Nienawidziłam tych wszystkich dodatkowych zajęć, było ich po prostu za
dużo. Wszyscy nauczyciele myślą, że uczniowie to jakieś roboty. Grubo się mylą,
bo przecież tak w ogóle nie jest. Jednak na całe szczęście to był piątek,
ostatni dzień tego marnego tygodnia. Korytarz szkolny świecił pustkami, a w
szkole może była jedna sprzątaczka. Nie zdziwiłabym się gdyby ktoś nieznajomy
tutaj wszedł i został niezauważony. Niby były kamery, ale kto tam ogląda te
wszystkie nagrania.
- Daj pomogę Ci. – Nie wiem jak, nie wiem skąd. Obok mnie stał Niall, uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Nie trzeba. – Książki prawie wypadały mi z rąk, ale wolałam utrzymać swoją dumę w kieszeni. Skoro nie chciał mi niczego wyjaśniać to uznałam, że nie mamy o czym rozmawiać. Nie szukałam fałszywych przyjaciół.
- Daj, przecież widzę że zaraz to ci powypada. – Oddałam mu książki z rąk i razem zmierzaliśmy do szafek, w milczeniu. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, a może nie chciałam nic mówić.
- Naprawdę przykro mi z powodu Rose. Niestety ona taka jest, złośliwa i nadęta. Jednak kiedy ja się dobrze pozna potrafi być człowiekiem.
- Po co mi to mówisz? – Szłam dalej przed siebie, nawet na niego nie spojrzałam.
- Bo jest mi głupio, jest mi głupio że cię tak ośmieszyła.
- Nie szkodzi, powoli się przyzwyczajam.
- Nie wiem co mogę zrobić żebyś nie była na mnie zła. – Zaśmiał się.
- Po prostu nie zachowuj się jak dupek. – Powiedziałam to bez żadnych emocji. Pozbyłam się wszystkich książek i wracaliśmy do wyjścia.
- Wiesz co? Postaram się. – Jego kąciki ust podniosły się, a oczy aż zabłysnęły.
****
Byłam w domu sama, znowu. Moja rodzicielka miała wrócić dopiero w poniedziałek, a ja miałam sama spędzić weekend. No może nie cały, bo przecież byłam umówiona z Danielle i Naomi na bardzo wczesne zakupy na imprezę. Było dość chłodno, a niebo było zachmurzone, ale przecież sklepy są w środku. W samej piżamie zeszłam na dół i zaczęłam szykować sobie jedzenie. Tosty i ciepła herbatka były gotowe po dziesięciu minutach. Usiadłam sama przy dziesięcioosobowym stole i czułam się jak Kevin w święta. Tylko, że nie było świąt, a moja rodzina mnie nie zostawiła. Po chwili mój telefon zaczął wibrować, dostałam sms-a.
„Zmiana planów, o osiemnastej idziemy na imprezę.” – Naomi xx
„Niby gdzie?” – Charlie
„Niespodzianka, ale bądź gotowa. Punkt osiemnasta, bez gadania.” – Naomi xx
- Bez gadania, bez gadania. – Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam zastanawiać się co mogę zrobić. Miałam cały dzień dla siebie, ale nauka na pewno nie wchodziła w grę. Miałam jej już po dziurki w nosie. Założyłam leginsy jakąś bluzę i wyszłam z domu. Nie chciało mi się w nim siedzieć i chodzić z kąta w kąt. Chodziłam każdą możliwą uliczką, rozglądałam się po okolicy i podziwiałam domy, bo niestety tylko one były.
- Charlie? – Co ty tu robisz? – Z myśli wyrwał mnie głos Stylesa, nie powiem trochę mnie wystraszył.
- Spaceruję. – Odpowiedziałam bez żadnych emocji.
- Nie uważasz, że jest trochę zbyt pochmurno na spacery? – Po raz pierwszy zauważyłam jak się uśmiecha, to było słodkie. Człowiek, którego się bałam ładnie się uśmiecha. Dość dziwne, ale prawdziwe.
- Najwyżej zmoknę. – Lekko się uśmiechnęłam. – Nic mi przecież nie będzie.
- Przeziębisz się, widzisz już kropi. – Nasze twarze powędrowały ku górze, faktycznie padało.
- Cholera. – Do swojego mieszkania miałam jakieś pół godziny drogi, w tamtym momencie żałowałam, że gdziekolwiek się wybrałam. No ale przecież mi się nudziło, naciągnęłam na głowę kaptur i już miałam się obracać i iść tam skąd przyszłam. Kiedy Styles dotknął mojego ramienia.
- Tutaj za rogiem mieszkam, jeśli chcesz możesz ze mną posiedzieć.
- To chyba nie najlepszy pomysł. – Nie wiedziałam jak mam wybrnąć, ale z drugiej strony nie chciałam wracać w deszcz.
- Zaufaj mi chociaż raz, naprawdę nie mam złych zamiarów Charlie. – Znowu to zrobił, znowu się uśmiechnął. – To jak? Zaraz zacznie padać jeszcze bardziej.
- Może innym razem. Przepraszam. – Nawet na niego nie spojrzałam, po prostu odeszłam.
****
Ostatnie poprawki i byłam gotowa. Czarna sukienka, rozpuszczone włosy i lekki makijaż. Nie wiedziałam gdzie idę i kto tam będzie. Nawet nie miałam ochoty na imprezę, ale przecież dziewczyny wyciągnęłyby mnie nawet siłą. Wyszłam przed dom i od razu na podjazd wjechał samochód Naomi. Usiadłam na przednim siedzeniu, gdzie nie było Danielle. Zdziwiło mnie to trochę.
- Gdzie jest…? – Znowu mi przerwała.
- Pojedzie z Liamem. – Przewróciła oczami, a ja się zaśmiałam. Kochałam jej minki były urocze, a zarazem słodkie. Na całe szczęście dowiedziałam się u kogo ma być impreza, Josh - tak miał na imię. Jakoś wcześniej dziewczyny nic o nim nie wspominały, a jak Naomi wypowiadała jego imię to aż się zarumieniła. Po trzydziestu minutach byłyśmy na miejscu, co jak co ale dom to miał piękny. Dookoła było pełno samochodów, a w środku multum ludzi.
- Poszukaj Danielle, a ja zaraz wracam. – Naomi zniknęła zanim zdążyłam cos powiedzieć, no cóż musiałam sama sobie jakoś poradzić. Znalazłam stolik z drinkami i sięgnęłam po jednego, stałam jak kołek i przyglądałam się innym.
- Tu jesteś. – W końcu znalazłam Dan, a może ona mnie.
- Tak, ale nie wiem czy to ma sens. Powinnam siedzieć w domu. – Uśmiechnęłam się.
- Nie marudź, proszę. – Jej oczy się błyszczały. – Rozejrzyj się trochę po mieszkaniu, a potem dobrze baw. Naprawdę nie będziesz żałować.
- Spróbuję. – Na to słowo brunetka odeszła z chłopakiem. Nie chciałam jej zatrzymywać, bo przecież miała jego. Wyglądali razem strasznie słodko, pasowali do siebie idealnie. W głębi duszy im zazdrościłam, byli strasznie szczęśliwi. Też bym chciała to kiedyś poczuć, tą miłość do drugiej osoby. Po moim drugim drinku musiałam do toalety, nie miałam pojęcia gdzie jej szukać. Postanowiłam, że po prostu pójdę na górę. W większości domach właśnie tam była. Otworzyłam jedne drzwi, pokój, drugie to samo. Za trzecim razem w końcu trafiłam na to czego potrzebowałam. Weszłam do środka i załatwiłam swoją potrzebę. Pomieszczenie było bardzo duże, ale najbardziej zaciekawił mnie pistolet, który wisiał nad wanną. Nie chciałam wiedzieć, do czego jest im potrzebny. Chociaż ja na zdrowym umyśle trzymałabym go pod łóżkiem, a nie nad wanną.
***Z perspektywy Nialla***
Wielka impreza, pełno ludzi nic niezwykłego. Na całe szczęście na tym ,,spotkaniu’’ Rose się nie pojawiła, dopadła ją choroba. Nie zbyt mnie to obchodziło, w końcu nie zależało mi na niej. Pokonałem ostatnie trzy schodki i zauważyłem jak ktoś wychodzi z łazienki. Dobrze znałem ten chód, to była Charlie. Nie sądziłem, że ją tu spotkam ale to mnie ucieszyło.
- Ślicznie wyglądasz. – Podszedłem do rozkojarzonej brunetki, a ona tylko się uśmiechnęła. Była urocza, jednak coś mnie zaniepokoiło. – Wszystko w porządku?
- Tak, tylko trochę kręci mi się w głowie. – Oparła się o barierkę, a jej głowa zaczęła lecieć w dół.
- Jest wcześnie, ile już wypiłaś? – Było około dziewiątej, to było trochę dziwne że zdążyła się już wstawić, ostro wstawić.
- Tylko dwa drinki. – Jej oczy były niewyraźne, tak jakby…
- Cholera. – Na niektórych imprezach zdarzają się drinki z ekstazą. Tylko, że kubki są specjalnie odznaczone, no ale pewnie Charlie nikt o tym nie powiadomił. – Piłaś z zielonego kubka?
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko przytaknęła. Wiedziałem już co jej dolega, po prostu nieświadomie się naćpała. Markotała coś pod nosem, ale nic nie rozumiałem. Jej rękę położyłem na moim ramieniu i zeszliśmy na dół. Nie miałem zamiaru jej tu zostawić. Musiałem ją zabrać do siebie, a może chciałem. Niby to normalne kiedy ktoś jest naćpany, ale zapewne brunetka nie chciałaby tego. Dlatego wolałem ją zabrać od tych wszystkich ludzi. Cały czas coś gadała, a ja się nieźle uśmiałem. Kiedy w radiu puścili moja ulubiona piosenkę, zacząłem śpiewać, a ona ze mną.
- Uwielbiam to. – Dziewczyna się uśmiechnęła. – Wiesz co Niall, jestem głodna.
- Cieszy mnie to bardzo. – Skręciłem w prawo i po kilku minutach samochód był na parkingu Tesco. Niestety po drodze nic innego nie było i został tylko supermarket. Chciałem aby brunetka została w aucie, jednak była strasznie uparta. Zdjęła tylko wysokie szpilki i chwyciła się mojego ramienia.
- To w takim razie co mam ci kupić? – Stanęliśmy na środku sklepu, nie wiedziałem co ona lubi.
- Nie wiem, coś dobrego. – Uśmiechnęła się sama do siebie, a ja nie wiedziałem dalej co mam wrzucić do koszyka. To było strasznie trudne, jednak po dwudziestu minutach siedzieliśmy z powrotem w samochodzie. Brunetka jadła jogurt, a ja zajadałem się batonikami. Nie ma to jak porządne jedzenie.
- Przepraszam, nie chciałam. – No i wróciła normalna Charlie, kiedy ruszyłem jej ,,kolacja’’ wylała się na sukienkę i siedzenie. Wyglądała dość zabawnie, jak sierotka Marysia.
- Nic się nie stało, tylko z gorzej z sukienką. – Przy niej nie mogłem mieć skwaszonej miny, cały czas moje wargi były wysoko uniesione. Mój uśmiech nie schodził mi z twarzy. Coraz bardziej lubiłem jej towarzystwo, tylko że w niektórych momentach musiałem grać. Ten akurat taki nie był, wszystko działo się z chwili na chwilę, nic nie było planowane.
Kolejny dodam w sobotę, około 13 ALE MUSI BYĆ 20 KOMENTARZY :D
Te osoby co są z tamtego bloga, niech napiszą imię tamtej bohaterki :)
Pozdrawiam ^^
- Daj pomogę Ci. – Nie wiem jak, nie wiem skąd. Obok mnie stał Niall, uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Nie trzeba. – Książki prawie wypadały mi z rąk, ale wolałam utrzymać swoją dumę w kieszeni. Skoro nie chciał mi niczego wyjaśniać to uznałam, że nie mamy o czym rozmawiać. Nie szukałam fałszywych przyjaciół.
- Daj, przecież widzę że zaraz to ci powypada. – Oddałam mu książki z rąk i razem zmierzaliśmy do szafek, w milczeniu. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, a może nie chciałam nic mówić.
- Naprawdę przykro mi z powodu Rose. Niestety ona taka jest, złośliwa i nadęta. Jednak kiedy ja się dobrze pozna potrafi być człowiekiem.
- Po co mi to mówisz? – Szłam dalej przed siebie, nawet na niego nie spojrzałam.
- Bo jest mi głupio, jest mi głupio że cię tak ośmieszyła.
- Nie szkodzi, powoli się przyzwyczajam.
- Nie wiem co mogę zrobić żebyś nie była na mnie zła. – Zaśmiał się.
- Po prostu nie zachowuj się jak dupek. – Powiedziałam to bez żadnych emocji. Pozbyłam się wszystkich książek i wracaliśmy do wyjścia.
- Wiesz co? Postaram się. – Jego kąciki ust podniosły się, a oczy aż zabłysnęły.
****
Byłam w domu sama, znowu. Moja rodzicielka miała wrócić dopiero w poniedziałek, a ja miałam sama spędzić weekend. No może nie cały, bo przecież byłam umówiona z Danielle i Naomi na bardzo wczesne zakupy na imprezę. Było dość chłodno, a niebo było zachmurzone, ale przecież sklepy są w środku. W samej piżamie zeszłam na dół i zaczęłam szykować sobie jedzenie. Tosty i ciepła herbatka były gotowe po dziesięciu minutach. Usiadłam sama przy dziesięcioosobowym stole i czułam się jak Kevin w święta. Tylko, że nie było świąt, a moja rodzina mnie nie zostawiła. Po chwili mój telefon zaczął wibrować, dostałam sms-a.
„Zmiana planów, o osiemnastej idziemy na imprezę.” – Naomi xx
„Niby gdzie?” – Charlie
„Niespodzianka, ale bądź gotowa. Punkt osiemnasta, bez gadania.” – Naomi xx
- Bez gadania, bez gadania. – Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam zastanawiać się co mogę zrobić. Miałam cały dzień dla siebie, ale nauka na pewno nie wchodziła w grę. Miałam jej już po dziurki w nosie. Założyłam leginsy jakąś bluzę i wyszłam z domu. Nie chciało mi się w nim siedzieć i chodzić z kąta w kąt. Chodziłam każdą możliwą uliczką, rozglądałam się po okolicy i podziwiałam domy, bo niestety tylko one były.
- Charlie? – Co ty tu robisz? – Z myśli wyrwał mnie głos Stylesa, nie powiem trochę mnie wystraszył.
- Spaceruję. – Odpowiedziałam bez żadnych emocji.
- Nie uważasz, że jest trochę zbyt pochmurno na spacery? – Po raz pierwszy zauważyłam jak się uśmiecha, to było słodkie. Człowiek, którego się bałam ładnie się uśmiecha. Dość dziwne, ale prawdziwe.
- Najwyżej zmoknę. – Lekko się uśmiechnęłam. – Nic mi przecież nie będzie.
- Przeziębisz się, widzisz już kropi. – Nasze twarze powędrowały ku górze, faktycznie padało.
- Cholera. – Do swojego mieszkania miałam jakieś pół godziny drogi, w tamtym momencie żałowałam, że gdziekolwiek się wybrałam. No ale przecież mi się nudziło, naciągnęłam na głowę kaptur i już miałam się obracać i iść tam skąd przyszłam. Kiedy Styles dotknął mojego ramienia.
- Tutaj za rogiem mieszkam, jeśli chcesz możesz ze mną posiedzieć.
- To chyba nie najlepszy pomysł. – Nie wiedziałam jak mam wybrnąć, ale z drugiej strony nie chciałam wracać w deszcz.
- Zaufaj mi chociaż raz, naprawdę nie mam złych zamiarów Charlie. – Znowu to zrobił, znowu się uśmiechnął. – To jak? Zaraz zacznie padać jeszcze bardziej.
- Może innym razem. Przepraszam. – Nawet na niego nie spojrzałam, po prostu odeszłam.
****
Ostatnie poprawki i byłam gotowa. Czarna sukienka, rozpuszczone włosy i lekki makijaż. Nie wiedziałam gdzie idę i kto tam będzie. Nawet nie miałam ochoty na imprezę, ale przecież dziewczyny wyciągnęłyby mnie nawet siłą. Wyszłam przed dom i od razu na podjazd wjechał samochód Naomi. Usiadłam na przednim siedzeniu, gdzie nie było Danielle. Zdziwiło mnie to trochę.
- Gdzie jest…? – Znowu mi przerwała.
- Pojedzie z Liamem. – Przewróciła oczami, a ja się zaśmiałam. Kochałam jej minki były urocze, a zarazem słodkie. Na całe szczęście dowiedziałam się u kogo ma być impreza, Josh - tak miał na imię. Jakoś wcześniej dziewczyny nic o nim nie wspominały, a jak Naomi wypowiadała jego imię to aż się zarumieniła. Po trzydziestu minutach byłyśmy na miejscu, co jak co ale dom to miał piękny. Dookoła było pełno samochodów, a w środku multum ludzi.
- Poszukaj Danielle, a ja zaraz wracam. – Naomi zniknęła zanim zdążyłam cos powiedzieć, no cóż musiałam sama sobie jakoś poradzić. Znalazłam stolik z drinkami i sięgnęłam po jednego, stałam jak kołek i przyglądałam się innym.
- Tu jesteś. – W końcu znalazłam Dan, a może ona mnie.
- Tak, ale nie wiem czy to ma sens. Powinnam siedzieć w domu. – Uśmiechnęłam się.
- Nie marudź, proszę. – Jej oczy się błyszczały. – Rozejrzyj się trochę po mieszkaniu, a potem dobrze baw. Naprawdę nie będziesz żałować.
- Spróbuję. – Na to słowo brunetka odeszła z chłopakiem. Nie chciałam jej zatrzymywać, bo przecież miała jego. Wyglądali razem strasznie słodko, pasowali do siebie idealnie. W głębi duszy im zazdrościłam, byli strasznie szczęśliwi. Też bym chciała to kiedyś poczuć, tą miłość do drugiej osoby. Po moim drugim drinku musiałam do toalety, nie miałam pojęcia gdzie jej szukać. Postanowiłam, że po prostu pójdę na górę. W większości domach właśnie tam była. Otworzyłam jedne drzwi, pokój, drugie to samo. Za trzecim razem w końcu trafiłam na to czego potrzebowałam. Weszłam do środka i załatwiłam swoją potrzebę. Pomieszczenie było bardzo duże, ale najbardziej zaciekawił mnie pistolet, który wisiał nad wanną. Nie chciałam wiedzieć, do czego jest im potrzebny. Chociaż ja na zdrowym umyśle trzymałabym go pod łóżkiem, a nie nad wanną.
***Z perspektywy Nialla***
Wielka impreza, pełno ludzi nic niezwykłego. Na całe szczęście na tym ,,spotkaniu’’ Rose się nie pojawiła, dopadła ją choroba. Nie zbyt mnie to obchodziło, w końcu nie zależało mi na niej. Pokonałem ostatnie trzy schodki i zauważyłem jak ktoś wychodzi z łazienki. Dobrze znałem ten chód, to była Charlie. Nie sądziłem, że ją tu spotkam ale to mnie ucieszyło.
- Ślicznie wyglądasz. – Podszedłem do rozkojarzonej brunetki, a ona tylko się uśmiechnęła. Była urocza, jednak coś mnie zaniepokoiło. – Wszystko w porządku?
- Tak, tylko trochę kręci mi się w głowie. – Oparła się o barierkę, a jej głowa zaczęła lecieć w dół.
- Jest wcześnie, ile już wypiłaś? – Było około dziewiątej, to było trochę dziwne że zdążyła się już wstawić, ostro wstawić.
- Tylko dwa drinki. – Jej oczy były niewyraźne, tak jakby…
- Cholera. – Na niektórych imprezach zdarzają się drinki z ekstazą. Tylko, że kubki są specjalnie odznaczone, no ale pewnie Charlie nikt o tym nie powiadomił. – Piłaś z zielonego kubka?
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko przytaknęła. Wiedziałem już co jej dolega, po prostu nieświadomie się naćpała. Markotała coś pod nosem, ale nic nie rozumiałem. Jej rękę położyłem na moim ramieniu i zeszliśmy na dół. Nie miałem zamiaru jej tu zostawić. Musiałem ją zabrać do siebie, a może chciałem. Niby to normalne kiedy ktoś jest naćpany, ale zapewne brunetka nie chciałaby tego. Dlatego wolałem ją zabrać od tych wszystkich ludzi. Cały czas coś gadała, a ja się nieźle uśmiałem. Kiedy w radiu puścili moja ulubiona piosenkę, zacząłem śpiewać, a ona ze mną.
- Uwielbiam to. – Dziewczyna się uśmiechnęła. – Wiesz co Niall, jestem głodna.
- Cieszy mnie to bardzo. – Skręciłem w prawo i po kilku minutach samochód był na parkingu Tesco. Niestety po drodze nic innego nie było i został tylko supermarket. Chciałem aby brunetka została w aucie, jednak była strasznie uparta. Zdjęła tylko wysokie szpilki i chwyciła się mojego ramienia.
- To w takim razie co mam ci kupić? – Stanęliśmy na środku sklepu, nie wiedziałem co ona lubi.
- Nie wiem, coś dobrego. – Uśmiechnęła się sama do siebie, a ja nie wiedziałem dalej co mam wrzucić do koszyka. To było strasznie trudne, jednak po dwudziestu minutach siedzieliśmy z powrotem w samochodzie. Brunetka jadła jogurt, a ja zajadałem się batonikami. Nie ma to jak porządne jedzenie.
- Przepraszam, nie chciałam. – No i wróciła normalna Charlie, kiedy ruszyłem jej ,,kolacja’’ wylała się na sukienkę i siedzenie. Wyglądała dość zabawnie, jak sierotka Marysia.
- Nic się nie stało, tylko z gorzej z sukienką. – Przy niej nie mogłem mieć skwaszonej miny, cały czas moje wargi były wysoko uniesione. Mój uśmiech nie schodził mi z twarzy. Coraz bardziej lubiłem jej towarzystwo, tylko że w niektórych momentach musiałem grać. Ten akurat taki nie był, wszystko działo się z chwili na chwilę, nic nie było planowane.
Kolejny dodam w sobotę, około 13 ALE MUSI BYĆ 20 KOMENTARZY :D
Te osoby co są z tamtego bloga, niech napiszą imię tamtej bohaterki :)
Pozdrawiam ^^
świetny blog:)
OdpowiedzUsuńMagda
Świetny :) Nie mogę doczekać się następnego.
OdpowiedzUsuńświetny, nie mogę doczekać się następnego rozdziału :* Kasia <3
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na nextt <3333
OdpowiedzUsuńA już miałam nadzieję, że pójdzie z Harrym do niego. No ale nic. Rozdział bardzo fajny, tylko mam prośbę. Czy mogłabyś dodać następny rozdział tak o 12:30? Ponieważ muszę wyjechać, a chciałabym wcześniej go przeczytać. :D
OdpowiedzUsuńPS. Może mi ktoś powiedzieć ile ile oni mają tutaj lat? ( Charlotte, Dan, Liam, HARRY, Naomi itp.)
~Mrs.Horan
<3333 *u* Kocham :3
OdpowiedzUsuńSuper,kocham to!Mogłyby być dłuższe rozdziały,czytając chciałoby sie więcej.Superże dodajesz rozdziały co dwa dni :)
OdpowiedzUsuńPs:A tak na marginesie mogłoby być więcej Zayna w twojej książce...
Angela
super czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńHej, mogłabyś też rozwinąć wątek z Luisem ,bodajrze w 1 rozdziale wpomniałaś o zbuntowanym chłopaku,którego wezwał dyrektor na dywanik...To mogłaby być fajna postać :)
OdpowiedzUsuńChyba też się podpiszę pod tym komentarzem ;) Dziewczyna ma rację ;)
UsuńJak słodko... czekam teraz na nexta ;)
OdpowiedzUsuńhttp://uciekacnadno.blogspot.com/
Kocham kocham kocham!!!!!! ♡♡♡♥♡♥♥♥♡♥♥♥♥♡ Neeext!!!!!
OdpowiedzUsuńKocham kocham kocham!!!!!! ♡♡♡♥♡♥♥♥♡♥♥♥♥♡ Neeext!!!!!
OdpowiedzUsuńNext!!!!! :)
OdpowiedzUsuń<33 Świetne :* Czekam :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie ! Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńŚwietny. Czekam na nn ♥
OdpowiedzUsuńEkstra rozdzial. czekam na next. ;)
OdpowiedzUsuń~Fifi
Świetny <3 + Kochanie jest już 18 komentarzy xdd to soboty będzie duuuuuużoooo *o*
OdpowiedzUsuńSUPER!!!!!! Tak jak poprzednie :) Każdy kolejny czytam z większym zaciekawieniem :)
OdpowiedzUsuńWera
Twój blog uzależniam, naprawdę. Świetnie piszesz... takich historii jeszcze nie słyszałam. :) Czekam bardzo, bardzo niecierpliwie na kolejny rozdziała <333
OdpowiedzUsuńNeext <33
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietn.Nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńNominowałam cie do Libster Blogger Aword :* Pytania u mnie :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Awards, więcej informacji u mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://never-ending-story-forever.blogspot.com/
Vicky Cook :D
OdpowiedzUsuńNie wiem o co chodzi :D
~Nikaa ;)
Matko jedyna, jesteś the best! <3
OdpowiedzUsuńTo jedyny blog, ktory az tak mnie wciagnal. Uzaleznia xD <3
Nigdy nie przestawaj pisac! <3 A ile Ty masz lat? :*
Twoja fanka Justyna <3
Udostepniam Twoj bloog na moim fanpagu, bo jest mega <3
UsuńJustyna xx