sobota, 11 stycznia 2014

Moment For Me Rozdział 6



            Moja głowa buzowała, czułam, że jestem w łóżku. Nie chciałam otwierać oczu, były tak jakby przyklejone. Jednak coś spadło, jedna powieka otworzyła się mimowolnie, a druga jeszcze była zamknięta. Ale coś mi nie pasowało, patrzyłam na pustą czerwoną ścianę. Nie było tam okna. Zamknęłam oko i za drugim razem otworzyłam oba. Nie byłam u siebie. Pościel była inna, a pokój był ciemny. Z trudem podniosłam się do góry i byłam zakłopotana. Nie miałam na sobie nawet moich ubrań, tylko jakąś męską koszulkę. Byłam przerażona faktem, co mogłam robić. Wyszłam z łóżka i delikatnie otworzyłam drzwi od pokoju. Nie wiedziałam za bardzo gdzie mam iść, mieszkanie było dosyć duże. Jednak schody ułatwiły całą sprawę, zeszłam na dół i po małym kroczku szłam dalej. Nigdy tu nie była, nigdy nie widziałam tego mieszkania na oczy. Bałam się spotkać z właścicielem, mógł być to każdy.
- Widzę że już wstałaś. – Odwróciłam się i trochę mi ulżyło.
- Przestraszyłeś mnie…możesz mi powiedzieć co ja tutaj robię.
- Tak, ale najpierw chodź coś zjesz, bo pewnie nie najadłaś się tym jogurtem. – Blondyn się zaśmiał i zaprowadził mnie do kuchni. Było mi trochę niezręcznie paradować w samej bluzce, ale na całe szczęście była do połowy ud.
- Powiedz mi tylko jedno przed tym śniadaniem…czy my…ugh?
- Nie, nawet nie leżałem obok jeśli to cię uspokoi. – Na stole postawił talerz z kanapkami. Po śniadaniu dowiedziałam się wszystkiego co robiłam, a przede wszystkim dlaczego nic nie pamiętam. Byłam wdzięczna Niallowi, że tym razem mnie uratował.
- Właściwie to dlaczego to zrobiłeś?
- Staram się nie być dupkiem Charlotte.
- Nie musisz, ale dziękuje. 
- Muszę, a nawet chcę. – Znowu się uśmiechnął, jego uśmiech był zabójczy.
                                                           *** Z perspektywy Louisa***
Miałem poważne problemy, bardzo poważne. Wcześniej to były tylko namiastki tego. Zawsze potrafiłem wpakować się w jakieś bagno, ale to było strasznie głębokie. Bałem się, bałem się, że nie wyjdę z niego cało. Musiałem zdobyć pięćdziesiąt tysięcy. Dług rósł z dnia na dzień, a to mnie przerastało. Nie wiedziałem skąd mam wziąć tak ogromną sumę.
- Stój, słyszysz! – Ktoś za mną biegł, nawet domyślałem się kto, ale ja byłem szybszy. Skręciłem w najbliższą uliczkę i nic. To była ślepa uliczka.
- Czego chcecie? – Stałem pod jakimś płotem, a naprzeciwko mnie dwóch napakowanych mężczyzn.
- Gdzie są nasze pieniądze? Daliśmy Ci trzy dni, dzisiaj jest czwarty.
- Nie mam ich…to za mało czasu.  
- Wiesz co się stanie jak ich nie dostaniemy prawda? – Jeden z nich się zaśmiał.
- Dajcie mi tydzień, coś wymyślę.
- Z dnia na dzień kwota rośnie, pamiętaj o tym dzieciaku.
Myślałem, że już odejdą, ale to nie było w ich stylu. Jeden mnie przytrzymywał, a drugi zadawał bolesne ciosy. Raz w brzuch, a drugi raz w twarz. Cholernie bolało, ale przecież dostawałem mocniej. Nie raz i nie dwa.
- Albo kasa, ale wiesz co się stanie.
Wiedziałem aż za dobrze, ale nie mogli jej nic zrobić. Nie wiedzieli gdzie jest, nawet ja tego nie wiedziałem.
                                                             *** Z perspektywy Charlie***
Odwiózł mnie do domu, chciał mnie odwieść. Nie powiem ucieszyło mnie to, bo drogi powrotnej na pewno nie znałam. Cały czas się śmialiśmy, czasami nie wiedziałam nawet z czego. Bałam się jednak tego, że w szkole znowu będzie inny. Będzie zupełnie inny i nie będzie sobą. Bez wspaniałego uśmiechu i tych roześmianych niebieskich oczu.
- To tutaj? – Blondyn wyrwał mnie z myśli.
- Tak, dziękuje że mnie podwiozłeś. – Wyszczerzył swoje białe ząbki i palcem wskazał policzek. Wiedziałam o co mu chodzi, przybliżyłam się do niego i lekko musnęłam jego policzek.
- Ja również dziękuje. – Chłopak się uśmiechnął, a ja wysiadłam z auta. 
Był miły i takiego go lubiłam, a nie takiego z opisów Danielle i Naomi. Może tak naprawdę one go nie znały i tylko posądzały bo chodził z Rose. Ona była suką, a Niall do niej nie pasował. Byli jak ogień i woda, przynajmniej dla mnie. Kiedy weszłam do domu poczułam jak uderza we mnie fala zimnego powietrza. To było dość dziwne, bo przecież wchodziłam do swojego domu. Zamknęłam za sobą drzwi i powoli weszłam w głąb mieszkania. Drzwi balkonowe były otwarte na rozcież, zdziwiło mnie to bo przecież ich nie otwierałam. Jednak coś mnie zaniepokoiło, ktoś był na górze.
- Mamo? – Krzyknęłam.
Weszłam po schodach na górę i dostrzegłam jak w sypialni mojej rodzicielki pali się lampka. Powoli weszłam do środka i zauważyłam jak ktoś grzebie w jej szkatułce. Zamurowało mnie to, nie wiedziałam co mam zrobić. Ale osoba, która mnie odwiedziła była szybsza. Mężczyzna odwrócił się do mnie przodem, miał na sobie czarne ubranie i kominiarkę, a w ręku trzymał srebrną kolie. Staliśmy przez kilka sekund milcząc i tylko na siebie spoglądaliśmy. Kiedy mężczyzna się „ocknął” rzucił się na mnie. Popchnął w stronę toaletki i uciekł. Większość perfum pospadała i się potłukła, a ja leżałam na podłodze. Nie miałam pojęcia co mam zrobić, przecież jakbym zadzwoniła na policję nikt by mi nie uwierzył. Powoli wstałam i sprawdziłam zawartość szkatułki. Nie była ona zwykła, to był tak jakby malutki sejf w którym mama trzymała cenną biżuterię. Złodziej musiał wiedzieć, gdzie ona jest bo przecież nic nie było porozwalane. Byłam ciekawa jednego, jak wytłumaczę mamie że zniknęła kolia…warta dziesięć tysięcy.
                                                                             ****
Snułam się z kątka w kątek i nie wiedziałam co mam zrobić. Nagle w zamku od drzwi usłyszałam jak coś zgrzyta, to na pewno była moja rodzicielka. Przywitała się ze mną. Jednak nie była zbyt zadowolona, niby zmęczenie po podróży, ale to nie było tylko to.
- Myślałam że jesteś w szkole.  
- Mam na dziesiątą…Chyba musimy porozmawiać, chodzi o to…- Znowu ktoś to zrobił, znowu mi przerwano.
- Jestem zmęczona skarbie, porozmawiamy potem.
Przecież nie mogłam zaprzeczać, rodzicielka poszła na górę, a ja złapałam torbę i wyszłam z domu. Nie chciałam siedzieć w domu i bez sensu gapić się w ścianę. Musiałam przecież iść do szkoły. Czekałam na przystanku autobusowym, nie miałam zamiaru iść tyle na piechotę. Nagle zamiast autobusu podjechał czarny samochód. Szyba się otworzyła, a za kierownicą siedział Niall.
- Myślę, że mogę cię podwieźć. – Uśmiechnął się do mnie.
- A co jeśli ktoś zobaczy, że wysiadam z twojego samochodu?
- Wolisz jechać ze mną, przystojnym blondynem o nieziemskim uśmiechu, czy brudnym autobusem?
- Chyba mnie przekonałeś. – Zaśmiałam się.
Myślałam, że nie chce aby ktokolwiek mnie z nim widział. Podwiózł mnie pod szkołę, to duży plus. Oczywiście na parkingu nikogo nie było, prócz samochodów. Wszystkie miejsca były zajęte, tylko akurat to jedno wolne, dla Nialla.
                                                                             ****
Chyba zwariowałam, a może na pewno. Kto normalny umawia się ze swoim gwałcicielem, no tak tylko ja. Loczek poprosił abym się z nim spotkała, zgodziłam się. Jednak nie wiem czy dobrze zrobiłam. Niby był miły, ale czy drugi raz nie popełni tego błędu? Mama zawsze powtarzała, że warto dawać ludziom drugą szansę. Może Harry też na nią zasługiwał. Czekałam na niego pod domem, mieliśmy się przejść i gdzieś pójść. W tajemnicze miejsce, którego za nic nie chciał mi zdradzić. 
- Jestem. – Usłyszałam ten zachrypnięty głosik. – Mam nadzieje że nie czekałaś zbyt długo.
- Nie, jest w porządku. – Posłałam mu ciepły uśmiech.
- Dziękuje że zgodziłaś się ze mną spotkać.
- Wiem, że to może zabrzmieć dziwnie, ale sama w to nie wierzę. – Zaśmiałam się.
- Nie tylko ty. – Chłopak uniósł swoje usta w górę, a w policzkach pokazały się dołeczki. W tym momencie w życiu nie powiedziałabym, że to on jest tym złym. Normalny chłopak, który zaprosił mnie na spacer. Niby tak było, ale to by było za piękne. Za każdym kryły się jakieś tajemnice, każdy miał jakieś słabości. Nikt nie był bez winy, nawet ci najlepsi.
- Kogo my tu mamy? – Ktoś wyszedł z ciemnej uliczki, trzech facetów ubranych w ciemne ubrania. Ledwo co było ich widać, bo było ciemno.
- Czego chcecie? – Chłopak stanął przede mną, jego mięśnie się napięły. Po jego głosie poznałam, że był zły, strasznie zły. A ja jak zwykle nie wiedziałam o co chodzi i co się dzieje.
- Porozmawiać Styles. – Jeden kopnął go w brzuch i zaczął się śmiać. Loczek skulił się w kłębek i leżał na chodniku. W tym momencie mężczyźni skupili swoją uwagę na mnie. Małej i bezbronnej dziewczynie, która cholernie się bała.
- Kogo my tu mamy. – Jeden zbliżył się do mnie i zaczął chodzić dookoła. Jakbym była jakimś rondem.
- Czego chcecie? – Brunet podniósł się z ziemi i trzymając się za brzuch zaczął krzyczeć.
- Dobrze wiesz czego i przekaż swojemu przyjacielowi że czekamy. On będzie wiedział na co, ty też masz mało czasu. Ogarnij się i zajmij swoją laleczką bo inaczej ona będzie spłacać twoje długi.
Stałam jak wryta, nie wiedziałam co mam robić. W jednej chwili zrobił się ze mnie posąg, taki nie do ruszenia. Napakowani mężczyźni stuknęli jeszcze Hazze i sobie poszli. Leżał na chodniku i pluł krwią. Kiedy odeszli kucnęłam przy nim.
- Harry? – Powiedziałam przerażona. – Co się przed chwilą stało?
- Nie wiem…ale lepiej będzie jak odprowadzę cię do domu. – Nic go to nie ruszyło, dalej był spokojny wobec mnie i troskliwy? Dobrze powiedziałam troskliwy? Dziwne, on nigdy taki nie był.
- Tak, to będzie dobry pomysł. Tylko chyba mam jedno ale.
- Tak? – Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Twoja twarz…nie wygląda najlepiej.
- Nie jest pewnie aż tak źle. – Próbował się uśmiechnąć, ale pewnie sprawiało mu to ból.

Miał być około 13, ale jedna z was prosiła aby był wcześniej i proszę :)
W komentarzu pojawiło się pytanie ile mam lat, rocznikowo 16 :D
Jeśli macie jakieś pytania, zadawajcie je :)
Kolejny rozdział ---> Poniedziałek około 17 ^^

21 komentarzy:

  1. Z każdym rozdzialem coraz bardziej mi się podoba. Masz ogromny talent. Powodzenia w dalszym pisaniu. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny! Jest po prostu idealny! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No po prostu super. Coraz superaśny ten blog z każdym rozdziałem. Czekam na next'a

    OdpowiedzUsuń
  4. Już nie myślę o niczym innym <3
    ~Lena ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wciągam się z każdym roździałem. Neext < 33

    OdpowiedzUsuń
  6. Suuuuuuuuuuuuuuuuper

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoje opowiadanie jest świetne. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. <3<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny ! Czekam na next z niecierpliwością <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej ale super piszesz....ciekawi mnie co bedzie dalej , super !!

    OdpowiedzUsuń
  10. Po prostu świetny, niesamowity, cudowny :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Charlie i Niall :D uhhu :D podoba mi sie ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeju... ale ci zazdroszczę,że masz tak ogromny talent. <3
    Czekam na nexta.

    http://uciekacnadno.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten blog to CUDO *_* Czekam na kolejny rozdział :)

    Wera

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejciu, 16 lat, i juz taki talent? ^^ no, no ;3
    Naprawde, sama nie wiem co Ci nqpisac w tym komentarzu. To jest naprawde świetny blog. W sumie to za mało powiedziane. Wspaniały. Niesamowity. Bardzo wciągaa :3 Naprawde, nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu ;D Masz naprawde ogromny talent :P Pewnie za niedlugo w ksieagarniach bede widziala Twoje ksiazki xD
    Twoja fanka Justyna ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Kolejny super rozdział. Tez rocznikowo mam 16 ale o takim pisaniu moge zapomniec. Naprawde tak jak wiekszosc zazdroszcze ci talentu. Piszesz fantastycznie.
    ~Fifi

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajne opowiadanie zapraszam:
    Www.whiplash99.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział, jak zazwyczaj wspaniały, musisz już od dawna pisać, prawda? Też mam koleżankę, która pisze ma 15 lat i napisała już 3 powieści mam nadzieję, że ty także będziesz tak wytrwała i życzę ci abyś je wniedługim czasie wydała :)
    ~Monika~

    OdpowiedzUsuń
  18. Wspaniały, świetnie piszesz... widocznie jesteś doświadczona :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Gdyby zrobic z tego serial, to byloby naprawde ciekawie ;D

    Karolina

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz buduję mnie do dalszego pisania. :)