środa, 29 stycznia 2014

Moment For Me Rozdział 15


                  Weszliśmy do mojego mieszkania, Zayn chciał zostawić Nialla. Twierdził, że musi wrócić po klucze, a blondyn jest zbyt piany aby się z nim włóczyć. Szczerze to się cieszyłam. Vanessy nie było, a na dworze panowała wichura. Nienawidziłam takiej pogody, a może też trochę się bałam.
- Postaram się wrócić jak najszybciej. Jeszcze raz dzięki. – Zamknęłam za nim drzwi i chciałam przygotować coś do jedzenia. Mój brzuch się tego domagał.
- Ładnie tu masz. – Usiadł na krześle i mi się przyglądał. Każdy mój ruch był obserwowany przez chłopaka. To było dość krępujące, ale przecież nie chodziłam nago. Nie miałam ochoty robić czegoś nadzwyczajnego, więc przygotowałam zwykłe kanapki.
- Pójdę się przebrać. – Kiedy zjadłam dwie kanapki, poszłam na górę. Musiałam zdjąć tą niewygodą sukienkę i wziąć szybki prysznic. Z szafy wyciągnęłam parę leginsów i stary T-shirt. Nie mogłam przecież paradować w piżamie. Jeszcze dobrze nie wyszłam z łazienki, a już zgasło światło. W tamtym momencie trochę się przestraszyłam, niezbyt przepadałam za ciemnością. Zwłaszcza tą nagłą. Po omacku zeszłam na dół i byłam pewna że zastanę ciemność. Jednak było odwrotnie. W salonie paliły się świeczki, nie sądziłam że Niall jest w stanie cokolwiek zrobić.
- Stały na komodzie. – Uśmiechnął się, a ja usiadłam obok niego. Opieraliśmy się o sofę, a na podłodze było dość miękko. Przez chwilę było kompletnie cicho, można było wyraźnie usłyszeć co się dzieje na zewnątrz. Deszcz obijał się o okna, a wiatr przesuwał krzesła, które stały na tarasie.
- Głupio wyszło. – Przysunął się bliżej. – Nie wiem co mnie napadło.
- Dalej tego nie rozumiem, on mnie tylko pocałował.
- A ja wpadłem we wściekłość. – Skrzywił się. – Naprawdę przepraszam, to twoja sprawa z kim się spotykasz.
- Nie spotykam się z Harrym, ani z nikim innym. To był tylko impuls. – Czy ja się właśnie tłumaczyłam? Blondyn się zaśmiał, wyglądał na rozbawionego. – Co cię tak śmieszy?
- Ze mną się nie spotykasz? – Usiadł naprzeciwko mnie, jego ręce powędrowały na moje skulone kolana.
- Przecież masz dziewczynę. – Nie mogłam znieść, że chodzi z taką jędzą. Nie tolerowałam jej, ale pewnie nie tylko ja.
- Przypominam, że tylko w szkole.
- Sam sobie zaprzeczasz…podobno dobierasz się do niej na każdym kroku. – Przypomniałam sobie, co mówił loczek.
- Ale nic do niej nie czuje, nic dla mnie nie znaczy. Zwykła zołza, która potrzebuje trochę uwagi.

- Po co mi się znowu mówisz? To nie ma sensu.
- Nie chce abyś myślała, że jestem w niej szaleńczo zakochany. Bo to nie prawda.
- No to mnie uświadomiłeś. – Zaśmiałam się. – A teraz proszę zmieńmy temat. Niezbyt lubię o niej dyskutować.
- Masz prawo. – Uśmiechnął się. – Myślisz, że Zayn o mnie zapomniał?
- Zadzwoń do niego. – Faktycznie, mulata nie było już ponad dwie godziny. Jednak miałam nadzieje, że już nie przyjedzie. Na dworze coraz bardziej się pogarszało.
- Nie mam telefonu, ani nie znam numeru.
- Możesz spać na kanapie. – Oderwałam się od blondyna i wstałam. Skoro miał tu spać, to ja mogłam iść do siebie. Byłam już trochę zmęczona, a musiałam się wyspać. W końcu zaoferowałam się, że będę pracować.
- Nawet nie zauważysz, że tu byłem. – Uśmiechnął się.
- Dobranoc Niall. – Odwróciłam się i chciałam wyjść z pokoju.
- Ej, a buziaczek na dobranoc. – Zaśmiał się. – Wiesz, przyjaciele się tak żegnają, zwłaszcza aby dobrze im się spało.
Przybliżyłam się do niego i chciałam trafić w policzek. Tylko, że to nie było takie proste. Blondyn przekręcił głowę i zamiast w policzek trafiłam na jego usta. Lekko je musnęłam i szybko się odsunęłam. Spojrzał mi w oczy i już po chwili tonęłam w ich błękicie. Nawet nie zauważyłam kiedy się do mnie przybliżył. Czułam za plecami zimno bijące od ściany, a na twarzy jego ciepły oddech. Oddychałam szybko i nerwowo. Chwilę później nasze usta ponownie się złączyły. Czułam się nieco onieśmielona, jednak Niall wydawał się pewien tego co robi. Pogłębiałam pocałunek. Czułam jak się uśmiecha. Oderwałam się od niego aby odetchnąć i znów przycisnęłam swoje usta do jego rozgrzanych warg. Czułam ciepło bijące od jego dłoni, którą trzymał na moim biodrze. Lekko podniósł koszulkę i delikatnie opruszkami palców dotykał mojego brzucha. Powodowało to ciarki, które przechodziły po całym ciele. Moje palce bawiły się jego blond końcówkami, lekko je ciągnąc. Jednak nie mogłam, coś mnie od niego odciągało. A raczej kto. Przychyliłam głowę na bok i nie pozwoliłam, aby mnie znowu pocałował.
- Zrobiłem coś nie tak? – Spytał ze zdziwieniem.
- Przepraszam, ale nie mogę. – Oboje mieliśmy urwany i przyśpieszony oddech.
- Czego nie możesz? Całować mnie?
Pomiędzy nami narosło jakieś napięcie. W jego oczach mogłam dostrzec pustkę, nie było w nich nic. Żadnych emocji. W jednej chwili znikła cała magia, która była do tej pory. Czy byłam zazdrosna o Rose? Sama nie potrafiłam sobie tego wyjaśnić. Wiedziałam jedno, że Niall źle na mnie działa.
- Dobranoc. – W kilka sekund znalazłam się w swoim pokoju. W łóżku zawsze lepiej się myślało, zwłaszcza przed snem. Więc pogłębiłam swoje myśli, ale była tam tylko jedna osoba – blondyn. Nigdy jeszcze nie czułam takich emocji, jak wtedy kiedy całował mnie Niall. Jednak to nie miało najmniejszego sensu, skoro i tak na oczach wszystkich nawet się do mnie nie odzywał. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Tylko to było dość ciężkie, przy takiej pogodzie.
                                                              ***Z perspektywy Nialla***
Byłem zły sam na siebie, nie powinienem tyle pić. Jedyne co zapamiętałem z wczorajszego wieczoru, to pocałunek z Charlie. Nie wiedziałem dlaczego jestem u niej w domu, ale byłem pewny jednego. Musiałem wziąć prysznic, aby się ożywić. Wszedłem schodami na górę i szukałem łazienki. Miałem takie szczęście, że trafiłem na nią za pierwszym razem. Ściągnąłem wszystkie ubrania i wszedłem pod strumień ciepłej wody. Tego mi było trzeba, ale do szczęścia brakowało tylko jednego. Kubka gorącej kawy. Z powrotem nałożyłam na siebie ubrania, a koszulkę zarzuciłem na ramię. Nie mogłem jej nałożyć, bo z moich włosów skapywały kropelki wody. Po dziesięciu minutach znowu szukałem pokoju. Tylko, że tym razem pokoju w którym spała Charlie. Obie ręce miałem zajęte, więc drzwi otwierałem brodą. Było to dosyć trudne, ale jakoś dałem rade. W pomieszczeniu było dość ciemno. Kawę postawiłem na pierwszej lepszej komodzie i podszedłem do okna. Chciałem wpuścić trochę światła, w końcu mieliśmy nowy dzień.
- Co ty do cholery robisz? – Ktoś się ostro wkurzył.
- Zaraz, to nie pokój Charlie? – W łóżku leżała jakaś dziewczyna. Nigdy jej nawet nie widziałem. Czyżby była siostrą Charlotte? Na matkę była nieco za młoda.
- Jak widzisz nie! – Krzyknęła. – A teraz wynoś się stąd.
- Już mnie nie ma. – Zaśmiałem się. Dziewczyna była mocno nerwowa. Bardzo ładna nie powiem, ale nie chciałbym mieć z taką do czynienia. „Zadajesz się już z Rose, gorzej być nie może.” Zamknąłem za sobą drzwi i ruszyłem na dalsze poszukiwania.
                    ***Z perspektywy Charlie***
Poczułam jak coś się tłucze na moim łóżku. Jednak myślałam, że to jakiś sen. Nie otwierałam oczu i próbowałam spać dalej. Było mi strasznie zimno, nawet to że leżałam skulona nic nie pomogło.
- Masz strasznie nie miłą siostrę. – No tak, to nie żaden sen tylko Niall. Całkiem o nim zapomniałam.
- To nie moja siostra. – Odparłam.
- Strasznie młoda jak na mamę. – Zaśmiał się.
- Kuzynka. – Oparłam się o łóżko i przyglądałam się blondynowi. Musiałam przyznać, że był dość atrakcyjny. Podał mi kubek z kawą. Smakowała dość dobrze, nawet lepiej niż zrobiona przez mnie. Jednak nie będziemy przecież rozmawiać o kawie, którą zrobił. Otwieram usta, aby powiedzieć coś w miarę stosownego. Ale mnie wyprzedza i łapie za rękę. Po tym geście jestem całkiem zaskoczona, siedzę cicho i nic nie mówię. Czekam, aż sam się odezwie.
- Masz zimne ręce. – Uśmiecha się i lekko ją pociera, aby ją rozgrzać. Wtedy przypomina mi się babcia, robiła dokładnie to samo. Dalej siedzimy w ciszy, ale nie jest ona kłopotliwa wręcz przeciwnie.
                                         ****
Kolejna prywatna impreza. Na moje nieszczęście musiała być akurat dzisiaj. Siedziałam na blacie kuchennym i rozglądałam się po pomieszczeniu. Urządzone było dość nowocześnie.
- Najchętniej bym stąd poszła, wieje nuda. – Lucy prawie zasypiała, a ja nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Jednak w jednym miała rację, było cholernie nudno. Mimo tego, że muzyka dudniła, a ludzi było aż za nadto. Do naszej „pracowni” wszedł Louis. Tak ten sam, który mnie uratował. Okazało się, że tak naprawdę on tu pracuje, a loczek tylko czasami go zastępuje. Ucieszyło mnie to niesamowicie, bo nie miałam ochoty więcej widywać Harrego.
- Mają jeszcze alkohol? – Spytałam ziewając.
- Nie wiem, nie byłem tam.
- To w takim razie pójdę sprawdzić. – Już chciałam wstawać, ale Lucy mnie wyprzedziła. Uznała, że teraz jest jej kolej więc się nie kłóciłam. Nie wiedziałam za bardzo o czym mam z nim rozmawiać.
- W takim razie gdzie się skrywałeś? – Próbowałam mówić, jakby to była nasza setna rozmowa.
- Rozmawiałem z dziewczyną. – Uśmiechnął się, a ja byłam troszkę zaszokowana. Nie sądziłam, że Lou ma dziewczynę. – Tak, mam dziewczynę. – Zaśmiał się.
- Przepraszam, po prostu nie sądziłam…- Nie wiedziałam jak mam to dokończyć, aby go nie urazić. Miał pełno tatuaży, zadawał się z Harrym i mieszkał w dziwnej okolicy. Byłam pewna że „tacy jak on” nie dzwonią do swoich dziewczyn. Jednak powinnam się domyśleć, że Louis jest z tych „normalnych.”
- Nie przepraszaj. Czasami sam nie mogę uwierzyć, że mam dziewczynę. – Zaśmiał się. – Eleanor jest wyjątkowa, na pewno byś ją polubiła.
- Z chęcią ja poznam. – Uśmiechnęłam się, a Lou spuścił głowę. – Coś się stało?
- Po prostu sam chciałbym ją zobaczyć. – W jego oczach widziałam łzy. – Nie widzieliśmy się już kilka miesięcy. Tęsknie za nią.
Przybliżyłam się do bruneta i mocno go przytuliłam. Widziałam, że ją kocha. Bo który facet rozkleiłby się od samego rozmawiania o dziewczynie przy praktycznie obcej mu osobie? Żaden.
- Jesteś silny i dasz radę. Ona na pewno o tobie myśli i pewnie niedługo się spotkacie. – Nie wiedziałam gdzie jest, ani dlaczego wyjechała. Jednak próbowałam jego jakoś pocieszyć.
- Żeby to było takie proste jak myślisz. – Odetchnął i pogłębił uścisk.

Wybaczcie, że tyle czekaliście. Problemy z internetem :)
Kolejny w sobotę :)

14 komentarzy:

  1. świetne, prosze nie trzymaj nas tak długo w napięciu co dalej ;) x

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ! Szkoda, że następny dopiero w sobotę ;c Ale nic na ten warto było poczekać i myśle, że na ten następny też będzie warto ;) Pozdrawiam i życzę weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny ;* i oczywiście czekam na next :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział
    Czekam na nn!
    Zapraszam do mnie
    http://myfanfictionwithonedirection37.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Co jest zajebiste?--------> ten rozdział.
    Świetnie piszesz! OBY TAK DALEJ.

    http://i-am-lost-without-you.blogspot.com/ <---- Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne! <3 <3 <3 Dasz radę wcześniej? Pliss!! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne! <3 <3 <3 Dasz radę wcześniej? Pliss!! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny! Wspaniały! Cudowny! Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny :) Niall powinien zmądrzeć i zostawić tą Rose, to Charlie do niego pasuje <3 Czekam na next

    Wera

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz buduję mnie do dalszego pisania. :)