sobota, 17 maja 2014

Moment For Me Rozdział 47



                 Nasz czas w Paryżu minął. Było wspaniale, każde miejsce miało swój klimat. Wszyscy dobrze się bawili, a przede wszystkim odpoczęliśmy. Jednak przez te ostatnie dni było ze mną coraz gorzej. Może to dlatego, że odstawiłam leki? Nie miałam pojęcia. Jednak przez ogromny ból głowy wszystko zaczynało zmieniać swoje znaczenie. Paryż stał się mdły. Szczególnie dla mojej osoby. Nie mogłam się doczekać, aż w końcu dojadę do domu.
Podczas tych czterech dni nie odezwałam się do Nialla jednym słowem. Unikaliśmy siebie, tak jakbyśmy się nie znali. Wniosek był dosyć prosty. Było mi bez niego ciężko. Z trudem patrzyłam w jego stronę, a kiedy widziałam jak się dobrze bawi ściskało mnie w żołądku. Chciałabym być jego częścią, ale czy to miało sens?
Każdy z nas się tam zmienił. Odkrył na nowo swoje poglądy i nastawienie do innych. Niby to było kilka nudnych dni, ale za to przydatnych. Dziewczyny w końcu wzięły się w garść i wszystko między sobą wyjaśniły. Perrie znowu mogła z nimi normalnie rozmawiać, co mnie cieszyło. Była naprawdę w porządku. Nie to co Rose. Wredna suka zbyt dużo namieszała. Szczególnie między Liamem i Danielle. Jak się okazało nasłała jakąś dziewczynę, aby upiła i zajęła się brunetem. Na całe szczęście do niczego wtedy nie doszło. Jednak się rozstali, a w Paryżu musieli się skonfrontować. Na całe szczęście bogata histeryczka dostała za swoje. Ktoś wylał czerwone wino na jej ubrania. Powtórka z rozrywki? O tak, tylko tym razem  ubrudziły się wszystkie. Cała walizka! Jak przykro…
- Już jesteśmy. - Oznajmiła mi rodzicielka. – Jeśli chcesz, możemy coś zjeść. Ugotuję coś, co ty na to?
- Jasne. – Uśmiechnęłam się.
Tak naprawdę nie miałam ochoty na nic. Cały czas źle się czułam. Kręciło mi się w głowie i było mi niedobrze. Nie chciałam nic jej mówić. Bo po co? Zaraz policzyłaby wszystkie tabletki, a było ich za dużo. Dlaczego ich nie brałam? To proste. Nie miesza się ich z alkoholem.
Zabrałam walizki z bagażnika i od razu wtargałam je na górę. Jednak z ich rozpakowaniem chciałam trochę zaczekać. Nie śpieszyło mi się. Zresztą kto od razu po przyjeździe się rozpakowuje? Może i tak powinno się postępować, ale zazwyczaj człowiek jest zbyt zmęczony. Rozłożyłam się na łóżku aby chociaż trochę odetchnąć. Jednak to nie trwało zbyt długo. Mój telefon zawibrował. Co oznaczało, że ktoś wysłał mi sms-a.
„Spotkajmy się za godzinę u mnie. To dla mnie bardzo ważne.” – Niall
Zdziwiła mnie ta wiadomość, ale w końcu cztery dni naszego nierozmawiania minęły. Teraz musieliśmy sobie coś wyjaśnić. Tak, aby dla nas obu było to dobre. Nie zastanawiałam się jeszcze nad tym co nas konkretnie łączy. Potrzebowałam jego, a przynajmniej te cztery dni rozłąki mi tak mówiły.
- Wychodzę. – Krzyknęłam.
- Miałyśmy coś zjeść. – Moja rodzicielka stała w kuchni i coś gotowała. Zrobiło mi się trochę przykro, że ją znowu zostawiam. Jednak coś mi kazało jechać do Nialla.
- Wiem i przepraszam. – Ściszyłam głos. – Obiecuję, że niedługo wrócę.
- Pozdrów go. – Uśmiechnęła się.
Brak prawa jazdy był okropny. Właśnie w takim momencie prawko by mi się przydało. Tylko, że niestety go nie posiadałam. Na całe szczęście blisko mnie był przystanek autobusowy. Dotarłam tam w mgnieniu oka, a potem wsiadłam do odpowiedniego autobusu. Nie było wielkiego tłoku. Od razu znalazłam wolne miejsce obok starszej pani.
****
Nie wiedziałam dlaczego, ale z każdym krokiem serce waliło mi jak oszalałe. Bałam się? Nie miałam pojęcia, ale na pewno nie byłam szczęśliwa. Nie wiedziałam co Niall mi ma do powiedzenia, co mnie nieco denerwowało. Chciałam mieć to jak najszybciej za sobą. Usiadłam na kanapie i czekałam aż blondyn wróci z napojami. Postawił je na szklanym stoliku i usiadł bliżej mnie. Nie zaczął rozmowy, a ja nie chciałam mu się wcinać. Więc powstała krępująca cisza.
- Myślałeś o tym wszystkim? – Spuściłam wzrok. Nie chciałam patrzeć w jego oczy. Wiedziałam jak może się to skończyć, dlatego wolałam unikać jego wzroku.
- Wiem, że zbyt szybko cię tu ściągnąłem. Tylko, że ja wiem co do ciebie czuje. I nic tego nie zmieni Charlie.
- Naprawdę nie wiedziałeś, że zakładasz się o mnie? Jak mnie wtedy spotkałeś…wiedziałeś, że to o mnie się założyłeś? Że mam być twoją zabawką?
- Nie. – Zaprzeczył. – Nie chciałem tego zakładu. Mówiłem, że byłem zbyt pijany.
- W porządku. Wieżę ci. – Podniosłam wzrok i zatrzymałam go na jednej ze ścian. Naprawdę mu wierzyłam. Bo po co miałby kłamać?
- To co teraz będzie? No wiesz…z nami. – Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. W mojej głowie na ten temat widniała pustka. – Spróbujemy jeszcze raz?
- Boje się wiesz? – Te wszystkie słowa ciężko przechodziły mi przez gardło. Tylko, że musiałam mu to powiedzieć. – Boje się, że to nie będzie miało sensu. Będziemy razem, a potem to nagle zgaśnie. Całe „uczucie” się wypali. Jesteś Niall Horan. – Uśmiechnęłam się. – Każda dziewczyna na ciebie leci.
- A ty jesteś Charlie Rivers. – Złapał mnie za rękę, a drugą podniósł mój podbródek. Wiedziałam, że kiedyś tak to się skończy. Nie mogłam przecież unikać jego wzroku przez cały czas. – Kocham cię i nigdy cię nie skrzywdzę.
- Nie możesz mi tego obiecać. – Starałam się być twarda. Nie miałam zamiaru się rozklejać, chociaż ten jeden raz. – Spotkasz kogoś i tak po prostu odejdziesz. Nie chce przez to przechodzić.
- Co do mnie czujesz? – Spytał nagle. – Możesz powiedzieć, że jestem ci obojętny? Możesz odejść i tak po prostu dalej żyć? Chciałbyś tego, abyśmy się więcej nie widzieli, nie spotykali? Powiedz, że nic do mnie nie czujesz, że jestem ci obojętny.
- Nie. - Potrząsnęłam głową. - Nie jesteś obojętny.
- Kochasz…kochasz mnie? – Kolejne pytanie, którego się nie spodziewałam. Nie rozumiałam jego taktyki. – Odpowiedz!
- Nie krzycz. – Nie chciałam tego. Tylko, że czułam jak jeden z policzków zaczyna robić się mokry. Wzięłam trzy głębokie wdechy i starałam się więcej nie ronić łez.
- Chcę tylko to wiedzieć Charlie. Odpowiedz na to jedno cholerne pytanie, a dam ci spokój. Nie chce ciebie stracić, ale jeśli tylko tego chcesz…
- Tak. – Szepnęłam.
- Co tak? – Widziałam, że się wkurza. Ta jedna cecha przybliżała go do Harrego. Oboje mieli podobny takt denerwowania się. Patrzyłam na niego ze strachem. Nie chciałam go stracić.
- Kocham cię Niall. – Poczułam ulgę. Wreszcie to powiedziałam. Wyznałam prawdę, którą skrywałam. Schowałam swoją twarz w dłoniach. Nie wiedziałam dlaczego to robię. W końcu powiedziałam coś co powinnam dawno, a teraz się chowam? Zrób coś z sobą! Moje sumienie było inne. Nie wstydziło się. Dziwne prawda? Osoba całkiem inna niż jej pieprzone wnętrze. Wstałam z kanapy i po prostu rzuciłam się na blondyna. Złączyłam nasze usta w jedno i nie zamierzałam przestać. Całowałam go delikatnie, ale z uczuciem. Moje dłonie gładziły jego delikatną skórę na policzkach. Czułam jak się uśmiecha. W końcu miał być z czego dumny. Postawił na swoje, uległam. Zresztą kto by nie postąpił tak jak ja? Niall był naprawdę wyjątkowy. Jeszcze niedawno byłaś temu przeciwna, a teraz go bronisz?  Zaklęłam w myślach. Czasami byłam naprawdę okropna.
- Przepraszam, za wszystko. – Szepnął.
- Nie wracajmy do tego, dobrze? – Spytałam, a on pokiwał głową. Nie miałam zamiaru wracać do przeszłości. Skoro wszystko było dobrze nie musiałam rozdrapywać ran. Wtedy zrobiłoby się jeszcze większe bagno z którego byśmy się nie pozbierali.
- Pójdziemy na obiad? – Uśmiechnął się.
- Cholera obiad…- Niall patrzył na mnie z wielkim zdziwieniem. – Obiecałam, że wrócę do domu jak najszybciej.
- Trudno. – Skrzywił się. – W takim razie widzimy się jutro?
- Tak. – Musnęłam go w usta i zaczęłam iść w stronę drzwi. Tylko, że dlaczego mielibyśmy się rozstawać? Odwróciłam się na pięcie i zwróciłam się do blondyna. – Pójdziesz ze mną?
*** Z perspektywy Nialla ***
Na początku nie chciałem się zgodzić. Jednak po dłuższych namowach uległem. Byłem pewny, że to będzie jakaś katastrofa. Siedzenie z mamą Charlie i gadanie o niczym ważnym. Myślałem, że to nie wypali. W końcu jakoś to przetrwałem i muszę powiedzieć, że nie było najgorzej. Jej mama to wspaniała osoba z którą można naprawdę porozmawiać. Śmiała się i ani razu nie zobaczyłem na jej twarzy zmartwienia.
Po zjedzonej kolacji dużo rozmawiałem z Charlotte. Mogłem stwierdzić, że wszystko wraca do normy. Tak jakby nic się nie wydarzyło. Jakbyśmy nigdy się nie pokłócili. W końcu mieliśmy nie wracać do tego co było, prawda?
- Przepraszam cię za jej marudzenie. – Brunetka zamknęła drzwi wejściowe. Chciała mnie odprowadzić do samochodu, a ja nie miałem nic przeciwko.
- Przestań. Twoja mama jest świetna. – Uśmiechnąłem się.
- Dziękuje. – Jej ciepłe ciało dotknęło mojego. – Za to, że jednak przyszedłeś.
- Cała przyjemność po mojej stronie. – Puściłem oczko, a dziewczyna się zaśmiała. Uwielbiałem patrzeć na nią kiedy jest szczęśliwa. – Do zobaczenia.
Ostatni raz musnąłem ją w usta i wsiadłem do swojego BMW. Uwielbiałem ten samochód, chociaż był najnowszy w mojej „kolekcji”. Był dosyć szybki i sprawiał mi przyjemność kiedy nim jechałem. To był także jedyne auto, który utrzymało się w czystości przez tak długi czas. Pewnie dlatego, że tydzień mnie nie było. No ale, nie wnikajmy. Docisnąłem pedał gazu i wjechałem w dobrze znaną mi ulicę. Było przed jedenastej, a to była idealna pora aby wkroczyć. Gdzie? Oczywiście na imprezę. Zdecydowałem się praktycznie w ostatniej chwili. Potrzebowałem rozrywki, a to była idealna okazja. Oczywiście chciałem wyciągnąć tam Charlie, ale się nie zgodziła. Twierdziła, że musi odpocząć. Wtedy i moje chęci zbladły. Jednak dziewczyna ma bardzo dobry dar do przekonywania.
Rezydencja mojego przyjaciela była ogromna. Mieszkał w niej sam. Jego rodzice kupili mu dom, bo twierdzili, że jest odpowiedzialny. Kiedy to usłyszałem po raz pierwszy wybuchłem śmiechem. Hemmings to najgłupsza osoba jaką znam. Pierw robi, a potem myśli. Trzeba go pilnować jak dziecko co mnie nieco trochę wkurza. Jednak ostatnio nie miałem z nim praktycznie kontaktu. Wyjechał za granicę, a teraz powrócił. I to w wielkim stylu, rzecz jasna. Byłem ciekawy czy chociaż odrobinę się zmienił, ale kiedy zobaczyłem jego w kuchni od razu moje wątpliwości zostały rozwiane.
- Co ty do cholery robisz? – Podbiegłem do niego i próbowałem go podnieść. Leżał na podłodze, a może się tarzał?
- Niall! – Krzyknął, a na jego twarzy pojawił się wielki banan. – Dobrze, że jesteś!
- Tak, jestem. – Zaśmiałem się. – Wszystko w porządku? – Podniosłem blondyna z podłogi.
- Jasne! – Znowu krzyczał. To był wielki minus tego jak był pijany. Nawet jak było idealnie cicho on się darł. Tylko dlaczego? – Widziałeś gdzieś może moją siostrzyczkę?
- Dopiero przyszedłem.
Siostra Hemmingsa była moją dobrą starą przyjaciółką. Jako jedyna z tych wszystkich dziewczyn potrafi się ze mną przyjaźnić. Ma niesamowite poczucie humoru i potrafi słuchać. Co jest bardzo ważną cechą. Inne dziewczyny zazwyczaj ględzą tylko o sobie, ale nie ona.
Przeszedłem w dalszą część mieszkania i sięgnąłem po pierwszy lepszy sok. Nie chciałem pić, bo ktoś w końcu musiał wrócić do domu.
- Kate? – Dziewczyna stała tyłem do mnie. Jednak jej krągłości i długie czarne włosy od razu rzuciły mi się w oczy. Była piękna i nie dało się tego ukryć.
- Kogo my tu mamy? – Spytała rozbawiona. – Miło cię widzieć.
- Ciebie również. – Uśmiechnąłem się. – Wyglądasz…nic się nie zmieniłaś.
- Ty również Niall. – Wydawało mi się, że kogoś szuka. Cały czas jej wzrok wędrował po pomieszczeniu co mnie trochę niepokoiło. - Dlaczego nie mówiłeś, że masz brata?
- Brata? – Spytałem zdziwiony. – Jakoś tak wyszło…
- Takich informacji się nie ukrywa. – Mruknęła. – Powinnam być na ciebie wściekła, wiesz?
- Wybacz. – Skrzywiłem się. – Luke cię szukał.
- Wiem, ale nie zmieniaj tematu. – Tak, miała racje. Robiłem to. Nie miałem zamiaru rozmawiać o Harrym. Wkurzał mnie i to bardzo. Jednak kiedy zobaczyłem, że się do nas zbliża byłem wściekły. Znalazł się na moim terytorium. Stanął obok mojej byłej i uśmiechał się od ucha do ucha.
- Wiedze, że się poznaliście. – Odchrząknąłem.
- Tak, sami musieliśmy. – Uśmiechnęła się.
- Super. – Wywróciłem oczami. – Wybaczcie, ale muszę coś zrobić.
Kolejny pretekst, aby nie stać obok niego. Nie miałem zamiaru być blisko mojego „brata”. Mimo tego, że nasze stosunki się polepszyły. Mógł sobie być, ale niech całkiem nie wpieprza się w moje życie. Może jeszcze zaprzyjaźni się z Zaynem i Perrie? Tego byłoby za dużo. Nie zamierzałem tego tolerować mimo, że nasze geny były podobne.
Usiadłem na jednym schodku i przyglądałem się temu całemu cyrkowi. Nagle odechciało mi się całej imprezy. Przez jednego człowieka humor może się zmienić o sto osiemdziesiąt stopni. Idiotyczne, ale nic nie mogłem na to poradzić. Harry po prostu działał mi na nerwy. Tylko, że musiałem się jakoś do niego przyzwyczajać. Coraz więcej osób wiedziało co mnie z nim łączy. Więc to było nie uniknione. Musiałem jakoś zawrzeć z nim rozejm.
****
Nie miałem ochoty wstawać, ale kiedyś w końcu musiałem ruszyć swój tyłek. W końcu ile można spać? Wskazówki zegarka wskazywały jedenastą. Przetarłem oczy i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Było cholernie nudne. Te same białe ściany, a na nich moje cudeńka. Oczywiście mam na myśli gitary, które jako jedyne nie były monotonne. Kochałem je jak własne dzieci, dosłownie.
Nie poprawiałem łóżka, bo po co? Rzadko nawet po sobie sprzątałem. Nikt nie przebywał w moim pokoju więc po co się wysilać? Mógłbym kogoś wynająć, aby zrobił to za mnie. Tylko, że kiedyś popełniłem ten błąd. Potem nie mogłem nic znaleźć przez miesiąc.
Nałożyłem na siebie zwykłą białą koszulkę i standardowe czarne rurki. Moje włosy postawiłem na żel w tą samą stronę co zawsze, a zęby dokładnie wyszorowałem. Nie wiadomo dlaczego, ale miałem cholernie dobry humor. Uśmiech nie schodził mi z twarzy co raczej było dobrym znakiem. Jednak trochę się przeliczyłem.
- Mamo! – Wrzasnąłem. – Jesteś?!
- Tutaj. – Dostałem odpowiedź i od razu do niej popędziłem. Jak zwykle siedziała w ogródku i grzebała w ziemi. Uwielbiała to robić, a ja nie wiedziałem dlaczego. Jednak nie chciałem się dowiedzieć. Raz spytałem i miałem dość. Jej odpowiedź była dosyć banalna. Porównała sadzenie roślinek do mojego grania na gitarze. To nie było to samo, ale jak stwierdziła kocha to robić. Skoro tak bardzo lubiła tam przesiadywać, to nie miałem nic przeciwko.
- Coś się stało? – Stanęła na równe nogi i badawczo mi się przyglądała. – Dlaczego pachniesz jakbyś wylał na siebie cały flakonik perfum?
- Nie wylałem. – Zaprzeczyłem. – Chciałbym zabrać tylko gdzieś…dziewczynę.
- Rozumiem. – Uśmiechnęła się.
- Więc…? – Ciągnąłem temat. Moja rodzicielka wiedziała o co chcę spytać. To było dosyć jasne.
- Tylko nie rób niczego głupiego, jasne? – Spiorunowała mnie wzrokiem. – Klucze są na komodzie.
Oczywiście chodziło o klucze do domku. Chciałem zabrać tam Charlotte. Miała to być urocza kolacja we dwoje. Miałem nadzieje, że mi się uda to wszystko zorganizować. Kupić jedzenie, przygotować wszystko i dopiąć na ostatni guzik.
Wsiadłem do Range Rovera i ruszyłem na zakupy. To miał być udany dzień. Dla nas obojgu. Tylko, że tak się nie stało. Po dziesięciu minutach drogi zatrzymałem się na czerwonym świetle. Przygotowałem się na długie czekanie. Przede mną były roboty drogowe i coś naprawiali. Nagle mój telefon zaczął wibrować. Ściszyłem radio i nacisnąłem zielony przycisk.
- Halo. – Odezwałem się radosnym głosem.
- Musisz przyjechać do szpitala. – Nie miałem pojęcia kto jest po drugiej stronie słuchawki. Dziewczyna płakała i brzmiała strasznie niewyraźnie.
- Kto mówi? – Spytałem.
- Przyjedź jak najszybciej, proszę. – Jej płacz był coraz głośniejszy. Jednak zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć połączenie zostało zerwane.

Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że nikt już tego nie czyta. Komentarze z rozdziału na rozdział maleją. ;/
Ps. Zastanawiam się nad zakończeniem bloga w następnych rozdziałach. Co o tym myślicie?

Kolejny rozdział w środę

34 komentarze:

  1. Proszę Cię nie kończ. Kocham go czytać *___*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały!! Nie kończ to jest cudowne! Czekam zniecierpliwiona do środy =).
    Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Charli będzie pewnie w ciązy! (nie kończ błagam)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, pewnie chodzi o to, że odstawiła leki...

      Usuń
  4. Nie, masz pisać dalej

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham te opowiadanie, a ty świetnie piszesz! Błagam nie kończ tego! Masz talent

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział ! Nie kończ jeszcze bloga pls ! Czekam na kolejny rozdział ;)

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Może czytają ale nie komentują -) jeśli przestaniesz pisać tego bloga skrzywdzisz tylko tych co go kochają . A są takie osoby . Niektóre blogerki piszą nawet gdy mają tylko 2 komy. Rozdział jest świetny . Proszę o szybki nexttt ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Proszę nie kończ tego opowiadania :( Jest super, czytam każdy rozdział i zniecierpliwiona czekam na następne :) Pozdrawiam :* @PauuuLka

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie kończ bloga :) jest świetny a to że jest mało rozdziałów wcale nie oznacza że nikt nie czyta :) Jestem szczęśliwa że Niall i Charlotte w końcu się pogodzili :) czekam na next i błagam nie kończ bloga
    <333

    OdpowiedzUsuń
  10. oszalałas ? Pisz dalej, bo umrę.... Jesteś najlepsza <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie końca proszę

    OdpowiedzUsuń
  12. co? Co? CO?! nie kończ! twój blog jest GENIALNY! kocham czytać każdy rozdział i niecierpliwię się gdy czekam w niedziele lub środe na nowy :) ten był świetny :) nie mogę się doczekać kolejnego :) może złapie wi-fi na wycieczce i uda mi sie go przeczytać już w środe a nie dopiero w sobote ;) weny x

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny jak zwykle ;) nie mogę się doczekać następnego ;* pozdrawiam, Daria ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie kończ, proszę Cię! Nie przejmuj się komentarzami, i tak jesteś jednym z tych blogerek, które mają ich najwięcej. Piszesz z pasją i świetnie wychodzą Ci opisy, zresztą czuję, że masz coś jeszcze do powiedzenia i nie chcesz tak naprawdę kończyć.
    Ja będę czytać bloga dalej, nawet jeśli już nikt inny nie będzie go czytał :)
    Powodzenia!
    -A

    OdpowiedzUsuń
  15. żartujesz z tym końcem chyba, jak zawsze świetnie nie mogę się doczekać następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  16. Słuchaj, to że nie ma dużo kom to nie znaczy że nikt nie czyta :). Po prostu n ie chcę się komentować. Mi też czasem się nie chcę :(. Nie kończ:(/ hania PS charlie jest w ciąży!!??

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale by było fajnie, gdyby była w ciąży! Nie kończ. proszę. Czytamy :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie kończ! O co chodzi z tą dziewczyną? Właśnie w poprzednich komach jest coś o tym że Charlie jest w ciąży? Wyjaśnij to :). Ale chciałabym żeby była.I nie kończ. My czytamy. Nie chcę się dodawać komów. /piszę z konta google (Hania Wiązowska) (nie chcę się logować)

    OdpowiedzUsuń
  19. Co? Nie kończ tego proszę to jest jeden z moich ulubionych fanfictionów <3 A rozdział był na prawdę świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  20. C.O.? Protestuje, nie zgadzam się na zakończenie tego boga bo jest ŚWIETNY nie to mało powiedziane jest BOSKI!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie kończ, prosze :) twuj blog jest przecudny, najleprzy jaki znam ;D no i niemoge doczekac się next <3 <3
    P.S. sory że ostatnio nie komentowałam ale jakoś nie mialam czasu <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie kończ tego bloga, proszę <3 Odkryłam tego bloga wczoraj, a wszystko mam już przeczytane, tak mnie to wciągnęło. Kocham twoje opowiadanie i to, jak piszesz. Przychodzi Ci to z taką lekkością. Można to wyczuć, kiedy się to czyta. Kolejny rozdział zapowiada się ciekawie. Z niecierpliwością czekam nn <3

    ~Lina

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie kończ pisać tego bloga uwielbiam go <3 ja nie mogę sie juz doczekac na next jest bardzo ciekawy i wciągający pisz pisz <3<3

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie kończ !!! Jest cudny. Nie może sie tak szybko skończyć ! Pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie,, błagam nie kończ! Uwielbiamy tego bloga. <33 Nie przejmuj się komentarzami, bo nie one są najważniejsze <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja to bym chciała kolejnej sceny 18+ albo żeby Charlie była w ciązy. ;)))) hihih. Nie kończ!!! Nie pozwalamy Ci :). / andżelika

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetny rozdział. Czekam na następny :). I nie kończ!!!!!!!!!!! <3/ kamila

    OdpowiedzUsuń
  28. Ej, nie rób nam tego! :c
    My wszyscy kochamy te opowiadanie, każdy czeka z niecierpliwością na kolejny rozdziała aa ty chcesz skonczyć. Nie, proszę ;cc
    Jaa miałam nadzieję, że po tym blogu, będzie kolejny ( nie śpieszy mi się do tego narazie )
    Kochana, niee kończ, nie wolno ci ! :D
    Jaa chce tu widziec co najmniej 80 rozdziałów, boo twoje blogi są cudooooowne *.*

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie chcę, żebyś skończyła bloga, uwielbiam go czytać ;c

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie kończ. Nie. Nie. Nie. Kończ. Ja to czytam. Nie łam mi serduszka :c

    OdpowiedzUsuń
  31. Błagam nie kończ!

    OdpowiedzUsuń
  32. Ej! Czemu sądzisz, ze nikt tego nie czyta? ;/ Czyta ale nie każdy komentuje, ja robię błąd bo nie zostawiam pod każdym rozdziale kom a powinnam! Nie koncz! Ja Ci nie pozwalam ahaha <3

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz buduję mnie do dalszego pisania. :)