawić i mieliśmy sporo czasu dla siebie.
- Nie pogniewałabym się gdyby i tak było tym razem. – Uśmiechnęłam się.
- Słuchajcie, teraz jedziemy do waszych domów. – Po tym komunikacie każdy zaczął się cieszyć. Dosłownie. – Zapoznacie się z właścicielami i odpoczniecie. Jutro o dziewiątej zaczniemy zwiedzanie uliczek paryskich.
Było tak jak chciałam. W końcu mogłam powiedzieć, że jestem zadowolona. Wsiedliśmy do naszego autokaru i jechaliśmy chyba z dwie godziny. Wszystko przez to, że miasto było zatłoczone. Cały ruch został wstrzymany, przez jakiś wypadek. Pierwszy przystanek był dla mnie. Podzieli nas na sześć grup. Każda z nich ma mieszkać u innych rodzin. Nie miałam szans zobaczyć innych posiadłości, ale kiedy zobaczyłam naszą byłam zszokowana. Wielka willa, która zdecydowanie mogła pomieścić cały nasz autokar. Wiedziałam tylko, że będę mieszkać z Danielle. Tylko i wyłącznie to, nic więcej. Wysiadłyśmy obie, a z nami kilka innych osób. Serce zaczęło mi walić kiedy jedną z tych osób był Niall. Zayn, Perrie, chłopak z którym rozmawiałam przed katedrą, Liam, dwie dziewczyny które chodziły ze mną na francuski i dwóch chłopaków z klasy wyżej. Taki był nasz „skład”. Zabraliśmy swoje walizki i weszliśmy do środka willi. Była ogromna i prześliczna.
- Cisza! – Jakiś facet w garniturze zaczął wszystkich uciszać. Jednak potrzebował kilku minut, aby mu się to udało. Niby była nas tylko garstka, ale i tak każdy miał wiele do powiedzenia.
- Nie będę zanudzał. – Uśmiechnął się. – Chce powiedzieć tylko kilka słów. Wiem, że wszyscy jesteście pełnoletni. Całe piętro należy tak jakby do was. Przydzieliliśmy was do pokoi w których będziecie spędzać sporo czasu. Na górze macie do dyspozycji jeden salon, w którym możecie przesiadywać. Nikt nie będzie ingerował w to co robicie, ale pod jednym warunkiem. Ma być cisza i żadnych macanek. Zero alkoholu i narkotyków. Jasne?
- Tak. – Przytaknęliśmy wszyscy razem. 
Każdy z nas dostał klucz do swojego pokoju. Dzieliłam go z Dan i Perrie. Dziwiło mnie to, że Naomi trafiła do innej grupy. Cały czas zabiegałyśmy o to aby być we trójkę, jednak się nie udało. W pokoju stało tylko jedno wielkie łoże. Nie miałam pojęcia, dlaczego przydzieli nas do dwuosobowego pokoju. Było nas trzy, więc nie ma w tym żadnej logiki. Nie miałam zamiaru spać na podłodze. Dziewczyny nieco się zirytowały i poszły wyjaśnić ta całą sprawę. Jednak miły pan powiedział, że sobie poradzimy. Niech mu będzie. Rozpakowanie zajęło nam dziesięć minut, więc miałyśmy mnóstwo czasu.
- To co robimy? - Spytałam znudzona.
- Proponuje się zabawić. To że zakazał nie znaczy, że nie można. - Dziewczyna Zayna wyciągnęła z torby butelkę wódki. Mogłam się domyśleć, że tak będzie wyglądać nasz wyjazd.
- Nie skonfiskowali ci tego? – Moja druga współlokatorka była zachwycona. Nie ma się co dziwić. Cały wieczór przesiedzieć i nic nie robić? Bez sensu. Lepiej posiedzieć i wypić. Nieprawda?
- Kupiłam w Paryżu, na stacji. – Uśmiechnęła się chytrze. – Wiem, że różnie z nami bywało Dan. Tylko, że nie chce się z tobą kłócić.
- Ja też nie. – Uśmiechnęła się.
Zanim cokolwiek robiliśmy zjedliśmy kolacje przygotowaną przez naszych domowników. Była zjadliwa. Myślałam, że każą nam jeść ślimaki. Tylko, że nic takiego nie było. Starałam się nie patrzeć na blondyna. Chociaż to było bardzo ciężkie. Siedział praktycznie naprzeciwko mnie. Obok niego dziewczyny z lekcji francuskiego. Nawet nie wiedziałam jak mają na imię, ale raczej to mnie nie interesowało. Kleiły się do niego, a mi było nawet trochę do śmiechu. Odpychał je i to było widać. „A mówiłaś, ze na niego nie patrzysz.” Tak, sprzeciwiałam się sama ze sobą. Weszłam na górę i od razu skręciłam do salonu w którym wszyscy się zbierali. Nie chciałam, nie miałam ochoty tam być. Byłam przekonana, że jeśli wszyscy tam będą, blondyn również. Usiadłam na podłodze na miękkim dywanie i rozglądałam się po wielkim pomieszczeniu. Sufit był bardzo wysoki, dzięki temu nie było obawy, że ktoś się w niego uderzy.
- Chyba poszli spać. – Jakiś chłopak, którego imienia nie znałam poinformował nas o tym fakcie. Szczerze wolałam, aby nie spali. Tylko, że sama chciałam coś robić. A to coś było siedzeniem w salonie i udawaniem, że bawię się wspaniale. Tylko, że tak nie było.
- No to zdrowie, za naszą wspaniałą wycieczkę. – Wszyscy podnieśli kieliszki, a ja sok. Nie mogłam pić, brałam leki. Jednak o tym wiedziała tylko Danielle. Wszyscy wypili pierwszą kolejkę, a ja nawet nie tchnęłam alkoholu.
- Czemu nie pijesz? – Jedna z nieznajomych mi dziewczyn rzuciła dziwne spojrzenie. Tak jakbym musiała pić, wcale nie. Nie potrzebowałam alkoholu żeby się dobrze bawić.
- Nie mam ochoty.

- Może jesteś w ciąży. – Zaśmiała się druga, a ja coraz mniej je lubiłam. Wydawały się wredne i chamskie. Tak jak osoba, którą znałam. Rose. 
- Nie musi pić. – Dziewczyny próbowały mnie jakoś podratować, a papużki nierozłączki się zamknęły. Wszystko rozkręcało się za każdym wypitym kieliszkiem. Śmiali się, krzyczeli i wariowali. O dziwo nikt nie przychodził, nikt się nami nie zainteresował. Byłam ciekawa co by było, gdyby komuś nagle coś się stało. Ciekawe co by zrobili i kogo za to obwiniali. Starałam się o tym nie myśleć. Spojrzałam w swoją prawą stronę i zobaczyłam jak blondyn się dobrze bawi. Zrobiło mi się przykro i to nawet bardzo. Tylko, że nie mogłam nic zrobić. Nie byliśmy razem, nawet ze sobą nie rozmawialiśmy.
- O czym tak myślisz Charlie? – Chłopak z pod katedry usiadł obok i bacznie mi się przyglądał.
- O niczym ważnym…nie wiem jak masz na imię wybacz. – Uśmiechnęłam się.
- Ashton. – Podał mi rękę.
- Ohh…ładne imię. – To o nim mówiła Danielle. W tym chłopaku się podkochiwała. Nie powiem był przystojny. Dobrze zbudowany, cudowny uśmiech i roztrzepane blond włosy. Tylko, że nie myślałam o nim jak o obiekcie pożądania. Dla mnie był zwykłym chłopakiem, którego niedawno poznałam.
*** Z perspektywy Harrego ***
Plusem nigdzie nie jechania było to, że nie muszę chodzić do szkoły. O tak, pełen luz. Prawie każdy gdzieś wyjechał, Paryż jakieś plaże czy też druga część w Londynie. W szkole zostawało dosłownie paru uczniów, w tym ja. Nie lubiłem jeździć na te wszystkie wycieczki. To była zdecydowanie strata pieniędzy. Wolałem zostać w domu i robić co mi się żywnie podoba. Bez gadaniny nauczycieli.
- Proszę cię już od godziny. Zostawiasz za sobą straszny syf. – Tak. Może nie byłem z nauczycielkami, ale w domu była Eleanor. Wydobrzała, ale wlałem jak leżała w łóżku. Teraz tylko chodziła i rozstawiała mnie po kątach. To zrobiłeś źle i tamto. Dlatego częściej mnie nie było. Wolałem spędzać czas w jakimś klubie, albo w swoim pokoju. Zamykałem się tam i nikt nie wiedział gdzie jestem.
- Już idę. – Ziewnąłem. Mianowicie miałem powkładać naczynia do zmywarki. Nie było ich dużo, a ona się wkurzała. Tak jakby to było nie wiadomo co.
- Moje życie jest cholernie nudne. – Usiadłem obok przyjaciela i zacząłem mu marudzić.
- Nie narzekaj. Ja mam już dosyć wrażeń.
- Może i tak, ale ty masz dziewczynę. – Uśmiechnąłem się.
- Umów się z Vanessą, Naomi. Jest ich pełno, na pewno któraś cię zechce Styles.
- Dzięki, ale już wiem co zrobię.
Złapałem za kluczyki do samochodu i wybiegłem z domu. Nie wiedziałem, czy to dobry pomysł. Jednak nudziło mi się i to strasznie. Mianowicie miałem zamiar odwiedzić ojca. Ostatnio coraz częściej u niego bywałem. Zapraszał mnie i to bardzo często. Zaś ja odmawiałem, ale teraz przyszedł czas aby zrobić mu niespodziankę. Niall wyjechał jak większość szkoły, więc nie było szans aby go spotkać. Zatrzymałem swój samochód na podjeździe i bez pukania wparowałem do środka. Mówił abym czuł się jak u siebie w domu, więc tak też zrobiłem. W końcu był moim ojcem, prawda? Co jego to i moje. Kiedy wszedłem trochę dalej usłyszałem głośne rozmowy i śmiechy.
- Yhhm…Cześć. – Stałem w progu. Naprzeciwko mnie siedział ojciec ze swoją żoną i jakimiś obcymi ludźmi. Było mi nieco niezręcznie. Zdecydowanie mogłem zapukać, a nie wchodzić od tak.
- Cześć Harry. – Po jego minie mogłem stwierdzić, że nie jest wściekły. Uśmiechał się od ucha do ucha i do mnie podszedł.
- Chyba przyszedłem w nie w porę. Wybacz…wpadnę innym razem. – Przeczesałem włosy i już chciałem wychodzić.
- Zostań z nami. – Myślałem, że za mną nie przepada. Jednak matka Nialla chciała abym został. Byłem zdziwiony tą propozycją. – Bonnie nakryj dla Harrego.
- Naprawdę nie trzeba, nie chce wam przeszkadzać. – Niestety było za późno na odwrót. Gosposia zdążyła postawić dla mnie talerzyk i kazała usiąść. Zabrała moją skórzaną kurtkę i zostałem w samej koszuli. Dzięki podwiniętym rękawom można było zobaczyć moje tatuaże. Nie miałem pojęcia czy przy tak wyrafinowanym towarzystwie to nie będzie nikomu przeszkadzało. Nie każdy lubił taki typ chłopaków, jakim ja byłem. Większość wolała się trzymać ode mnie z daleka. 
- Więc to jest ten Harry. – Mężczyzna w garniturze uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłem uśmiech, chciałem być miły. – Twój ojciec dużo mi o tobie opowiadał.
- Nie wiedziałem. – Spojrzałem na niego, a on tylko lekko uniósł kąciki ust.
Siedziałem w ich towarzystwie jakieś dziesięć minut i ani razu nie obróciłem się w prawą stronę. Kiedy to zrobiłem oniemiałem z wrażenia. Jak mogłem tego nie dostrzec? Obok mnie siedziała najpiękniejsza dziewczyna pod słońcem. Włosy miała spięte w idealnego koka, były czarne. Karnacja była bardzo ciemna, dzięki czemu różniła się od „normalnych” ludzi. Chciałem coś powiedzieć, ale nie potrafiłem. Nie mogłem zdobyć się na odwagę aby zacząć z nią rozmawiać. Nigdy wcześniej tak nie miałem. Wystarczyło na nią spojrzeć i od razu wszystko stawało się prostsze. Po deserze wszyscy się rozeszli. Oglądali jakieś obrazy i popijali szampana. Zaś ja wyszedłem na zewnątrz. Musiałem się przewietrzyć.
- Nie miałam pojęcia, że Niall ma brata. – Miała przepiękny głos, czysty i delikatny. Usiadła obok mnie na ławce i pięknie się uśmiechała.
- Ja nie wiedziałem, że ma taką koleżankę. – Uśmiechnąłem się.
- Miły jesteś. – Upiła łyk soku. – Znamy się od dziewiątego roku życia. Więc powiedziałabym, że to coś więcej niż tylko kolega.
- Nie wiedziałem, że byliście razem. – Do głowy przyszła mi tylko taka myśl.
- My? Razem? – Zaśmiała się. – W życiu. Przyjaciele na śmierć i życie Harry.
- Rozumiem. – Uśmiechnąłem się. – Nawet nie znam twojego imienia.
- Kate. – Nie mogłem przestać na nią patrzeć. Wydawała się taka idealna. Nigdy nie wiedziałem takiej dziewczyny. Pociągała mnie i to bardzo. Rozmawialiśmy bez żadnych oporów. Tak jakbyśmy się znali zdecydowanie dłużej niż te kilka godzin.
*** Z perspektywy Charlie ***
Nie mogłam powiedzieć, że ten dzień był nudny. Wręcz przeciwnie, było wspaniale. Mimo tego, że się nachodziliśmy to byłam pod wielkim wrażeniem. Wszystko tu było inne, takie niezwykłe. Wszystko miało swoją historię i było zadbane. Nie to co u nas, w Londynie. W Paryżu nie było takiego pośpiechu, każdy miał czas. Nikt się nie śpieszył. Po długim spacerze zatrzymaliśmy się w jednej restauracji. Obsługa w niej była niesamowita. Uśmiechnięci, radośni i pomocni. Jedzenie także było „inne”. Nigdy nie jadłam tak wspaniałego pieczywa. Bym mogła zachwycać się tym wszystkim cały czas. Miałam ochotę nigdy stąd nie wyjeżdżać. Jednak to było nie możliwe. Zresztą to był dopiero drugi dzień, wszystko mogło się zdarzyć. A ja mogłam zmienić nastawienie do tego miejsca. Na całe szczęście nikt mnie nie wkurzał. Rose żyła w swoim świecie, a ja miałam ją daleko gdzieś. Co z Niallem? Papużki nierozłączki się od niego odczepiły. Chociaż może tylko na chwilę. On zaś znalazł język z Liamem. Tak, właśnie z nim. Każdy był w szoku, nawet Perrie. Po tym wszystkim zjedliśmy kolacje z naszymi właścicielami. O dziwo nie otrzymaliśmy od nich żadnych komentarzy na temat poprzedniego wieczoru. Nie krzyczeli, nic nie mówili. Może byli głusi, albo mieli dźwiękoszczelne drzwi do swojej sypialni? Nikt nie wiedział. Wszyscy mieli znowu się zgromadzić w salonie, ale nie ja. Tym razem sobie odpuściłam. Postanowiłam, że położę się wcześniej. Weszłam pod prysznic i odkręciłam ciepłą wodę. Delikatnie obmywałam moje zmęczone ciało. Chociaż na chwilę mogłam poczuć się odprężona. Odsunęłam drzwiczki od kabiny i od razu uderzyła we mnie fala zimna. Drgnęłam. Sięgnęłam po ręcznik i rozczesałam mokre włosy. Chciałam się ubrać, ale kiedy spojrzałam na swoją prawą stronę gdzie nie dostrzegłam ubrań. No tak, zapomniałam ich wcześniej wziąć. Nie przeszkadzało mi paradowanie w samym ręczniku po pokoju. Przecież mieszkałam z dziewczynami, ale w tej chwili ich tam nie było. Otworzyłam drzwi i doznałam lekkiego szoku. Na łóżku siedział Niall. Patrzył prosto na mnie, dosłownie przeszywał mnie wzrokiem.
- Co ty tu robisz? – Zamiast z powrotem wrócić do łazienki stałam przed nim w samym ręczniku. Tylko, że to nic by mi nie dało. Ubrania i tak miałam w pokoju.
- Chciałem sprawdzić co z tobą. Danielle mówiła, że źle się czujesz. – Oczywiście to było jedno wielkie kłamstwo. Musiała tak powiedzieć, tylko dlatego aby dali mi święty spokój i nie budzili. Jednak jak widać to nie podziałało.
- Już lepiej, ale chciałabym się położyć. – Podeszłam bliżej szafki i wyciągnęłam z niej moją „piżamę.” Krótkie spodenki, bokserka tak wyglądał mój strój w którym spałam. Chciałam już wejść do łazienki, ale rozproszył mnie krzyk jednej z dziewczyn. Oczywiście krzyczała imię blondyna. On zaś ją zignorował i nie zamierzał wychodzić. Nie rozumiałam dlaczego nie wychodzi, przecież nie chciałam go tutaj.
- No idź, przecież cię woła. – Spojrzałam na niego, a on spuścił wzrok. Tylko, że dalej nigdzie się nie wybierał.
- Nie mam ochoty. – Odparł. – Ale może faktycznie powinienem pójść. W końcu będę tylko przeszkadzał. Ashton cię bardzo polubił.
- O co ci znowu chodzi? – Może jeszcze chciał powiedzieć, że to właśnie na niego czekam. W tamtym momencie miałam ochotę mu przyłożyć. Sam flirtował z tymi dziewczynami, a mi wypomina jedną rozmowę z chłopakiem? Mogłam robić co tylko mi się podoba.
- O nic Charlie. – Podszedł bliżej. – Po prostu nie mogę patrzeć na to wszystko. Rozumiesz?
- Nie, właśnie nie. – Pokręciłam głową. – Nic nie rozumiem.
- Jestem cholernie zazdrosny. Miałem nadzieje, że może jeszcze to jakoś da się uratować. Tylko, że mam coraz większe wątpliwości co do tego wszystkiego. Boje się tego, że mi nigdy nie wybaczysz.
- Zasłużyłeś. – Dotknął mojego policzka, a po moim ciele przeszły dreszcze. Stęskniłam się za takim dotykiem. Może był mały, ale miał wielkie znaczenie. Spuściłam wzrok i nie wiedziałam jak mam się dalej zachować.
- Nie chce cię ranić. Wiem, że zrobiłem to raz. Tylko, że nie zamierzam popełnić tego samego błędu. Cały czas o tobie myślę i naprawdę mi ciebie brakuje. Nigdy nie czułem czegoś takiego.
- Proszę idź już. – Nie chciałam tego słuchać. Za bardzo mnie to raniło. Nigdy nie spotkałam kogoś takiego jak on. Jednocześnie go nienawidziłam, a z drugiej strony byłam zakochana. Zamiast odejść podniósł mój podbródek i spojrzał głęboko w moje oczy. Jego usta dotknęły moich warg. Na początku nie odwzajemniłam pocałunku, ale za bardzo tego chciałam. Nie mogłam się oprzeć. Moje ręce oplotły jego kark, a koniuszki palców bawiły się jego włosami. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne, a ja coraz bardziej jego pragnęłam. Nie myślałam w tamtym momencie o tym wszystkim co się stało. Ważne było to co teraz się działo. Stałam przed nim w samym ręczniku, a on to szybko wykorzystał. Jednym ruchem ręki go ze mnie zdjął. Psychicznie nie byłam do tego przygotowana więc na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Jednak nie próbowałam się zakrywać, nie miałam nawet tego w planie. W jego oczach mogłam dostrzec malutkie iskierki, które płonęły. Obrócił mnie w stronę łóżka i delikatnie na nie popchnął. Jego usta błądziły po moim całym ciele. Zostawiał pocałunki na szyi, a potem zjeżdżał coraz bardziej w dół. Dłońmi delikatnie dotykał moich piersi. Doprowadzał mnie tym do czystego szaleństwa. Po czym z moich ust wydobywały się ciche jęki. Jego koszulka wylądowała na podłodze, a ja mogłam ujrzeć jego umięśniony tors. Po chwili wbił się w moje usta, a ja mogłam poczuć ich cudowny smak. Roskosz rozpływała się po całym moim ciele. Co chwilę wyginałam je w łuk, prosząc o więcej. Szybkim ruchem zaczął odpinać pasek od spodni. Nie mógł sobie z nim poradzić więc mu nieco pomogłam. Mój wzrok zatrzymał się na jego wybrzuszeniu. Blondyn lekko się zaśmiał i bardziej się do mnie przybliżył. Zaczął rozsuwać moje nogi, tak aby mógł być pomiędzy nimi. Kiedy zobaczył moje skrępowanie namiętnie pocałował. Czułam jak się uśmiecha, a lewą dłonią dotyka moich piersi. Nie chciałam zostać w tyle więc szybkim ruchem zdjęłam z niego resztę ubrań. Oboje byliśmy nadzy i podnieceni. Złapał moją malutką dłoń w swoją i delikatnie pocałował. Poczułam jak jego penis wchodzi we mnie. Miałam ochotę krzyczeć, ale blondyn zdążył zakryć moje usta własnymi. Początkowo jego ruchy były wolne i płytkie. Jednak stopniowo przyspieszał, a mi sprawiało to wielką przyjemność. Nie chciałam go w jakiś sposób zranić, ale moje paznokcie zostawiały ślady na jego plecach. Rozkoszowałam się każdym jego ruchem. W pewnym momencie moja głowa odchyliła się w tył. Nie mogłam opanować swoich jęków. Nie obchodziło mnie to, że zaraz ktoś może tu wejść. Liczyła się tylko jedna chwila. Byłam blisko, a on to czuł. Zaczął przyśpieszać nie dawał za wygraną. W końcu wydałam z siebie głośny jęk, a chwilę później doszedł do mnie Niall. Opadł bezsilnie obok, a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Mogłam poczuć szybko bijące serce chłopaka. Delikatnie pocałował mnie w czoło i nasunął na nas biały koc. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i zastanawiałam się nad tym wszystkim co się przed chwilą zdarzyło.
- Kocham cię. - Szepnął mi do ucha.

Wybaczcie za ten ostatni wątek. Pierwszy raz "coś" takiego pisałam więc mogło nie wyjść zupełnie tak jak powinno.
Ps. Dzięki Patrycja za pomoc :D Link do jej bloga ---> ZAPRASZAM !

Kolejny w Niedziele ( godziny wieczorne ) :)

26 komentarzy:

  1. Jezu super ! Strasznie się ciesze, że sie pogodzili :)) Nie moge sie doczekać kolejnego rozdziału ;))

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. O mój boże, super!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny! Dzięki za ten rozdział :). Hania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak czytałam to miałam ciarki <333. O jezu!!! Super.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest dobrze. Lepiej być nie może z tym blogiem. No kurde kocham je

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, ciesze się że Charli i Niall się ppgodzili :D czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Omomom ♥ zboczuszekk ;) czekam na next ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. omg, omg , omg Niall wyznał jej miłość! *.* Mam nadzieję, że nie kłamał, o boże haha ssuupper rozdział, czekam z niecierpliwością na kolejny, pozdrawiam. xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział, naprawdę dużo się wydarzyło. Mam nadzieję, że Niall nie oszukał Charlie, mam czasne myśli ze tka na prawdę się z kimś znowu założył, lecz z drugiej strony chyba nie zrobiłby jej czegoś takiego, prawda? Czekam na nn i zapraszam do mnie:

    http://myfanfictionwithonedirection37.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezu super!! A ta ostatnia scena <3 była wspaniała. Poczułam się fajnie czytajać to . Czekam na nastepny. Rozdziałów bedzie 50?

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny! Uwielbiam to. Zajebista scena, a Niall na koniec wyznał jej miłość. Genialnie. :) Jezu!!!!! Dodawaj jak najczęściej rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  12. Naprawdę prześwietny <333333333333333333 Ostatnia scena, oby takich więcej. <3 :) Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  13. właśnie ostatnia scena była najlepsza <33333333

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialny! Ostatni wątek jest super. <33 Niall + Charlie

    OdpowiedzUsuń
  15. Zajebisty! <33 Nie ma co mówić ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. ojej cudowny. genialny

    OdpowiedzUsuń
  17. Przesuper! Zarąbisty

    OdpowiedzUsuń
  18. Aaaaaaaaaa chyba nie muszę pisać bo ty to wiesz że jest zajebisty ♥ kocham cie xD

    OdpowiedzUsuń
  19. Zarąbisty jak zwykle!!!! Ja chcę więcej takich ''scen'' :)

    OdpowiedzUsuń
  20. cudowny. wiedziałam że w Paryżu coś się wydarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Przecudny! a to ostatnia scena *,* OMG orgazm

    OdpowiedzUsuń
  22. A może teraz Charlie zajdzie w ciąże? Nie wiem, czekam na kolejny z niecirpliwością. To było cudowne. <33

    OdpowiedzUsuń
  23. Najlepszy <333 :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Super, super ! <33

    OdpowiedzUsuń
  25. O której godzinie następny

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz buduję mnie do dalszego pisania. :)