czwartek, 16 stycznia 2014

Moment For Me Rozdział 8



Martwa natura nigdy nie wychodziła mi najlepiej, ale w końcu musiałam ją opanować. Szkicowałam już ostatni owoc na mojej paterze, a mianowicie gruszkę. Jeden zły ruch i stało się popsułam cały rysunek. Nie miałam ochoty zaczynać wszystkiego od początku, więc zostawiłam rysunek na łóżku i podeszłam bliżej okna. Jednak kiedy zobaczyłam, że ktoś mnie obserwuje szybko się wycofałam. Zgasiłam światło i podeszłam z boku. Tak aby nikt mnie nie zauważył. Nieznajomy schował się za konarem drzewa, nie chciał się ujawnić.
- Charlie, chodź szybko. – Nie powiem, trochę się przestraszyłam. Jednak jak się okazało nie miałam czego, ktoś zostawił dla mnie paczkę. Było to pudełko, a na wierzchu biała karteczka.
„Dla Charlotte.”
- Od kogo to? – Spytałam z ciekawości.
- Nie wiem, chciałam wyjść do sklepu, a to już stało na wycieraczce. Wrócę za dwie godziny, jak się dowiesz co to za niespodzianka daj znać. – Uśmiechnęła się i wyszła, ja bym tak nie mogła. Chciałabym zobaczyć na własne oczy, co jest w środku. Mama jednak była specyficzna i nic ją nigdy nie ciekawiło. Wzięłam paczuszkę i popędziłam do kuchni. Stała na środku stołu, a ja powoli się do niej dobierałam. Nie miałam pojęcia co tam jest, a co najważniejsze od kogo. Nie przypominałam sobie, abym miała cichego wielbiciela. Odchyliłam dwa kawałki kartonu i ujrzałam zawartość. Był tam bukiet czerwonych róż, uwielbiałam je. Pod nimi był list i mapa. Z wrażenia, aż usiadłam na krześle. Nie sądziłam, że ktoś zechce się ze mną bawić w podchody. Na mojej twarzy cały czas gościł uśmiech, bo przecież jak mogłam się nie uśmiechać. To było dosyć zabawne. Na mapie zaznaczony był punkt, czarny X. A w kopercie był list, od tajemniczego wielbiciela.
„W niedziele o osiemnastej, mam nadzieje że będziesz. Nie przyjmuje odmowy. Podpowiem tylko że to również jest cudowne miejsce.”
W tamtej chwili miałam małe podejrzenie kto mógłby być tym nieznajomym. W cudownym miejscu byłam z Niallem, czyżby znalazł jakieś nowe? Nie wiedziałam czy mam się cieszyć czy raczej martwić. Kolejne spotkanie z nim mogło oznaczać sprzeczkę między mną, a dziewczynami. A tego na pewno nie chciałam, ale naprawdę nie rozumiałam co Niall im zrobił. Sięgnęłam za mapę, ale nie wiedziałam nawet z której strony mam spojrzeć. Ona nic mi nie mówiła, przecież nie znałam Londynu.
                                                       ***Z perspektywy Harrego***
- Co my teraz zrobimy? – Prawie krzyknąłem, miałem tego dość.
- Nie wiem, kurwa nie wiem. – Louis także nie był w najweselszym nastroju, kipiało z niego. Dosłownie.
- Naważyliśmy piwa, teraz musimy je wypić.
- Masz tyle kasy Styles? – Huknął. – Bo ja nie…moja dziewczyna może zginąć. Przeze mnie, tylko i wyłącznie.
- Nic jej nie będzie, mówiłeś że uciekła. Tak?
- Tak…- Usiadł i schował swoją twarz w dłoniach. – Jeśli jej coś się stanie…
- Spokojnie, wyjdziemy z tego. Nie z takich rzeczy się wychodziło. Musimy tylko racjonalnie pomyśleć, skąd wziąć tyle kasy w tak krótkim czasie.
- Mam dwadzieścia kawałków. Nic więcej…
- Brakuje jakieś osiemdziesiąt.
- Już po nas. – W ruch poszedł wazon na kwiaty. W kilka sekund rozprysł się o podłogę. – Kurwa, już po nas. Mamy cztery dni, oni nas zabiją. Na pewno się teraz nie wymigamy.
Nie wiedziałem jak mam go dalej pocieszać, skoro w środku byłem cholernie zły i przestraszony. Tak to właśnie jest strach, bałem się. Nie mieliśmy szans, nic nie dało się zrobić. Przynajmniej nic realnego. Mogli nas za to zabić, przecież pieniądze to dla nich wszystko. To żaden problem, ale za pewno nie chodziło o same zabicie. Gdyby mieli to zrobić już dawno bym leżał w ziemi. Im zależało na tym aby nas zastraszyć, mieć nas w garści. Chcieli pokazać że są góra, nic więcej. Jednak to nie było takie proste, jak się wydawało. Wszystko było poplątane, jak głupie kable.
- Zadzwoń do Eleanor, trzeba jej powiedzieć…
- Niby co?! – Krzyknął na mnie. – Że w każdej chwili mogą ją porwać, albo torturować? Przecież ona o tym doskonale wie Harry, wiedziała z kim się zadaje. Nie mogłem nic zrobić, zakochałem się i przez to ona cierpi. Nienawidzę siebie…za to kim jestem. Jestem potworem, który z godzinę na godzinę staje się jeszcze gorszy.
- To nie twoja wina…- Siedziałem i śledziłem jego każdy ruch.
- Pewnie że tak, mogłem coś z tym zrobić ale nie zrobiłem. Wciągnąłem w to nawet ciebie, przepraszam.
- Przestań, mam tylko dziewiętnaście lat, a przeżyłem najlepsze lata życia dzięki tobie.
- Tylko tak mówisz, gdybyś mógł zmieniłbyś je i ze mną się nie zadawał.
- I niby gdzie bym poszedł? Pod most, czy może do schroniska? Pomyśl trochę Lou…jesteś moim przyjacielem i dzięki tobie stoję teraz żywy.
                                                             ***Z perspektywy Charlie***
- Dobra wiesz gdzie iść, ciekawe kto tam będzie czekał. – O dziwo Danielle była zachwycona moim spotkaniem z ,,nieznajomym”.
- Jak to kto…Niall, książę z bajki. – Naomi przeglądała jakiś magazyn, ale niezbyt ją obchodził ten temat. Była specyficznie do niego nastawiona.
- Proszę cię skończ. – Dan jeszcze raz przeglądała mapę. – Podwieziemy cię, a potem wystarczy że pójdziesz tędy. – Pokiwałam głową.
Muszę przyznać, ze trochę się denerwowałam, bo co jeśli na miejscu nikogo nie będzie? Co jeśli to tylko żart? Wysiadłam z auta przyjaciółki i zbliżałam się wielkiego napisu ,,Barbecoa”. Kiedy przechodziłam obok dużych okien, ostatni raz przyjrzałam się sobie. Restauracja była na dość wysokim poziomie, więc w głębi duszy miałam nadzieje że ubrałam się odpowiednio. Czarna sukienka w koronkę, obcasy i marynarka. Odpowiedni strój na wieczór…? Weszłam do środka i chciałam iść dalej, jednak pewien pan mi nie pozwolił.
- Ma pani rezerwacje? – Zaczął się dopytywać.
- Ja…ugh…- Nie wiedziałam co powiedzieć. „Dostałam mapkę i X wskazywał to miejsce”. Nie, to raczej nie pasowało.
- Ona jest ze mną, panie Conor. – Niall, więc to jednak nie jest żart. Chłopak uśmiechnął się szczerze i zaprowadził do stolika. Jak na mężczyznę przystało odsunął mi krzesełko i wtedy mogłam usiąść.
- Ślicznie wyglądasz. – Blondyn zajął miejsce naprzeciwko. – Nie sądziłem, że przyjdziesz.
- Musiałam sprawdzić, kto jest tak genialny. – Zaśmiałam się.
- Staram się być orginalny.
Kelner podał nam menu, kiedy zobaczyłam ceny po prostu mnie zatkało. Nie wiedziałam czy Niall dobrze zrobił zapraszając mnie tutaj. Nie chciałam, aby za zwykłą kolację, aż tyle zapłacił.
- Mają tu wspaniałego kurczaka, musisz spróbować. – Zaśmiał się.
- Jeśli polecasz, to czemu nie. – Uśmiechnęłam się i odłożyłam kartę dań. Dalej miałam wyrzuty sumienia, że naciągam Nialla. Ale gdzieś tam w głębi duszy tłumaczyłam sobie, że to przecież on mnie zaprosił. Kelner przyjął nasze zamówienie i oboje pochłonęliśmy się rozmową.
- Właściwie to skąd jesteś? – To było pierwsze pytanie Nialla na mój temat.
- Nowy Jork, tam się urodziłam.
- Byłem tam w ostatnie wakacje, ale niestety nie zobaczyłem Times Square w nocy. – Zrobił smutną minkę, po czym znowu się uśmiechnął. Czy już mówiłam że ma cudowny uśmiech? Jeśli nie to muszę stwierdzić, że był cudowny.
- Wiele straciłeś, jest niesamowicie. – Uśmiechnęłam się.
Dowiedziałam się wielu nowych rzeczy o moim „koledze” czy może „przyjacielu”? Nie wiedziałam za bardzo jak mam go nazwać, ale może to drugie? Tak, zdecydowanie to drugie. Mogłam nazwać Nialla moim przyjacielem. Po dwóch godzinach siedzenia w pomieszczeniu, opuściliśmy je. Szczerze mówiąc nie chciałam stamtąd wychodzić, było mi zbyt dobrze.
- To teraz jedziemy w to drugie miejsce. – Niall uśmiechnął się tajemniczo.
- Jest już po dwudziestej pierwszej. – Spojrzałam na swój zegarek, pomimo tego że nie miałam ochoty rozstawać się z blondynem musiałam jakoś rano wstać.
- Muszę Ci to pokazać i choćbym miał cię zaciągnąć siłą to to zrobię. – Otworzył mi drzwi do środka, a sam po chwili znalazł się na miejscu kierowcy. Przecież nie mogłam się sprzeciwiać, i nie protestowałam. W radiu zaczęła lecieć moja ulubiona piosenka, Niall zaczął ją śpiewać.
- Pomóż. – Popatrzył na mnie z dziwną miną.
- Nie umiem śpiewać Niall.
- Nie kłam, słyszałem już Ciebie. – Przez chwilę zastanawiałam się gdzie mógł mnie słyszeć. Jedynym miejscem gdzie śpiewałam była łazienka. No ale przecież po pijaku, a raczej naćpaniu się też się zdarza.
- I więcej nie usłyszysz. – Zaśmiałam się. – Gdzie my w ogóle jedziemy?
- Jeszcze dwie minuty, spokojnie. – Patrzył przed siebie i koncentrował się na jeździe.

Wiem, miał być około 15, ale Edyta chciała wcześniej :D
Kolejny będzie w sobotę około 18 :)

Czytasz? ---> Komentuj <3

26 komentarzy:

  1. Świetny pisz dalej ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny, czekam na następną część <333 :****

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe gdzie jadą :D
    Dziękuję za szybsze dodanie rozdziału xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyczuwam niezłe rozwinięcie sprawy (pocałunek albo nawet więcej) Bardzo fajny rozdział.

    PS. Dziękuję, że dodałaś wcześniej rozdział 6. I przepraszam, że długo nie komentowałam, ale nie miałam dostępu do internetu.

    ~Mrs.Horan

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział ;)

    http://uciekacnadno.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :) Dopiero dzis przypadkowo trafilam na twojego bloga, przegladajac facebook' a. I znalazlam czas, zeby przeczytac caly. Swietnie piszesz :) Mam nadzieje, ze nastepny rozdzial juz niedlugo :D
    Wpadnij do mnie:
    bad-choose-dark-fanfiction.blogspot.com
    Przepraszam, ze komentarz nie zawiera polskich znakow, ale pisze go na tablecie gdzie nie mam polskiej klawiatury :/
    Lubisz Pretty Little Liars? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo mi się podoba

    OdpowiedzUsuń
  8. czyam od początku jest mega

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział :) Czekam na next :*

    Wera

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały rozdział

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny ! Czekam z niecierpliwością ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialne!!!!! A dasz radę wcześniej? Prooooszeeee....

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialne!!!!! A dasz radę wcześniej? Prooooszeeee....

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne, czekammmm na next'a
    Zapraszam do mnie:
    http://myfanfictionwithonedirection37.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. ŚWIETNYYYYY ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. świetny rozdział!
    http://bright-pearls.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz buduję mnie do dalszego pisania. :)