Przekroczyłam próg stołówki i
od razu podeszłam do Danielle i grupki. Usiadłam na wolnym krześle i
przyglądałam się jak wszyscy konsumują obiad. Nie chciało mi się iść po swój,
ale mój brzuch mówił co innego. Niby nie byłam głodna, ale jak zawsze robiłam co innego.
- Weź mi jeszcze soczek. – Liam zwrócił się do mnie, ja tylko przytaknęłam i poszłam po tackę. Tym razem w pomieszczeniu było mnóstwo osób, wszystkie krzesła były zajęte. Kucharka nałożyła mi spaghetti i znowu rozległ się ten piskliwy głos, nienawidziłam jak krzyczą mi nad uchem. Po drodze złapałam jeszcze sok dla bruneta i ruszyłam dalej. Po chwili żałowałam, że skusiłam się na jedzenie. Pośliznęłam się i cały lunch wylądował na mojej bluzce.
- Niezdara. – Ktoś stał nade mną i się śmiał. Zresztą nie tylko ta jedna osoba, wszyscy się śmiali. Cała sala, zapewne bez wyjątku. Szybko się podniosłam i ze łzami w oczach pobiegłam do drzwi wyjściowych. Tam spotkała mnie jeszcze jedna niemiła niespodzianka, a mianowicie znalazłam się w ramionach Stylesa. Wpadłam na niego, a ten patrzył na mnie za zdziwieniem.
- Co jest? – Spytał po chwili.
- Nic, puść mnie. – Trzymał mnie za ręce, ale ja nie mogłam się wyrwać.
- Charlie? – Naomi i Danielle wybiegły z sali. – Zostaw ją idioto. – Zwróciły się do loczka.
- Chce tylko dowiedzieć się co się stało. – Puścił mnie, a jego głos stał się wyższy.
- Rose, to się stało. – Brunetka odpowiedziała cicho, złapała mnie za rękę i we trójkę zniknęłyśmy z oczu chłopakowi.
***Z perspektywy Harrego***
Byłem zdziwiony zachowaniem Charlotte, jednak wystarczyło jedno imię abym wiedział co się stało. Chyba nie znam większej tak chytrej i zarozumiałej dziewczyny niż Rose. Kiedy uczepiła się kogoś, potrafiła go gnębić, do momentu aż się stoczy. Mówią, że to ja jestem największym potworem w szkole. Ona nie jest lepsza, tylko dobrze wygląda i tego nie pokazuje. Nie wiedziałem co Niall w niej widzi, ale ważne że to oni ,,rządzą’’ szkołą. Muszą być na górze i zawsze dostają to czego chcą. Ich wszyscy podziwiali, a mnie zazwyczaj się wszyscy bali. Kiedy otworzyłem drzwi stołówki wszyscy ucichli, każdy śmiech umilkł oprócz jednego. Podszedłem bliżej blondynki, staliśmy twarzą w twarz.
- Zadowolona jesteś z siebie?
- Oh i to bardzo. A co zazdrosny jesteś?
- Przymknij się…ona nic ci nie zrobiła. – Każda głowa było obrócona w naszą stronę, ale Rose to nie przeszkadzało. Ona kochała być w centrum uwagi. Uwielbiała jak się o niej mówi, nawet te najgorsze rzeczy, ważne aby było głośno. – Zamierzasz się mścić?
- Mścić? – Zaśmiała się, wygodnie usiadłem na krześle. – Niby czemu?
- No nie wiem…domyśl się. – Wiedziałem o wszystkim i wiedziałem też, że się zdenerwuje. Jednak jakbym jej powiedział, to wtedy jeszcze bardziej by jej dokuczała, a ja tego nie chciałem. Może i byłem jaki byłem, ale Charlie mi się podobała. Była śliczna i z chęcią bym zatrzymał ją tylko dla siebie. Tylko że ona się mnie bała, a ja jakoś musiałem to zmienić. Wstałem z krzesła i wyszedłem z pomieszczenia. Nie miałem zamiaru patrzeć na jej śliczną i zarozumiałą buźkę. Blondynka dołączyła do swojej ,,elity’’ i każdy zajął się tym co wcześniej zaczął.
***Z perspektywy Charlie***
Nie miałam zamiaru dłużej przebywać w szkole, zwolniłam się z dwóch ostatnich godzin i pojechałam do domu. Wiedziałam, że jutro każdy będzie na mnie patrzył jak na wyrzutka. Czułam się okropnie, jeszcze nigdy nikt mnie tak nie upokorzył. Na początku myślałam, że to tylko moja wina. Nie zauważyłam rozlanego soku, każdemu się zdarza. Jednak nie do końca to była prawda. Rose specjalnie go wylała, abym ja mogła się ośmieszyć. Najgorsze było to, że wszystko działo się na oczach Nialla. Skoro tak dobrze ją znał to dlaczego nic nie zrobił? No, ale przecież wtedy zniszczyłby sobie reputacje. Pomógłby ,,nowej’’, a tego się w tej szkole nie robi. Jeśli chce się być na szczycie, to trzeba się trzymać swoich. Przykryta kocem, leżałam w łóżku i przeglądałam czasopismo. Mój telefon odezwał się, spojrzałam na wyświetlacz i były to sms-y od Nialla. Niechętnie je odczytałam.
„Wszystko w porządku?” – Niall
„Przepraszam, że nie zareagowałem. Nasza szkoła jest popieprzona…” – Niall
„Nie szkodzi, rozumiem że nie chcesz sobie popsuć reputacji.” – Charlie
„To nie o to chodzi…to jest bardziej skomplikowane niż myślisz.”- Niall
„To mi to wytłumacz.”- Charlie
Nie dostałam żadnej odpowiedzi, ale dobrze wiedziałam o co chodzi. Gdyby tylko do mnie podszedł, wszyscy by stali się równi. A to przecież nie o to chodziło w tym środowisku.
****
O dziwo nikt się nie oglądał, nikt się nie śmiał i nikt o nic nie pytał. To był dobry znak. Korytarz świecił pustkami, do mojej pierwszej lekcji miałam jeszcze pół godziny. Usiadłam na murku i zaczęłam bazgrać po zeszycie. Nie trwało to długo, kiedy moje oczy ujrzały zbliżającego się Stylesa nie wiedziałam co mam zrobić. Szybko zeskoczyłam z mojego „siedzenia” i ruszyłam wzdłuż korytarza. Jednak to nic nie dało, on za mną biegł.
- Charlie, poczekaj. – Jego głos był potężny i roznosił się po całej szkole.
- Śpieszę się. – Próbowałam go jakoś spławić, ale gdybym to zrobiła byłby cud.
- Nie bój się mnie…chce się tylko o coś spytać. Nie zajmę ci dużo czasu. – Byłam ciekawa skąd wiedział, że się jego boje? Ah, no tak przecież sama mu to powiedziałam. Może nie dosłownie, ale jak widać był dość spostrzegawczy. Stanęłam przy ścianie i czekałam na dalsze wyjaśnienia, nie chciałam być z nim na sam. Ale co ja mogłam, skro to on o wszystkim decydował i moje zdanie się nie liczyło.
- Tak sobie myślałem. – Loczek zaczął grzebać w swojej torbie, aż w końcu wyjął zeszyt. – Czy to w ogóle jest dobre. Nie mówię, że jestem jakimś artystą, ale chciałem się ciebie spytać co o tym sądzisz.
Rysunek przedstawiał naga kobietę, nie zdziwiło mnie to. Stała odwrócona tyłem, jej twarz była nieco niedokładna, ale rysunek był naprawdę dobry. Nie spodziewałam się tego po takim człowieku.
- To jest całkiem niezłe. Tylko ta twarz trochę ci nie wyszła.– Po raz pierwszy powiedziałam coś przy nim bez zawahania. Nie patrzył na mnie wzrokiem zabójcy, w jego oczach pojawiła się nutka ciepła i wcale nie znikała.
- Pokażesz mi jak mam to dokończyć? – Podał mi ołówek, a ja zaczęłam mu wszystko tłumaczyć.
- Musisz bardziej zarysować kości policzkowe i naszkicować niżej usta.
- Niby to takie proste, ale wystarczy jedna zła kreska i jest popsuty cały rysunek.
- To trochę jak w życiu, jedno złe posunięcie i wszystko się wali. Próbujesz to naprawić, ale tak naprawdę nigdy się tego nie zapomni.
- Wiem co masz na myśli – Odetchnął na chwilę. - Co z cieniami?
- Niektóre źle zacząłeś, wyobraź sobie, że jest nad nią świeca kula, która daje światło i wtedy cieniuj. To naprawdę ułatwia sprawę. - Nim się obejrzałam przegadałam ze Stylesem całe pół godziny. Sama nie mogłam w to uwierzyć, po raz pierwszy ręce mi się nie telepały i wyszłam z tego bez żadnej łzy.
***Z perspektywy Harrego***
Cały pokój był zadymiony, wszędzie było brudno i śmierdziało. Niby zawsze tak jest, ale akurat teraz mi to zaczęło przeszkadzać. W końcu ile można tak żyć. Otworzyłem okno na rozcież i zacząłem szukać Louisa. W końcu musiałem mu podziękować, za rysunek. Niby nic wielkiego, ale dzięki niemu dziewczyna się do mnie normalnie odzywała. Cieszyło mnie to, chodź nie wiedziałem czy to tylko jednorazowy gest z jej strony. Po drewnianych schodach wszedłem na górę i bez wahania otworzyłem drzwi do pokoju Tomlinsona. Zawsze tam siedział, ale teraz go nie było.
- Louis! – Mój głos rozległ się po kamienicy. – Jesteś?
Nic nie usłyszałem, tylko cisza. Co prawda nie zwierzał mi się dokąd chodzi, ale zawsze o tej porze siedział w domu. Z kieszeni wyciągnąłem telefon i zacząłem dzwonić. Jeden sygnał, drugi i nic. W końcu usłyszałem jak na dole trzaskają drzwi. Zbiegłem po schodach i zobaczyłem przyjaciela. Nie wyglądał najlepiej, chociaż widziałem go w gorszym stanie.
- Kto ci to zrobił? – Wskazałem na rozciętą wargę.
- Nikt. – Odpowiedział surowo.
- Gadaj kto. – Tym razem ja krzyknąłem.
- Nie twój zasrany interes, zajmij się sobą Styles. – Jego glos był potężny, zaczął zmywać krew z twarzy, a kątem oka się mi przyglądał. – Rysunek się przydał?
- Tak, dzięki. W zamrażarce masz lód. – Zabrałem kurtkę i wyszedłem z mieszkania. Wiedziałem kto mógł go tak urządzić, a przynajmniej się domyślałem. Jednak moje domysły nie prowadziły do niczego, wolałem się upewnić i tak też zrobiłem. Mianowicie pojechałem do Eleanor, ona zawsze była w temacie. Niestety mieszkanie El było zamknięte na cztery spusty, brak kluczyka pod wycieraczką i jakiejkolwiek informacji. Coś w tym musiało być i na pewno coś się stało. Usiadłem na schodku i zacząłem przeglądać moje kontakty. Na widok jednego, moje wargi lekko uniosły się ku górze. Chciałem coś napisać, ale nie wiedziałem co. Kiedy zaczynałem nową wiadomość, od razu ją kasowałem. W tamtej chwili nie chciałem wypaść jak idiota. „Cholera Styles przecież już nim byłeś.”
Kolejny rozdział ---> czwartek około 16
- Weź mi jeszcze soczek. – Liam zwrócił się do mnie, ja tylko przytaknęłam i poszłam po tackę. Tym razem w pomieszczeniu było mnóstwo osób, wszystkie krzesła były zajęte. Kucharka nałożyła mi spaghetti i znowu rozległ się ten piskliwy głos, nienawidziłam jak krzyczą mi nad uchem. Po drodze złapałam jeszcze sok dla bruneta i ruszyłam dalej. Po chwili żałowałam, że skusiłam się na jedzenie. Pośliznęłam się i cały lunch wylądował na mojej bluzce.
- Niezdara. – Ktoś stał nade mną i się śmiał. Zresztą nie tylko ta jedna osoba, wszyscy się śmiali. Cała sala, zapewne bez wyjątku. Szybko się podniosłam i ze łzami w oczach pobiegłam do drzwi wyjściowych. Tam spotkała mnie jeszcze jedna niemiła niespodzianka, a mianowicie znalazłam się w ramionach Stylesa. Wpadłam na niego, a ten patrzył na mnie za zdziwieniem.
- Co jest? – Spytał po chwili.
- Nic, puść mnie. – Trzymał mnie za ręce, ale ja nie mogłam się wyrwać.
- Charlie? – Naomi i Danielle wybiegły z sali. – Zostaw ją idioto. – Zwróciły się do loczka.
- Chce tylko dowiedzieć się co się stało. – Puścił mnie, a jego głos stał się wyższy.
- Rose, to się stało. – Brunetka odpowiedziała cicho, złapała mnie za rękę i we trójkę zniknęłyśmy z oczu chłopakowi.
***Z perspektywy Harrego***
Byłem zdziwiony zachowaniem Charlotte, jednak wystarczyło jedno imię abym wiedział co się stało. Chyba nie znam większej tak chytrej i zarozumiałej dziewczyny niż Rose. Kiedy uczepiła się kogoś, potrafiła go gnębić, do momentu aż się stoczy. Mówią, że to ja jestem największym potworem w szkole. Ona nie jest lepsza, tylko dobrze wygląda i tego nie pokazuje. Nie wiedziałem co Niall w niej widzi, ale ważne że to oni ,,rządzą’’ szkołą. Muszą być na górze i zawsze dostają to czego chcą. Ich wszyscy podziwiali, a mnie zazwyczaj się wszyscy bali. Kiedy otworzyłem drzwi stołówki wszyscy ucichli, każdy śmiech umilkł oprócz jednego. Podszedłem bliżej blondynki, staliśmy twarzą w twarz.
- Zadowolona jesteś z siebie?
- Oh i to bardzo. A co zazdrosny jesteś?
- Przymknij się…ona nic ci nie zrobiła. – Każda głowa było obrócona w naszą stronę, ale Rose to nie przeszkadzało. Ona kochała być w centrum uwagi. Uwielbiała jak się o niej mówi, nawet te najgorsze rzeczy, ważne aby było głośno. – Zamierzasz się mścić?
- Mścić? – Zaśmiała się, wygodnie usiadłem na krześle. – Niby czemu?
- No nie wiem…domyśl się. – Wiedziałem o wszystkim i wiedziałem też, że się zdenerwuje. Jednak jakbym jej powiedział, to wtedy jeszcze bardziej by jej dokuczała, a ja tego nie chciałem. Może i byłem jaki byłem, ale Charlie mi się podobała. Była śliczna i z chęcią bym zatrzymał ją tylko dla siebie. Tylko że ona się mnie bała, a ja jakoś musiałem to zmienić. Wstałem z krzesła i wyszedłem z pomieszczenia. Nie miałem zamiaru patrzeć na jej śliczną i zarozumiałą buźkę. Blondynka dołączyła do swojej ,,elity’’ i każdy zajął się tym co wcześniej zaczął.
***Z perspektywy Charlie***
Nie miałam zamiaru dłużej przebywać w szkole, zwolniłam się z dwóch ostatnich godzin i pojechałam do domu. Wiedziałam, że jutro każdy będzie na mnie patrzył jak na wyrzutka. Czułam się okropnie, jeszcze nigdy nikt mnie tak nie upokorzył. Na początku myślałam, że to tylko moja wina. Nie zauważyłam rozlanego soku, każdemu się zdarza. Jednak nie do końca to była prawda. Rose specjalnie go wylała, abym ja mogła się ośmieszyć. Najgorsze było to, że wszystko działo się na oczach Nialla. Skoro tak dobrze ją znał to dlaczego nic nie zrobił? No, ale przecież wtedy zniszczyłby sobie reputacje. Pomógłby ,,nowej’’, a tego się w tej szkole nie robi. Jeśli chce się być na szczycie, to trzeba się trzymać swoich. Przykryta kocem, leżałam w łóżku i przeglądałam czasopismo. Mój telefon odezwał się, spojrzałam na wyświetlacz i były to sms-y od Nialla. Niechętnie je odczytałam.
„Wszystko w porządku?” – Niall
„Przepraszam, że nie zareagowałem. Nasza szkoła jest popieprzona…” – Niall
„Nie szkodzi, rozumiem że nie chcesz sobie popsuć reputacji.” – Charlie
„To nie o to chodzi…to jest bardziej skomplikowane niż myślisz.”- Niall
„To mi to wytłumacz.”- Charlie
Nie dostałam żadnej odpowiedzi, ale dobrze wiedziałam o co chodzi. Gdyby tylko do mnie podszedł, wszyscy by stali się równi. A to przecież nie o to chodziło w tym środowisku.
****
O dziwo nikt się nie oglądał, nikt się nie śmiał i nikt o nic nie pytał. To był dobry znak. Korytarz świecił pustkami, do mojej pierwszej lekcji miałam jeszcze pół godziny. Usiadłam na murku i zaczęłam bazgrać po zeszycie. Nie trwało to długo, kiedy moje oczy ujrzały zbliżającego się Stylesa nie wiedziałam co mam zrobić. Szybko zeskoczyłam z mojego „siedzenia” i ruszyłam wzdłuż korytarza. Jednak to nic nie dało, on za mną biegł.
- Charlie, poczekaj. – Jego głos był potężny i roznosił się po całej szkole.
- Śpieszę się. – Próbowałam go jakoś spławić, ale gdybym to zrobiła byłby cud.
- Nie bój się mnie…chce się tylko o coś spytać. Nie zajmę ci dużo czasu. – Byłam ciekawa skąd wiedział, że się jego boje? Ah, no tak przecież sama mu to powiedziałam. Może nie dosłownie, ale jak widać był dość spostrzegawczy. Stanęłam przy ścianie i czekałam na dalsze wyjaśnienia, nie chciałam być z nim na sam. Ale co ja mogłam, skro to on o wszystkim decydował i moje zdanie się nie liczyło.
- Tak sobie myślałem. – Loczek zaczął grzebać w swojej torbie, aż w końcu wyjął zeszyt. – Czy to w ogóle jest dobre. Nie mówię, że jestem jakimś artystą, ale chciałem się ciebie spytać co o tym sądzisz.
Rysunek przedstawiał naga kobietę, nie zdziwiło mnie to. Stała odwrócona tyłem, jej twarz była nieco niedokładna, ale rysunek był naprawdę dobry. Nie spodziewałam się tego po takim człowieku.
- To jest całkiem niezłe. Tylko ta twarz trochę ci nie wyszła.– Po raz pierwszy powiedziałam coś przy nim bez zawahania. Nie patrzył na mnie wzrokiem zabójcy, w jego oczach pojawiła się nutka ciepła i wcale nie znikała.
- Pokażesz mi jak mam to dokończyć? – Podał mi ołówek, a ja zaczęłam mu wszystko tłumaczyć.
- Musisz bardziej zarysować kości policzkowe i naszkicować niżej usta.
- Niby to takie proste, ale wystarczy jedna zła kreska i jest popsuty cały rysunek.
- To trochę jak w życiu, jedno złe posunięcie i wszystko się wali. Próbujesz to naprawić, ale tak naprawdę nigdy się tego nie zapomni.
- Wiem co masz na myśli – Odetchnął na chwilę. - Co z cieniami?
- Niektóre źle zacząłeś, wyobraź sobie, że jest nad nią świeca kula, która daje światło i wtedy cieniuj. To naprawdę ułatwia sprawę. - Nim się obejrzałam przegadałam ze Stylesem całe pół godziny. Sama nie mogłam w to uwierzyć, po raz pierwszy ręce mi się nie telepały i wyszłam z tego bez żadnej łzy.
***Z perspektywy Harrego***
Cały pokój był zadymiony, wszędzie było brudno i śmierdziało. Niby zawsze tak jest, ale akurat teraz mi to zaczęło przeszkadzać. W końcu ile można tak żyć. Otworzyłem okno na rozcież i zacząłem szukać Louisa. W końcu musiałem mu podziękować, za rysunek. Niby nic wielkiego, ale dzięki niemu dziewczyna się do mnie normalnie odzywała. Cieszyło mnie to, chodź nie wiedziałem czy to tylko jednorazowy gest z jej strony. Po drewnianych schodach wszedłem na górę i bez wahania otworzyłem drzwi do pokoju Tomlinsona. Zawsze tam siedział, ale teraz go nie było.
- Louis! – Mój głos rozległ się po kamienicy. – Jesteś?
Nic nie usłyszałem, tylko cisza. Co prawda nie zwierzał mi się dokąd chodzi, ale zawsze o tej porze siedział w domu. Z kieszeni wyciągnąłem telefon i zacząłem dzwonić. Jeden sygnał, drugi i nic. W końcu usłyszałem jak na dole trzaskają drzwi. Zbiegłem po schodach i zobaczyłem przyjaciela. Nie wyglądał najlepiej, chociaż widziałem go w gorszym stanie.
- Kto ci to zrobił? – Wskazałem na rozciętą wargę.
- Nikt. – Odpowiedział surowo.
- Gadaj kto. – Tym razem ja krzyknąłem.
- Nie twój zasrany interes, zajmij się sobą Styles. – Jego glos był potężny, zaczął zmywać krew z twarzy, a kątem oka się mi przyglądał. – Rysunek się przydał?
- Tak, dzięki. W zamrażarce masz lód. – Zabrałem kurtkę i wyszedłem z mieszkania. Wiedziałem kto mógł go tak urządzić, a przynajmniej się domyślałem. Jednak moje domysły nie prowadziły do niczego, wolałem się upewnić i tak też zrobiłem. Mianowicie pojechałem do Eleanor, ona zawsze była w temacie. Niestety mieszkanie El było zamknięte na cztery spusty, brak kluczyka pod wycieraczką i jakiejkolwiek informacji. Coś w tym musiało być i na pewno coś się stało. Usiadłem na schodku i zacząłem przeglądać moje kontakty. Na widok jednego, moje wargi lekko uniosły się ku górze. Chciałem coś napisać, ale nie wiedziałem co. Kiedy zaczynałem nową wiadomość, od razu ją kasowałem. W tamtej chwili nie chciałem wypaść jak idiota. „Cholera Styles przecież już nim byłeś.”
Kolejny rozdział ---> czwartek około 16
O jak fajnie! Rozdział lecę czytać! Pierwsza hue hue hue :)
OdpowiedzUsuńJuż przeczytałam.... Jakie to ZA- JE- BI- STE! Masz talent :D
Usuńsuper, mi się podoba :) ten rysunek był luisa?? a co z el ??
OdpowiedzUsuńŚwietny oby tak dalej <3
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej się wciągam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://uciekacnadno.blogspot.com/
<333 czeekumy xD
OdpowiedzUsuńUuuuuu super, czekamy :)<3
OdpowiedzUsuńWOW! Kolejne cudo :D
OdpowiedzUsuńMatko, dziewczyno, to jest cudowne. Nawet sobie nie wyobrazasz jak mnie to wciagnelo. A najgorsze jest to, ze musze czekac na nowy rozdzial z niecierpliwoscia ;p Podziwiam Cie normalnie. Tez bym chciala tak pisac. Czekam do czwartku, pozdrowionka xoxo
OdpowiedzUsuńJustyna, Twoja fanka ;3
Aaaaaa ja chce kolejny ! <3
OdpowiedzUsuń~Lenaa ;3
Czekam na nn ♡
OdpowiedzUsuńFajne opowiadanko. Zaczelam czytac wczoraj wieczorem i po prostu musialam jak najszybciej przeczytac. Bardzo ciekawe opowiadanko. Stalo sie teraz jednym z moich ulubionych. I bardzo fajnie ze informujesz kiedy bedzie nastepny.
OdpowiedzUsuń~nowa fanka ~ Fifi
<3 Czekam do czwartku :* Moim zdaniem Charlie powinna wybrać Nialla <3
OdpowiedzUsuńŚwietny ! <3
OdpowiedzUsuńEj, nie pokazałaś mi wcześniej tego ostatniego fragmentu ! xd
OdpowiedzUsuńDawaj dalej :D